Tydzień temu na Flashpointa spadły zasłużone gromy za zamieszanie, jakie organizator ten spowodował przy okazji europejskiego turnieju RMR i meczu Anonymo Esports z Ninjas in Pyjamas, który z uwagi na techniczne problemy nigdy nie powinien odbyć się w wyznaczonym pierwotnie terminie. Zresztą, na ten temat powiedziano i napisano już tyle, że nie będziemy się znowu rozwodzić nad tematem. Po pierwsze, amerykańska firma poza tym jednym incydentem zbierała w gruncie rzeczy, a po drugie to w strefie CIS dział się prawdziwy kabaret. A przecież nadal mówimy tutaj o imprezie eliminacyjnej do najważniejszych i najbardziej prestiżowych zawodów na całej scenie.

Prawdziwy stos problemów

Od czego by tu zacząć? Może od słów s1mple'a, który w mediach wprost uskarżał się na poziom organizacji eventu. – Żadnego antycheata, brak nagrywania TeamSpeaka, żadnych powtórek, żadnych informacji na temat nadchodzącego meczu dla drużyn z miejsc 5-6. – wyliczał kolejne niedociągnięcia Ukrainiec. A to był dopiero wierzchołek góry lodowej. – Z wiarygodnego źródła słyszałem, że wiele spotkań RMR i CIS było obiektem ataków DDoS. EPIC naprawdę nie powinno organizować turnieju RMR, a imprezy w CIS i Oceanii powinny zostać przeanalizowane, a być może nawet powtórzone – pisał dziennikarz dust2.us, Jeffrey "Mnmzzz" Moore. Czy to koniec? Otóż... nie! – Zauważyliśmy, że GOTV nie ma opóźnienia, co oznacza, że każdy, kto miał hasło, mógł wejść na serwer i oglądać to, co się dzieje w czasie rzeczywistym. [...] Zaczęliśmy pisać do organizatorów w tej sprawie i w końcu admini po prostu zmienili hasło, ale opóźnienia już nie ustawili. [...] Wydawałoby się, że przesadzamy, bo przecież zmienili hasło i nikt poza adminami nie może już wejść na serwer. Nikt poza Chińczykami, którzy od razu weszli w sloty dla obserwatorów podczas naszego meczu z NAVI – opisywał swoje przeżycia Alexandr "zorte" Zagodyrenko z forZe.

No i jest jeszcze sprawa Akumy. Kogo, zapytacie? Wasza niewiedza mnie nie dziwi, bo jeszcze przed startem EPIC CIS League mało który europejski kibic kojarzył ekipę byłych graczy Project X. Nie było powodu, by ją kojarzyć, bo wydawała się ona raczej kolejnym dostarczycielem punktów dla tych lepszych i możniejszych. A tutaj zonk – Ukraińcy fazę zasadniczą zakończyli z bilansem 3:1, pokonując w międzyczasie m.in. 1WIN i K23. Ale to był dopiero wstęp do późniejszych wydarzeń, bo w play-offach nasi wschodni sąsiedzi rozprawili się także z Natus Vincere oraz Virtus.pro, w obu wypadkach triumfując 2:0! Nic więc dziwnego, że wielu osobom coś tutaj zaczęło śmierdzieć i nagle sieć zasypały shoty z Twitcha prezentujące różne dziwne zagrania zawodników Akumy. Sytuacja zrobiła się na tyle niepewna, że jeden z największych bukmacherów w Europie Wschodniej anulował wszystkie zakłady dotyczące starć ukraińskiej piątki z NAVI oraz VP. I to bynajmniej nie dlatego, że pojawiły się jakiekolwiek wiarygodne dowody na faktyczne oszustwo.

Cyrk na kółkach

Znamion niesportowych zachowań nie dopatrzyli się również organizatorzy. – Nasze śledztwo nie przyniosło żadnych dowodów w kwestii niedopatrzeń ze strony organizatorów lub też w przypadku działania GOTV. Inspekcja sprzętu i oprogramowania graczy Akumy nie wykazała żadnych oznak nieuczciwej gry – ogłosili przedstawiciele Russian eSports Federation, czyli firmy odpowiedzialnej za EPIC League. Czy więc Ukraińcy faktycznie oszukiwali, czy też wszyscy na siłę dopatrują się objawów oszustwa tam, gdzie ich nie ma? Cóż, tego nie wiemy i niestety nie dowiemy się, bo wieloma swoimi decyzjami osoby kreujące imprezę same pozbawiły się narzędzi do tego, by skutecznie przyjrzeć się zamieszaniu. A to oznacza, że nie zrobiły niczego, by takie podejrzenia w ogóle się nie pojawiły. Jest to o tyle smutne, że być może zawodnicy z Ukrainy faktycznie są czyści i po prostu grali lepiej, a mimo to i tak w oczach wielu uchodzić będą za oszustów. A może faktycznie grali nieuczciwie? Nawet jeśli, to prawdopodobnie już się tego nie dowiemy, bo RESF samo ograniczyło sobie pole manewru poprzez niedopilnowanie tak trywialnych spraw, jak obecność antycheata czy też nagrywanie powtórek spotkań.

Z tego też powodu można mieć wrażenie, że piszemy tutaj o jakimś lanie zorganizowanym w szkolnej sali gimnastycznej, podczas którego walka toczy się zarówno o puchar wójta, jak i o to, by cała impreza w ogóle przebiegła względnie sprawnie. Ale nie, to nadal turniej RMR, podczas którego ważą się losy czołowych przedstawicieli regionu. Do cholery, jeżeli podczas tak ważnego wydarzenia, jak eliminacje do mistrzostw świata w CS:GO, nie ma możliwości zachowania pewnych standardów, to jak potem dziwić się, że wiele osób nadal traktuje esport niepoważnie? Najwyraźniej Valve i inne obecne na scenie podmioty też go tak traktują, skoro dopuszczają do tego typu patologicznych sytuacji. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że całego zamieszania, tak jak w przypadku niesławnego powtórzonego starcia Anonymo z NIP-em, można było uniknąć. Ale tutaj ktoś musiałby w porę pójść po rozum do głowy, więc... może zbyt dużo wymagam.

Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn