Minionej nocy zakończyły się zmagania w ramach pierwszego w tym roku turnieju w Ameryce Północnej w League of Legends. Mowa rzecz jasna o LCS Lock In, który miał charakter rozgrzewkowy. Niemniej na triumfatora czekało 150 tysięcy dolarów i dodatkowe 50 tysięcy do przeznaczenia na środki charytatywne. Było więc o co grać, a w finale znalazły się dwie z najciekawiej prezentujących się do tej pory drużyn, czyli Team Liquid oraz Cloud9. Po pełnej, pięciomapowej serii ze zwycięstwa cieszyć się mogą Konie.
Zespół Nicolaja "Jensena" Jensena rozpoczął mecz od dwóch wygranych map, w których błyszczał każdy z jego członków, zwłaszcza Barney "Alphari" Morris, który na Jaxie i Gnarze był źródłem problemów dla oponentów. Chmurki znalazły jednak sposób na zatrzymanie agresywnej strategii rywali i wstały z kolan, wygrywając kolejne dwa spotkania, doprowadzając do remisu przy wyniku 2:2. Tutaj na pochwały zasługują Jesper "Zven" Svenningsen oraz Luka "Perkz" Perković, którzy wspólnie siali pogrom na Summoner's Rifcie. Wszystko sprowadziło się więc do piątej gry, która okazała się być dosyć jednostronna. Katem Cloud9 nie był za to żaden z głównych carry Teamu Liquid, a mocno pasywny przez większość finału Lucas "Santorin" Tao Kilmer Larsen, który zdobył na Udyrze KDA na poziomie 17.
Jak już wspomnieliśmy, LCS Lock In nie wpływa w żaden sposób na rozstawienie w fazie zasadniczej wiosennej rundy rozgrywek. Wielu zawodników mówiło już, że traktuje turniej jako możliwość do sprawdzenia swoich taktyk i dostrzeżenia własnych błędów. Jeżeli można więc wyciągnąć jakiekolwiek wnioski na temat amerykańskiej sceny, to z pewnością można mówić o dość jasnym rozkładzie sił: Cloud9 i Team Liquid ponownie wyglądają na najmocniejsze drużyny, a TSM i Evil Geniuses znajdują się niedaleko za nimi.
Sam Spring Split wystartuje już niedługo, bo w najbliższy piątek. Na chwilę obecną nieznany jest jednak dokładny harmonogram. Transmisję z ligi przez cały rok będzie można śledzić na kanale w serwisie Twitch.tv.