Awans na Flashpoint 3 jest ogromnym krokiem naprzód dla dotychczas chimerycznego Anonymo Esports, ale nie dla polskiego Counter-Strike’a jako ogółu. W erze po upadku mistrzowskiego Virtus.pro zdarzało się już przecież, iż nadwiślańskie formacje CS:GO odnosiły sukcesy podobne rangą do tego, który właśnie wywalczyli sobie Anonimowi. Zawsze były to jednak pojedyncze przebłyski, które nie miały żadnej kontynuacji. 

CZYTAJ TEŻ:
Do dwóch razy sztuka. Anonymo dostaje się do Flashpointa!

Co mówi najświeższa historia polskiego CS:GO?

Kinguin TaZa we wrześniu 2018 wygrało DreamHacka Open w Montrealu, potem zawodziło. W grudniu zdołało awansować do ESL Pro League poprzez pamiętne “polskie” kwalifikacje (cztery drużyny, w tym trzy znad Wisły, oczywiście wszystkich najpierw pogodzili Duńczycy), chwilę później pożegnało reatza i zaczęło od nowa. Z dychą Pro Ligi nie podbiło, choć do play-offów wcale nie zabrakło wiele. Niewiele, ale jednak. A to był szczyt możliwości tamtego zespołu.

Illuminar Gaming we wrześniu 2019 roku wygrało Games Clash Masters w Gdyni, lecz w kolejnych miesiącach dwukrotnie nie było w stanie przejść nawet przez fazę grupową na DH Open. Sukcesy na krajowym podwórku dały iHG awans do zamkniętych kwalifikacji do IEM Katowice, a w nich Polacy zdołali ograć… tylko rodaków z ARCY. Gwoździa do trumny zespołu wbiły otwarte eliminacje do Minora, w których trakcie Illuminar w niecodziennych okolicznościach po prostu się rozpadło. 

x-kom AGO w sierpniu 2020 roku powróciło po dłuższej nieobecności do ESL Pro League. Na najwyższym poziomie rozgrywkowym Jastrzębie wygrały dwa z siedmiu spotkań, po czym… dokonały dwóch zmian w składzie (choć trzeba przyznać, iż jedna z nich została wymuszona czynnikami niezwiązanymi z CS:GO). 

Pewnie mógłbym do wyliczanki dodać jeszcze kogoś, ale przekaz jest już wystarczająco jasny. Polskie drużyny CS:GO obecnie nie mogą liczyć na kredyt zaufania od organizatorów najważniejszych rozgrywek na świecie. Jedyną drogą do regularnej rywalizacji z najlepszymi jest powtarzalność w meczach o stawkę z równorzędnymi przeciwnikami. I to nie w jednym turnieju, ale w dwóch, trzech, czterech czy pięciu. Dopóki ktoś z naszych kochanych szuflowiczów nie odnajdzie owej stabilności, nie może być mowy o kroku naprzód dla rodzimej sceny.

Do mety jeszcze daleko

Anonymo wykonało więc dopiero pierwszy, być może najtrudniejszy ruch w kierunku celu. Już teraz jest co fetować, bo tak “blisko” Majora CS:GO nie byliśmy od 2018 roku. Niech jednak świętowanie nie zakryje nam punktu docelowego, bo do niego nadal daleka droga. Szkoda byłoby przecież wkrótce wrócić na linię startu.

Najbliższe dwa miesiące powinny okazać się kluczowe. W maju turniej RMR, na którym Anonymo po raz pierwszy będzie mierzyć się z europejską śmietanką Counter-Strike’a. Nadejdzie także drugie podejście do słabiej obsadzonego ESEA Premier, gdzie najlepszy zdobędzie bilet do Pro Ligi. ESL Mistrz Polski zagra o przepustki na IEM Cologne i IEM Summer. Jest o co walczyć i będzie z kim wygrywać. 

Anonymo wyruszy do boju z bonusami w postaci Flashpointa i potężnego zastrzyku pewności siebie, ale nie skreślajmy też jeszcze AGO, Wisły, HONORIS czy Izako Boars. W każdej z wymienionych drużyn są w końcu goście, którzy potrafią biegać, fragować i podawać kolegom aktualne informacje. 

Śledź autora na Twitterze – Marcin Gabren