Nikt do końca nie potrafił wytłumaczyć zeszłorocznego "miracle runa" w League of Legends European Championship w wykonaniu Schalke 04 Esports. Niemiecki klub sportowy na przestrzeni kilku tygodni przekształcił się z najgorszej drużyny w lidze w poważnego kandydata do podium. Zawodnicy w niebieskich trykotach zostali zatrzymani na ostatniej prostej przed awansem na Worlds 2020. Ich katem okazał się skład MAD Lions. Większość osób zakładała, że kilkutygodniowy przebłysk formy był tylko przypadkowym zjawiskiem. Jak się jednak okazuje, był to prognostyk nieprzewidzianej siły, która zaczyna rozdawać dzisiaj karty w LEC.

W przerwie międzysezonowej włodarze organizacji zdecydowali się na dwie zmiany w wyjściowej piątce. Z TSM-u, który zaliczył fatalny występ na Mistrzostwach Świata, ale wygrał LoL Championship Series, ściągnięto Sergena "Broken Blade'a" Çelika, który potrafił momentami błyszczeć, lecz jego forma była niestabilna. Na dolnej alejce pojawił się za to Dino "LIMIT" Tot, którego potencjał był ogromny. Angaż w szeregach Schalke miał być dla niego szansą na wyrobienie sobie renomy.

CZYTAJ TEŻ:
Nisqy: Jesteśmy na dobrej drodze, żeby rzucić G2 wyzwanie w walce o puchar

Jak na razie, jest to szansa w pełni wykorzystywana. Podopieczni Dylana Falco zajmują obecnie drugie miejsce w tabeli, ex aequo z G2 Esports, które zresztą pokonali. Do tej pory okazali się oni być także jedynymi pogromcami królującego w zestawieniu Rogue. Na Summoner's Rifcie błyszczy nie tylko wspomniana dwójka, ale także tercet, który został w składzie z poprzedniego sezonu. Nie bez powodu w mediach społecznościowych czy podczas transmisji popularne są pseudonimy "GodGilius" czy "Fakedagge". Dodatkowo samo Schalke nie charakteryzuje się wyłącznie indywidualnymi przebłyskami, a przede wszystkim fantastyczną grą drużynową i kompleksowym przygotowaniem się pod rywala. Jeżeli nie wierzycie, to przyjrzyjmy się imponującym zwycięstwom nad Samurajami i Łotrzykami.

Co zadziałało w meczu z G2 Esports? Cóż, plan był stosunkowo prosty i widać po nim, że reprezentanci niemieckiego klubu sportowego odrobili lekcje. Samuraje lubują się w agresywnych kompozycjach, które już od wczesnych minut wywierają presję na rywalach. Nie inaczej było tym razem. Kled i Orianna to mocni bohaterowie na lini jak i w walkach drużynowych, a skomponowanie ich z Gravesem i silną inicjacją Leony daje mieszankę wybuchową od wczesnych minut. Schalke przewidziało zachowanie Marcina "Jankosa" Jankowskiego i spółki, przez co już od początku wymuszało na nich zbyt agresywne zagrania, które kontrowali za pomocą teleportów na obu solo lanerach, jak i samym ultimacie Twisted Fate'a. Dodatkowo posiadali Rell, która jest jedną z najlepszych kontr na Leonę. Po wysunięciu się w ten sposób na prowadzenie Schalke nigdy nie straciło przewagi i konsekwentnie realizowało swój plan na zamknięcie spotkania.

Zupełnie inaczej potoczyły się losy rozgrywki z Rogue. Tym razem to zawodnicy Schalke planowali wczesną agresję, jakoby starając się skontrować pasywny styl gry w early game, który do tej pory pokazywały Łotrzyki. Kacper "Inspired" Słoma i spółka umiejętnie jednak wychodzili z sytuacji, nie tylko broniąc się przed atakami, a wychodząc z potyczek na plus. W wyniku tego po pierwszych dwudziestu minutach to Rogue posiadało znaczną przewagę, którą Schalke musiało prędko nadrabiać, wszak czwarty smok dla ekipy Słomy był na horyzoncie, a jego pozyskanie najprawdopodobniej byłoby zabójcze. Wystarczyła zaledwie jedna potyczka i sprawna inicjacja Erberka "Giliusa" Demira, żeby przejąć inicjatywę i zacząć rozdawać karty. Zespół Niemca pokazał, że potrafi podejmować mądre decyzje pod presją i zachować zdrowy rozsądek po kilku potknięciach.

Jaki z tego wniosek? Dosyć prosty w moim odczuciu. Schalke to obecnie drużyna, która potrafi kompleksowo przygotować się pod każdego oponenta, co widać na poziomie samego draftu jak i strategii na Summoner's Rificie. Co jednak ważniejsze to fakt, że jeżeli Giliusowi i spółce powinie się noga, to potrafią oni zachować chłodną głowę i przestawić się na grę reakcyjną, która im wychodzi. Zapewne spora w tym zasługa wspomnianego trenera S04, który posiada ogromne doświadczenie. To przecież Dylan Falco doprowadził Fnatic do finału Worlds 2018. Czy to wystarczy, żeby nazwać Schalke obecnie najlepszym zespołem w LEC? Ile ludzi, tyle zdań. Dla mnie bezapelacyjnie są oni na razie najbardziej kompletną formacją, a to zaledwie początek sezonu. Doświadczenie jest za to najlepszym nauczycielem. Jeżeli więc z kolejki na kolejkę mają się oni rozwijać jak w końcówce zeszłego lata, to bój się Europo.

Śledź autora na Twitterze – Mateusz Miter