Ostatniej nocy otworzyło się okienko transferowe w League of Legends. Jak nietrudno było się domyślić, zwiastowało to prawdziwy wysyp potwierdzonych i niepotwierdzonych ruchów transferowych na międzynarodowej scenie. Wtorkowy wieczór to jak na razie wieczór pożegnań i to pożegnań dużego kalibru. Po Luce "Perkzie" Perkoviciu, który rozstał się z G2 Esports, swoją drużynę opuścił też Mads "Broxah" Brock-Pedersen. Różnica polega na tym, że Duńczyk już teraz w opisie swojego profilu w mediach społecznościowych może umieścić nazwę swojego nowego pracodawcy.

CZYTAJ TEŻ:
Stało się! Perkz odchodzi z G2

Były już dżungler Teamu Liquid w nadchodzącym sezonie będzie przywdziewał trykot CLG, czyli bezpośredniego rywala TL w League of Legends Championship Series. Oznacza to nic innego, jak to, że 23-latek spędzi kolejne miesiące za wielką wodą. Do Ameryki Północnej Broxah trafił wszakże już przed 12 miesiącami, rozstając się po niespełna trzech latach z Fnatic. Od tego wydarzenia kariera leśnika ze Skandynawii nieco przyhamowała. Dość powiedzieć, że on i jego partnerzy wiosną 2020 roku zajęli dopiero dziewiąte miejsce w LCS, przez co zdecydowanie szybciej niż planowo udali się na przymusowe wakacje. W drugiej połowie roku było już dużo lepiej, bo Liquid wygrało fazę zasadniczą w ramach letniego splitu, ale rozgrywki zakończyło ogółem na trzeciej lokacie. Wystarczyło to jednak, by zakwalifikować się na Worldsy, czwarte w karierze Brocka-Pedersena. Te nie były dla reprezentantów Ameryki najbardziej udane, bo przygoda Liquid zakończyła się na fazie grupowej. Taki wynik oczywiście uznano za swego rodzaju niepowodzenie i stało się niemal jasne, że formację czekają zmiany.

– Przybyłem do Ameryki Północnej, żeby pomóc drużynie wejść na nowy poziom i zapracować na sukcesy krajowe i międzynarodowe. Finalnie ten rok przeobraził się w swoisty rollercoaster już od samego startu i w kolejnych miesiącach nie potrafiliśmy odnaleźć siebie. Nawet pomimo tego, że przez lato zaczęliśmy wychodzić jako zespół na prostą i podczas Worldsów powoli wszystko się już kleiło, to z uwagi na zmiany w stylu gry i konieczność adaptowania się do mety nie zdołaliśmy osiągnąć celów ustalonych na początku sezonu – czytamy w oświadczeniu Duńczyka na Twitterze. – Bieżący rok nie był łatwy z różnych powodów, ale nadal podczas niego wydarzyło się sporo rzeczy, z których mogę się cieszyć. Jestem bardzo wdzięczny za mój czas w Liquid, jak również za wszystkie nowe znajomości, jakie udało mi się nawiązać. W związku z tym nie jest łatwo powiedzieć do widzenia, lecz czasem takie decyzje mogą być startem dużo jaśniejszej przyszłości – dodaje wicemistrz świata z 2018 roku.

Początek przygody Broxaha w CLG również nie zapowiada się na łatwy. Zespół czeka wszakże mozolna praca nad przywróceniem dawnego blasku organizacji. Klub założony w Kanadzie ma za sobą bardzo słaby, a wręcz katastrofalny sezon – wiosną podopieczni Kima "SSONGA" Sang-soo zakończyli rozgrywki na ostatnim miejscu i z jedynie trzema wygranymi w 18 spotkaniach, latem zaś uplasowali się jedynie oczko wyżej. Transfer duńskiego leśnika ma pomóc także w walce o wyjazd na mistrzostwa świata, na których organizacji zza oceanu nie było od 2016 roku.