Cloud9 ma za sobą kilka niespokojnych kolejek w League of Legends Championship Series. W niektórych meczach wydaje się być w szczytowej formie. Z drugiej strony, kiedy mierzy się z najlepszymi w lidze, wygląda o wiele gorzej. Czy gracze spoczęli na laurach po zakwalifikowaniu się do play-offów i spędzeniu ostatnich miesięcy na szczycie tabeli? Co się teraz dzieje w obozie C9? Na to pytanie starali się odpowiedzieć liderzy tej formacji w najnowszych wywiadach, które ukazały się w tym tygodniu. Pomimo tego, że ci przegrali ostatnio ze swoimi największymi rywalami, nie tracą pewności siebie. Gorsze występy tłumaczą po części eksperymentami w drafcie.

W pierwszej z przeprowadzonych rozmów przez Travisa Gafforda Jesper „Zven” Svenningsen zdradził, w jakim nastroju znajdują się teraz gracze i dlaczego nie zadręczają się zbytnio ostatnimi potknięciami. – Po tym jak zagwarantowaliśmy sobie miejsce w play-offach, nie przejmujemy się przegrywaniem gier. Wszyscy zrzucają winę na eksperymentowanie, kiedy zaczynają tracić punkty. Myślę, że my przegraliśmy z powodu kiepskiej gry, a nie wyboru postaci. Jednak jeśli mielibyśmy inny draft, prawdopodobnie byśmy wygrali. Można szukać wymówek, ale w grach przeciwko TSM-owi i Teamowi Liquid byliśmy na prowadzeniu i popełniliśmy błędy – wyjaśniał strzelec Cloud9. Odniósł się także do porażki z CLG, w której wraz ze swoim supportem zmarł w bardzo wcześniej fazie rozgrywki. Jego zdaniem był to jeden z momentów, który znacznie utrudnił późniejszą rozgrywkę dla całej drużyny.

Mentalność Cloud9 świetnie też obrazuje podejście Zvena do spotkania z Dignitas. Drużyna ta zagrała bardzo dobry split, zaskakując prawie wszystkich. Duńczyk przyznał jednak, że nie obawiał się wcale żadnych niespodzianek z jej strony. O wiele bardziej martwił się o formę swojej drużyny. Strzelec dodał także, że Dignitas jest znacznie gorsze niż wskazywałby na to ich wynik w tabeli.

Travis w trakcie rozmowy zapytał o to, jak gracze czuli się po wspięciu się na sam szczyt tabeli. Zven nie miał żadnych wątpliwości co do wysokiego potencjału swojej drużyny. – Jestem pewny, że jesteśmy najlepszym zespołem w lidze. Biorę tu pod uwagę nasze występy na scenie oraz formę podczas scrimów przeciwko najlepszym ekipom w LCS. Wciąż jesteśmy od nich solidniejsi, jak również bardziej elastyczni. TSM i Team Liquid cały czas opierają się na tych samych bohaterach. Oczywiście przegraliśmy przeciwko nim, ale próbowaliśmy nowych rzeczy odbiegających od naszego stylu gry. Muszę grać lepiej, z tym się mogę zgodzić – dodał Svenningsen, biorąc na siebie część odpowiedzialności za niektóre z przegranych.

Z kolei w drugim wywiadzie przeprowadzonym dla Inven Global wiele mogliśmy dowiedzieć się od najnowszego nabytku dywizji LoL-a C9 – Luki „Perkza” Perkovica.

Midlaner zauważył duży postęp, jaki zrobiła drużyna od czasu LCS Lock In. W rozmowach z dziennikarzami po tym turnieju stwierdził, że poziom Cloud9 jest o wiele wyższy, niż wskazujące na to wyniki. – Zdecydowanie uważam, że jesteśmy już dużo lepsi. Trochę trudno ocenić, co moglibyśmy zrobić lepiej. Podczas scrimów rzadko kiedy napotykamy jakiekolwiek wyzwania. Aktualnie skupiamy się na byciu najlepszą ekipą w Ameryce Północnej. (...) Czas pokaże nam, co musimy usprawnić. Z tygodnia na tydzień naprawiamy małe rzeczy, ale dopiero kiedy napotkamy większą przeszkodę, będziemy mogli pokazać naszą prawdziwą siłę – mówił Perkz, odnosząc się do obecnej formy zespołu i pracy sztabu szkoleniowego.

Trudno jest pominąć fakt, że C9 poległo w bezpośrednim starciu z dwoma największymi rywalami. I, jak wspomniał Zven, można to poniekąd usprawiedliwiać draftem i eksperymentami w kompozycji. Niepokojące dla fanów jest zaś przede wszystkim to, że Biało-Niebiescy dwukrotnie przegrali już z Teamem Liquid i zaliczyli kilka innych potknięć podczas sezonu regularnego.

Perkz nie ma jednak żadnych wątpliwości: porażki z TSM i TL to wynik testowania nowych bohaterów. – Chcieliśmy zobaczyć, na co możemy sobie pozwolić i wyszło nam to na dobre. Nawet jeśli przegraliśmy obie gry, nauczyliśmy się z nich więcej niż z poprzednich wygranych. Z takich spotkań wyciągamy o wiele więcej jako zespół – podkreślił midlaner.

Perkovic od dawna jest znany z tego, że fałszywa skromność jest mu obca. W Europie jedynym graczem na jego roli, jaki mógł mu dorównać poziomem, był jego kolega z drużyny – Rasmus „Caps” Winther. Po przeprowadzce za ocean nie widzi już sobie równych na środkowej alei i bardzo często to podkreśla. Nie inaczej było też i tym razem.

– Zdecydowanie jestem najlepszym midlanerem w NA. Pod tym względem w siebie nie wątpię i jestem również bardzo zadowolony z mojego występu w splicie poza dwoma spotkaniami. Miałem duży udział w przegranych z TSM i TL, więc to trochę smutne, że intowałem akurat w tych meczach – przyznaje bez ogródek Chorwat. Podkreślił jednak, że biorąc pod uwagę wszystkie zmiany wiążące się z przystosowaniem się do zespołu i regionu, jest bardzo zadowolony z obecnej sytuacji. – Myślę, że nasze wyniki będą coraz lepsze. Im lepiej gramy jako drużyna, tym lepiej będę też wyglądać indywidualnie. To wszystko jest ze sobą powiązane, ale gram po to, by wygrać – dodał Perkz.

Całą rozmowę możecie przeczytać tutaj.

Po zakończeniu fazy zasadniczej 20 marca rozpocznie się Mid-Season Showdown, w którym Cloud9 zmierzy się z 100 Thieves w drabince wygranych. O tytuł mistrza walczyć będzie 6 zespołów. Zwycięzcę będziemy mogli obejrzeć podczas Mid-Season Invitational w Islandii.