W całej historii polskiego Counter-Strike'a, a może i esportu w ogóle nie było duetu bardziej charakterystycznego niż Wiktor "TaZ" Wojtas i Filip "NEO" Kubski. Jeden głośny, narwany i bezkompromisowy, drugi bardziej stonowany i ułożony. Dwa przeciwieństwa, które świetnie się uzupełniały, współtworząc zarówno w CS-ie 1.6, jak i w CS:GO składy, które przeszły do historii. Ta cudowna historia zdawała się zakończyć definitywnie na początku 2018 roku, gdy Wojtas został wyrzucony z Virtus.pro. Jak nietrudno się domyślić, wydarzenie to mocno wpłynęło na relacje obu panów. Na całe szczęście te wraz z upływem czasu udało się ostatecznie naprawić.

Dwaj starzy przyjaciele

Potrzebowaliśmy z NEO czasu, by przepracować przeszłość. Gdy grasz z kimś tyle lat, spędzasz tyle czasu i dzielisz zarówno chwile wielkiej chwały jak i porażek to trudno na bieżąco nabrać do tego dystansu i poukładać sobie niektóre sprawy. Rozłąka zadziałała na naszą korzyść. Zrozumieliśmy, że więź, która nas łączy to coś znacznie większego od gry, w którą razem gramy – przyznał TaZ w oświadczeniu, które ukazało się na początku 2020 roku, by potem w rozmowie z naszym serwisem doprecyzować – To wszystko jest związane z moim odejściem z Virtus.pro. Mi bardzo trudno było się pozbierać w tamtym okresie i musiałem sobie to wszystko poukładać. Tak czy inaczej, drogi dwóch legend ponownie przecięły się w ARCY, które powoli dogorywało, niemniej to był dopiero początek, bo na przyszłość szykowano coś naprawdę dużego, czyli własny projekt.

O tym plotkowano przez wiele miesięcy. Padało wiele nazwisk, które mogą być w niego zaangażowane, prezentowano nawet screeny z serwerów, na których Wojtas i Kubski testowali ewentualnych klubowych kolegów. Ale wszystko to działo się za kulisami, bo NEO i TaZ milczeli jeżeli chodzi o szczegóły, wiadomo było tylko, że coś się dzieje. – Chcemy stworzyć z Filipem projekt o bardzo wysokiej jakości zarówno sportowej jak i organizacyjnej. Będąc tyle lat na scenie, mieliśmy okazję zobaczyć i doświadczyć naprawdę dużo – zarówno dobrego jak i nie. Chcemy by to, nad czym teraz pracujemy, było sumą naszych najlepszych doświadczeń – zapewniał Wojtas. Niemniej karty odkryto dopiero 18 maja 2020 roku.

Narodziny HONORIS

To właśnie wtedy dowiedzieliśmy się, że nowa organizacja 2/5 Złotej Piątki nosić będzie nazwę HONORIS. – Bardzo nam zależało, by oddać w nazwie wszystkie cechy charakteru, które nas reprezentują. Żeby połączyć wartości, którymi kierowaliśmy się przez wszystkie lata, gdy graliśmy razem w różnych drużynach. Chcieliśmy, by nazwa pokazywała nasze oddanie do gry, ale też oddanie samej drużynie. Nasz charakter i zasady fair play. Wszystkie zasady, którymi zawsze się kierowaliśmy. No i żeby nie była zbyt skomplikowana – wyjaśniał ten wybór TaZ, dodając przy okazji: – Kiedy próbowałem stworzyć w Polsce własne zespoły po odejściu z Virtus.pro, zawsze czegoś mi brakowało. Brakowało pewnych cech charakteru w drużynie, które świetnie mnie uzupełniały bądź czasami stopowały w przypadku niektórych zachowań. […] Dla mnie i pewnie też dla Filipa jest to projekt przyszłościowy. Ma on na celu pokazanie wartości, które są dla nas najważniejsze i budowanie czegoś zgodnie z naszymi charakterami, naszym podejściem. Chcemy oddać to naszej scenie i być może dzięki temu znaleźć nowe talenty.

Wówczas w zespole poza dwoma weteranami znaleźli się też Daniel "STOMP" Płomiński, który kilka tygodni wcześniej wylądował na ławce rezerwowych Illuminar, a także młodzi gniewni w osobie Wojciecha "Prisma" Zięby i Kamila "reiki" Cegiełki. Niespodziewanie poza zespołem znalazł się natomiast Olek "hades" Miśkiewicz, który jeszcze do niedawna wydawał się pewniakiem. – Na pewno Olek bardzo nam pomógł w całym tym procesie. To z nim rozgrywaliśmy pierwsze testy, faceitowe rozgrywki, podczas których ludzie nas dzielnie śledzili. Tam stawialiśmy nasze pierwsze kroki i nie dało się tego ukryć. Więc wielkie dzięki dla hadesa, bo to on podrzucał nam ksywki, a pierwszą, którą nam dał, był właśnie Prism. Tak się złożyło, że potem Prism podrzucił nam reiko. Wtedy graliśmy już w innym zestawieniu i czuliśmy, że był to ten moment, w którym chcieliśmy się jeszcze upewnić, że wszystko będzie nam się spinało. Chcieliśmy też przetestować grę ze STOMPEM, bo tak się złożyło, że wtedy zakończył on swoją przygodę z Illuminar i nagle wszystko zaczęło się układać – opisał cały proces kompletowania ekipy TaZ.

Projekt z opóźnionym zapłonem

Jak nietrudno się domyślić, zainteresowanie projektem było ogromne. Równie ogromne były też oczekiwania, aczkolwiek bardzo szybko stało się jasne, że nie da się ich spełnić nawet w połowie. Mimo upływu czasu HONORIS nie notowało widocznego progresu i nagle ciekawość społeczności zaczęła przeradzać się w niechęć i szyderę. Dopiero przeprowadzone na przełomie września i października 2020 roku kadrowe przetasowania pozwoliły drużynie wyjść na prostą. Ta, już bez STOMPA i Prisma, ale z Łukaszem "azizzem" Kałkowskim i Kacprem "gRuChĄ" Gruszeczką, w przeciągu kilku miesięcy dotarła najpierw do półfinału Polskiej Ligi Esportowej, a potem w swoim debiutanckim sezonie zajęła drugie miejsce w ESL Mistrzostwach Polski.

Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn