W dzisiejszych czasach, gdy gracze z powodu pandemii rozgrywają oficjalne mecze z własnych domów lub też gaming house'ów organizacji, trudno dokładnie kontrolować, czy ktoś przypadkiem nie oszukuje. Niemniej czasami jednak uda się przyłapać kogoś na zachowaniu, które bez wątpienia określić można jako nie do końca uczciwe.

W takiej sytuacji znalazł się Team Vitality. Formacja z Francji w ostatni czwartek pokonała 2:0 Team Liquid, dzięki czemu awansowała do finału drabinki wygranych BLAST Premier Global Final 2020. W trakcie meczu jednak na chwilę mieliśmy okazję zobaczyć wnętrze klubowego budynku, z którego swoje spotkanie rozgrywał Dan "apEX" Madesclaire. Kamery uchwyciły wówczas włączony ekran, na którym odpalony był stream z toczącego się właśnie spotkania. To natomiast wskazywało, że mamy do czynienia z tzw. stream-snipingiem, a zawodnicy znad Sekwany zwyczajnie podglądają swoich oponentów, by sprawdzić, gdzie ci się ustawiają lub jakie taktyki stosują.

Od razu wywołało to falę komentarzy, a jednocześnie skłoniło do działania Esports Integrity Commission. Komisja, której celem jest dbanie o uczciwą konkurencję w esporcie, przyjrzała się wszystkim dowodom i postanowiła nałożyć na Vitality karę w wysokości 10 tysięcy dolarów. Wysokość grzywny ma związek z faktem, że prawdopodobnie sami gracze nie byli nawet świadomi tego, że za ich plecami trwa transmisja. Cała sprawa była najprawdopodobniej efektem zaniedbania ze strony któregoś z pracowników organizacji, który zapomniał wyłączyć telewizor, dlatego też ESIC odstąpiło od wymierzania drakońskich kar. Samo VIT natomiast wystosowało oficjalne przeprosiny za to niedopatrzenie.