Przez ostatnie dni cała counter-strike'owa Polska pasjonowała się walką o awans na Intel Extreme Masters Katowice 2021. Walką, która nie miała miejsca na serwerze – a w zaciszu gabinetu, w którym studiuje się regulaminy, ale trochę też w mediach społecznościowych.

Koniec listopada 2020 roku. Illuminar Gaming po rocznej przerwie odzyskuje tytuł mistrza Polski i zgarnia kilka nagród. Wśród nich znajdują się czek o wartości 25 tysięcy złotych, bilet na DreamHack Open November, a także rzecz najcenniejsza – przepustka na katowickiego IEM-a! A konkretniej do jego fazy play-in, która traktowana jest jednak jako integralna część całej imprezy. W końcu więc po wielu latach w pełni polski skład miał ponownie zawitać na najważniejszych zawodach w naszym kraju, chociaż te z Katowicami miały mieć wspólną tylko nazwę, bo z powodu pandemii o zmaganiach w Spodku nie było nawet mowy. Fakt pozostawał jednak faktem i zdecydowanie było się z czego cieszyć. Bo to prestiż, szansa na pokazanie się licznej publiczności oraz cenne punkty do rankingu HLTV, które w przyszłości mogły zaprocentować np. bezpośrednim zaproszeniem do zamkniętych eliminacji któregoś z turniejów. Generalnie same plusy.

Jak się potem okazało, awansowanie na IEM-a było dla Illuminar o wiele prostsze niż utrzymanie dotychczasowego składu. Bo ten rozleciał się praktycznie z dnia na dzień, co z kolei wywołało lawinę pytań. Jaki jest sens życia? Co dalej z dywizją CS:GO w iHG? I w końcu kto zgarnie upragnione miejsce na Intel Extreme Masters Katowice? To ostatnie zagadnienie wydawało się najbardziej palące, bo przecież czas płynie nieubłaganie i z każdym kolejnym dniem start zawodów był coraz bliżej. Ostatecznie wszystko wyjaśniło się tuż przed ostatnim weekendem, gdy ESL ogłosiło kilka zmian na liście uczestników – w ich wyniku na linii startu zameldowały się Ninjas in Pyjamas, Team One oraz, co z naszego punktu widzenia jest najważniejsze, Wisła All in! Games Kraków. Wisła, czyli wicemistrz kraju, czyli jakby wszystko się zgadza.

Jakby tak spojrzeć, to Białej Gwieździe się ten slot należał, bo przecież to ona jest drugim najlepszym zespołem w kraju. Niestety, zespołem z własnymi problemami, bo w międzyczasie skład opuścił jeden z ważniejszych jego elementów, mynio, a jego następcy nadal nie znamy. A warto przypomnieć, że do IEM-a zostały już tylko nieco ponad trzy tygodnie. Zresztą, generalnie na papierze wydaje się, że dawne Illuminar miało po swojej stronie o wiele więcej argumentów niż podczas starć z najlepszymi będzie mieć Wisła. Nie zrozumcie mnie źle, doceniam dokonania Wiślaków – świetną fazę zasadniczą ESL MP, zwycięstwo w Nine to Five itd., ale to jednak podopieczni imd na krótko przed disbandem byli dosłownie o włos od wejścia do top 30 rankingu HLTV, podczas gdy krakowiacy bujali się w połowie czwartej dziesiątki.

Swoje nadzieje na zgarniecie slota miało też Anonymo, nowy twór, który poniekąd powstał na zgliszczach iHG. Gdy spojrzymy na listę osób w jakiś sposób zaangażowanych w tenże projekt, to z łatwością znajdziemy prawdziwy tłum do niedawna reprezentujący jeszcze formację spod znaku niebieskiego oka. Problem w tym, że lwia część owego tłumu, to osoby z zarządu, menadżerowie czy streamerzy, ale... nie gracze. Z Illuminar ostali się tylko Snax oraz pełniący rolę trenera imd. Nawet jeżeli doliczymy do tego mouza, który w meczach ESEA Premier ma pełnić rolę zmiennika, to trudno tutaj mówić o zachowaniu jakiegoś rdzenia. Tak więc nie ma żadnego argumentu, który przemawiałby za tym, by to właśnie nowa organizacja Sówka przejęła to, co wcześniej należało do Illuminar. I nie, posiadanie trzech byłych streamerów iHG nie jest w tej dyskusji żadnym argumentem.

No więc mamy Wisłę. Dobrze to czy nie dobrze... Cóż, o optymizm na pewno trudno. Generalnie trafiło na fatalny czas jeżeli chodzi o tego typu rozstrzygnięcia. Illuminar w niebycie, AGO świeżo po przebudowie, Wiślacy jeszcze nie w komplecie, Anonymo to jednocześnie nadzieja i znak zapytania. Jeden wielki plac budowy spod szyldu polskiej szufli, którego ewentualne owoce zbierać będziemy dopiero za jakiś czas (oby). Ale nikt na nas czekać nie będzie – IEM zbliża się nieubłaganie i trzeba sobie jakoś z tym radzić. I miejmy nadzieję, że Biała Gwiazda też sobie poradzi, byśmy nie musieli oglądać tylko meczu otwarcia, meczu o wszystko i meczu o honor. Zresztą, jeżeli te wszystkie perturbacje i przetasowania mają w przyszłości przynieść coś dobrego, to może nawet warto było poświęcić ten slot? No, chyba że nie było warto.

Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn