Mimo że tegoroczne okienko transferowe przyniosło już trochę rozstań, to większość graczy dalej będziemy mogli oglądać na Summoner's Rifcie, aczkolwiek w barwach innej drużyny. Wyjątkiem jest Søren "Bjergsen" Bjerg, który od teraz będzie pełnił funkcję głównego trenera TSM-u. To nie jedyny zawodnik, który zdecydował się postawić kropkę w swojej karierze profesjonalnego gracza. Dziś w nocy pojawił się wywiad z Ryu "Ryu" Sang-wookiem, w którym 26-latek wyznał, że również kończy swoją karierę zawodnika, ale z zupełnie innego powodu.
CZYTAJ TEŻ: Koniec pewnej epoki. Bjergsen żegna się z karierą profesjonalnego gracza |
Tym jest chęć spełnienia obowiązkowej służby wojskowej w Korei Południowej. Poddać się jej muszą niemal wszyscy mężczyźni (z bardzo nielicznymi wyjątkami) przed ukończeniem 28. roku życia, a ponieważ Ryu już w styczniu będzie miał 27 lat, uznał, że to dla niego najlepszy moment. Przynajmniej po części, bo wciąż ma do siebie żal, że nie udało mu się zdobyć ani jednego mistrzostwa. – Muszę powiedzieć, że na moją karierę będę patrzył z pożałowaniem. Dlaczego nie byłem w stanie wygrać w choć jednym turnieju? (śmiech) Ponad siedem czy osiem lat... i ani razu nie wygrałem w finale – powiedział Ryu.
Swoją przygodę z League of Legends i ogólnie z esportem rozpoczął na dobre jako zawodnik kt Rolster i wtedy też usłyszał o nim szerszy świat. Już w swoim pierwszym roku pod banderą KT mógł wywalczyć miejsce na mistrzostwach globu, ale jego plany (dwukrotnie) pokrzyżowało SK telecom T1 – najpierw w finale Champions Summer, a później w turnieju ostatniej szansy, który wyłonił trzecią drużynę z Korei. W pierwszej ze wspomnianych porażek byliśmy świadkami niezapomnianego pojedynku dwóch Zedów, z którego zwycięsko wyszedł Lee "Faker" Sang-hyeok.
I choć ani w tym roku, ani rok później Ryu wraz z kt Rolster nie wywalczył miejsca na Worlds, to udało mu się to już jako reprezentant Europy. W 2015 roku H2k-Gaming z koreańskim midlanerem dwukrotnie zajęło trzecie miejsce w play-offach, dzięki czemu zgarnęło największą liczbę Championship Points i razem z nią przepustkę na MŚ. Jeszcze lepiej Ryu może wspominać rok 2016, kiedy to w barwach H2K walczył już u boku m.in. Marcina "Jankosa" Jankowskiego i Oskara "Vandera" Bogdana. Wspominać lepiej nie dlatego, że w ogóle miał okazję stanąć ramię w ramię u boku dwóch Polaków, ale przez znacznie lepszy rezultat na Worlds – po zakwalifikowaniu na MŚ (raz jeszcze dzięki największej liczbie CP) Ryu i kompani tym razem dotarli aż do półfinału, gdzie ich szanse na mistrzostwo globu szybko pogrzebało Samsung GALAXY.
Z początku [gra w Europie] była bardzo trudna. Komunikacja sprawiała wiele problemów, bo, po pierwsze, mój angielski nie był taki dobry, a po drugie europejska wymowa była inna niż ta, którą słyszałem wcześniej. [...] Gdy już przywykłem do środowiska i wzmocniłem więź z graczami, rezultaty też uległy poprawie.
W 2016 komunikacja była już lepsza, więź z nowymi zawodnikami mocna, a do tego pracowałem naprawdę ciężko. Czasem wciąż rozmawiam z moimi dawnymi kolegami – na przykład gdy zdobędą mistrzostwo.
Ostatnie lata kariery gracza Ryu spędził już w Ameryce Północnej, ale tam nie odniósł większych sukcesów. Co prawda w roku 2018 jako zawodnik 100 Thieves udało mu się wywalczyć po raz trzeci miejsce na mistrzostwach świata, ale on sam przyznaje, że nie był to udany sezon. – W tym roku nie poszło nam tak dobrze podczas letniego splitu, ale inne drużyny były jeszcze gorsze. [...] Były pewne "problemy", związane m.in. ze zmianą w składzie. [...] Moim zdaniem gdybyśmy nie zmienili składu i dalej trenowali razem, poszłoby nam lepiej – oznajmił 26-latek.
Śledź transfery na scenie League of Legends z Cybersport.pl
Podczas swojej wieloletniej przygody na profesjonalnej scenie League of Legends i grze w trzech różnych regionach Ryu miał okazję poznać wielu ludzi i grać u boku zawodników dziś uważanych za weteranów sceny. Zapytany o najbardziej pozytywne momenty, koreański midlaner wskazał m.in. wspomnianego wcześniej Vandera. – Byłem z nim blisko swego czasu i miał bardzo przyjemną osobowość. Zawsze jest ten jeden przyjaciel, z którego każdy sobie żartuje, a Vander nie miał nic przeciwko i też sobie żartował – oznajmił Ryu.
I choć kończy się jego przygoda gracza, to wcale nie zamierza się na dobre rozstać z esportem. – Chcę wrócić na scenę jako trener, ale najpierw będę musiał wytrzymać półtora roku (śmiech). Jednak jeśli będę miał okazję, to naprawdę chcę zostać trenerem. Gdy wrócę z wojska, nie będę mógł być graczem, zostanie tylko trenerka. Chcę w to pójść i... wreszcie coś wygrać (śmiech). Chociaż raz – wyznał Ryu.
Cały wywiad z Ryu w języku angielskim znajdziecie pod tym adresem.