Przez najbliższe tygodnie cała piłkarska Europa żyć będzie mistrzostwami Starego Kontynentu, a piłka klubowa zejdzie na dalszy plan. Korzystając z okazji, postanowiliśmy więc puścić wodze fantazji i sformować kadrę Counter-Strike'a, która mogłaby reprezentować nasz kraj na podobnym turnieju na scenie CS:GO.
Tak, tak, wiemy, że esport reprezentacyjny nigdy na dobrą sprawę się nie przyjął, a w i tak już zawalonym harmonogramie nie byłoby zwyczajnie na niego miejsca. Ale z drugiej strony – kto broni nam marzyć? Przyznajcie, że sami chcielibyście zobaczyć, jak zawodnicy wychodzą na scenę w biało-czerwonych koszulkach i w akompaniamencie Mazurka Dąbrowskiego. Cóż, my na pewno byśmy chcieli.
Podstawowy skład
fot. Maciej Kołek/Anonymo Esports |
Janusz "Snax" Pogorzelski – po latach można uznać, że spośród wszystkich członków składu Virtus.pro, który w 2014 roku wygrał Majora w Katowicach, Snax poradził sobie najlepiej. Dziś Pogorzelski to nadal ścisła krajowa czołówka, zawodnik ogromny zarówno ciałem, jak i doświadczeniem zdobywanym przez lata rywalizacji na międzynarodowych arenach. 27-latek momentami wygląda, jakby nie posiadał układu nerwowego, a spokój to cecha niezwykle pożądana u kogoś, kto miałby pełnić rolę prowadzącego reprezentacji Polski. No bo właśnie – to Snax dowodziłby Biało-Czerwonymi i bynajmniej nie dlatego, że nad Wisłą cierpimy na ogromną posuchę jeżeli chodzi o graczy mogących obsadzić rolę IGL-a. Po prostu polski Dzik to klasa sama w sobie oraz przede wszystkim fantastyczna umiejętność czytania gry. A do tego wszystkiego dochodzi również wszechstronność, bo przecież z powodzeniem może on korzystać z karabinu szturmowego, ale gdy nadarzy się konieczność, to bez problemu sięgnie również po karabin snajperski.
fot. OG |
Mateusz "mantuu" Wilczewski – dziś możemy już spokojnie "powołać" mantuu do narodowej kadry. Co prawda już wcześniej na polskie pochodzenie 23-latka wskazywały jego nazwisko oraz dokonane przez niego badania DNA, ale to nie to było kluczowym dowodem w sprawie. O wszystkim przesądziły dopiero działania HLTV, które w profilu zawodnika zmieniło flagę z brytyjskiej na polską. Tak więc już oficjalnie możemy powiedzieć, że Wilczyński jest Polakiem! I dobrze, bo obok gracza takiej klasy nie można przejść obojętnie.
Dziś przecież mantuu to jeden z czołowych snajperów na świecie, który ma spore szanse na to, by na koniec roku znaleźć się w światowym top 20, w którym żadnego polskiego strzelca nie widziano już od dawna. Cóż możemy powiedzieć, klasa sama w sobie i każdy kibic OG wam to potwierdzi. Tak więc Franciszek Smuda miał Ludovica Obraniaka, a my będziemy mieć Wilczewskiego. Oby tylko z lepszym skutkiem.
fot. Kinguin/Jeremi Śpiewak |
Michał "MICHU" Müller – tym razem nazwisko może być nieco mylące, ale niech was nie zwiedzie ten niesforny umlaut. MICHU to Polak z krwi i kości, który już od dawna buduje polską markę poza granicami kraju. Na razie co prawda ze zmiennym szczęściem, ale raczej nie ze swojej winy. Wszak Müller, gdy tylko grał, to grał dobrze, ale nie miał szczęścia w kwestii doboru pracodawców.
Do Virtus.pro trafił, gdy ekipa powoli zmierzała do swojego końca, z Teamem Envy nigdy nie miał szansy, by podbić światowe serwery, a jego nowa drużyna, Evil Geniuses, odpaliła dopiero niedawno. Z drugiej strony te wszystkie przeboje z pewnością zahartowały 24-latka, który dzięki temu mógłby udźwignąć na swoich barkach odpowiedzialność związaną z oczekiwaniami kibiców. Bo przecież to on jako entry fragger znajdowałby się na pierwszej linii frontu i to od jego udanych akcji zależałoby, czy będziemy w stanie rywalizować jak równy z równym np. ze Szwedami, czy też będziemy niemiłosiernie męczyć się z Hiszpanią.
fot. GG League/Maciej Kołek |
Paweł "dycha" Dycha – kolejny gracz, który już dawno temu opuścił rodzimą scenę, by próbować swoich sił poza granicami Polski. W Sprout szło mu zresztą znakomicie, w ENCE już nieco gorzej, ale dycha to nadal dycha – ogromne umiejętności i spora dawka pewności siebie. Do tego wszystkiego dochodzi także fantastyczne zrozumienie z MICHEM, z którym miał on już okazję współpracować przy okazji niedawnego x-kom Dell 2 versus 2 Showdown by GG League. Obaj panowie podczas wspomnianej imprezy stanęli na najniższym stopniu podium, co tylko pokazuje, jak doskonale się uzupełniają i jak fantastyczna może być ich współpraca.
A owa współpraca polegać może również na wymianie pozycji, bo nic nie stoi na przeszkodzie, by to Dycha wcielił się w rolę entry fraggera, ale w innych okolicznościach z powodzeniem może samopas poruszać się po mapie jako typowy lurker, który dzięki swojemu aimowi wyciągać będzie rotujących rywali.
fot. Maciej Kołek/Anonymo Esports |
Paweł "innocent" Mocek – innocenta na przestrzeni lat określano różnymi mianami. Mocek-klocek, Pan Paweł, ale dla nas to idealny kandydat na supporta. Idealny, bo w przeciwieństwie do wielu graczy wsparcia 27-latek ma do zaoferowania sporo więcej niż tylko umiejętność świetnego celowania w piksele w celu rzucenia odpowiednich granatów. Mówimy tutaj przecież o zawodniku, który posiada ogromne międzynarodowe doświadczenie. Doświadczenie na naszej scenie często niespotykane, bo ilu Polaków może pochwalić się tym, że przez kilka tygodni grało w MAD Lions albo przez pół roku wystąpiło na 77 mapach w barwach Tempo Storm? Ale żarty na bok, bo sprawa jest poważna tak, jak i całe to zestawienie. Generalnie my nie wyobrażamy sobie reprezentacji Polski bez innocenta, który w razie konieczności mógłby ratować sytuację swoimi fragami, wspomagać kolegów rzucaniem granatów, a w wyjątkowych okolicznościach nawet zabrałby ich na przejażdżkę rowerem.
Rezerwowi
fot. fb.com/G5.pasha |
Olek "hades" Miśkiewicz – nie ma co tu kryć, że hades był jednym z kandydatów do gry w podstawowej piątce. I pewnie by się w niej znalazł, gdyby nie to, że dosłownie rzutem na taśmę eksperci w HLTV wydali zezwolenie na to, by powołać do kadry mantuu. W związku z tym Miśkiewicz musi zadowolić się rolą rezerwowego, ale rezerwowego niezwykle istotnego. Mamy bowiem pewność, że nawet jeżeli Wilczewski zaniemoże albo będzie musiał załatwić coś na mieście, to 21-latek bez problemu wejdzie w jego buty (o ile noszą taki sam rozmiar).
Do niedawna można było jeszcze zakładać, że hades, śladem innych polskich graczy, błyszczy tylko w rodzimych składach, ale nawiązanie współpracy z ENCE rozwiało te wątpliwości. Młody snajper z buta wszedł do składu fińskiej organizacji i chociaż jest w niej tylko zmiennikiem, to wierzymy, że wkrótce zadomowi się gdzieś na stałe. A wtedy mantuu będzie musiał mieć się na baczności, bo wyrośnie mu naprawdę poważny konkurent.
fot. Kinguin/Jeremi Śpiewak |
Kamil "reiko" Cegiełko – selekcjonerzy zwykli często zabierać młodych, niedoświadczonych graczy, by ci poznali smak dużej imprezy. Miało to być dla nich motywacją do jeszcze większej pracy przy jednoczesnym poznaniu wielkiego sportu z bliska. I my z takim właśnie zamiarem powołalibyśmy do narodowej kadry w CS:GO reiko.
21-latek dał się poznać jako bezwzględny egzekutor, bez którego sukcesy HONORIS nie byłby możliwe. Czy to półfinał Polskiej Ligi Esportowej, czy to finał w ESL Mistrzostwach Polski, to Cegiełko był głównym aktorem, który nie czuł tremy w towarzystwie o wiele bardziej utytułowanych kolegów. Możemy go zatem nazwać ogromną nadzieją na przyszłość, która jednak nie miała jeszcze okazji, by sprawdzić się na naprawdę wysokim poziomie. Ale mimo to chcemy dać mu szansę, tym bardziej że dycha i MICHU potrzebują jakościowego zmiennika, a kimś takim wydaje się właśnie reprezentant wielkiego H.
Trener
fot. Maciej Kołek/Anonymo Esports |
Adrian "imd" Pieper – co prawda niezwykle kusiło nas, by niczym Zbigniew Boniek postawić na szkoleniowca z zagranicy, ale ostatecznie z tego zrezygnowaliśmy. I to mimo tego, że polska myśl szkoleniowa w Counter-Strike'u jakoś nie robi furory. Jedynie Jakub "kuben" Gurczyński próbuje swoich sił poza granicami kraju, a tak wszyscy pozostali ograniczają się do rodzimego podwórka. Mimo to jednak my stawiamy nie na kubena, a na Adriana "imd" Piepera.
Dlaczego, zapytacie? A czy Gurczyński posiada doświadczenie zdobyte na scenie Overwatcha? Ano nie, a imd takie ma, a przecież wszechstronność jest przydatna, bo daje świeże spojrzenie na sytuację. Dodatkowo Pieper idealnie nadaje się na selekcjonera, bo ma ewidentne rozeznanie w kwestii tego, co dzieje się nad Wisłą. Przecież dopiero co odpowiadał za budowę składu Anonymo Esports, nie wątpimy więc, że ma w swoim kajeciku kilka nazwisk, których my, prości dziennikarze, tutaj nie uwzględniliśmy, a którymi mógłby nas zaskoczyć.