Stawką miejsce na Worlds, pełna seria BO5, a do tego wszystkiego pentakill niemalże w samej końcówce ostatniej gry. Wczorajsze spotkanie Rogue z Misfits było ekscytującym widowiskiem, które zapewniło wieczór pełen emocji. Dla samych graczy naturalnie odczucia te były jeszcze silniejsze, ale koniec końców awans na mistrzostwa świata mógł świętować zespół Kacpra "Inspireda" Słomy i Adriana "Trymbiego" Trybusa. Szczególnie ten pierwszy mógł być zadowolony ze swojego występu, bo to właśnie on zdobył wspomnianego pentakilla (notabene pierwszego w wykonaniu dżunglera w historii LEC i EU LCS), a do tego zdobył tytuł MVP, zgarniając miażdżące 95,1% wszystkich głosów. Między innymi o tej pencie oraz całym meczu z Misfits Inspired opowiedział więcej w Post Game Lobby, gdzie był gościem Eefje "Sjokz" Depoortere.
"Spodziewałem się 3:0"
Już na początku polski leśnik przyznał, że mimo wszystko spodziewał się znacznie łatwiejszej wygranej. – Jeszcze przed startem serii czułem, że jesteśmy po prostu lepszą drużyną. Prawdę powiedziawszy, spodziewałem się 3:0 z naszej strony, bo podczas fazy zasadniczej wygraliśmy oba mecze z Misfits i nawet w tych grach popełniliśmy kilka błędów. Myślałem, że jeśli zagramy dobrze i "po naszemu", to będzie łatwa przeprawa, ale okazało się zupełnie inaczej i musieliśmy pójść inną, nieco trudniejszą drogą – powiedział. – Nie wydaje mi się, żebyśmy byli drużyną, która mając świadomość swojej wyższości gra w jakiś sposób inaczej. Nawet gdy wiemy, że jesteśmy lepsi, staramy się podążać już wyznaczoną ścieżką do wygranej, nie podejmujemy wiele ryzykownych zagrań i raczej powoli zmierzamy w kierunku zwycięstwa. Nie sądzę, że świadomość przewagi sprawiła w jakiś sposób, że graliśmy gorzej – moim zdaniem Misfits po prostu byli bardzo dobrze przygotowani i zagrali świetnie, sprawiając nam więcej kłopotów – dodał.
Nie mogło zabraknąć również pytania o pentakilla, który nie dość, że jest osiągnięciem samym w sobie, to zdobyty na skrawkach życia i przy przewadze liczebnej rywali dodatkowo dodaje mu prestiżu. Jeśli nie oglądaliście tego spotkania na żywo albo przeoczyliście akcję Inspireda, szczerze zachęcamy do nadrobienia tego – żałować na pewno nie będziecie. Jednakże, jak przyznał dżungler Rogue, tylko w połowie to zasługa jego, a w połowie siły Viego w aktualnej mecie. – Moim zdaniem to nie wymaga aż takich umiejętności, jak granie Kai'Są albo innym ad carrym, który w teamfightach musi unikać każdego skillshota, jednocześnie zabijając każdego. Tutaj po prostu zabiłem jednego gościa, dostałem reset, rzuciłem ulti na drugiego, dostałem drugi reset. Myślę, że ta penta to w przynajmniej pięćdziesięciu procentach zasługa tego, że Viego jest teraz strasznie silny, a ta druga połowa to moje dobre zagranie – oznajmił Słoma.
CZYTAJ TEŻ: Pentakill Inspireda! Polak bohaterem w bitwie o wyjazd na Worlds |
Inspired opowiedział też więcej o adaptacji jego drużyny podczas draftu w kolejnych grach serii, zwłaszcza w kontekście wrogiego toplanera, Shina "HiRita" Tae-mina. – Wiedzieliśmy, że HiRit jest chyba najlepszym graczem, który może wysunąć się na prowadzenie na swojej alei, bo lubi grać postaciami typu Jayce czy Camille, które są bardzo dobre na linii. Trochę się spodziewaliśmy, że wybiorą tego typu postać szybko w serii, ale tego nie zrobili, w drugiej grze natomiast HiRit wybrał Camille i zagrał nią bardzo dobrze, więc musieliśmy ją albo wybrać dla siebie, albo zbanować. Wybraliśmy ją i nie wyszło to tak dobrze, ale mimo wszystko spodziewaliśmy się, jak przebiegnie draft i co się w nim wydarzy, raczej niczym nas nie zaskoczyli. Wiedzieliśmy, czym zagrają, ale zagrali tymi postaciami na tyle dobrze, że wygrali, więc należą im się słowa uznania – powiedział Polak.
"Trudno jest osiągnąć poziom G2 pod względem spokoju"
Patrząc na spotkanie Misfits z Rogue z szerszej perspektywy można pokusić się o stwierdzenie, że była to jedna z najlepszych serii w ostatnich latach w europejskich rozgrywkach. O tym, co czuł podczas ostatniej potyczki w serii oraz mając w wizji potencjalną porażkę Inspired również miał okazję się wypowiedzieć. – Obawiałem się, że przegramy piątą grę i będziemy musieli zagrać o Worlds z drużyną w teorii lepszą niż Misfits. Myślę, że dzisiejsza seria powinna być łatwiejsza, a przeciwko MAD Lions czy Fnatic byłoby znacznie trudniej. Ale gdy wygraliśmy piątą grę, to kamień spadł mi z serca – stwierdził.
– Myślę, że często zdarza nam się ulec stresowi, zwłaszcza w grach o dużą stawkę i tym bardziej w piątych grach BO5. W takich sytuacjach mówimy wiele rzeczy, często niepotrzebnych. Sądzę, że jestem najspokojniejszym graczem w tych najbardziej stresujących momentach – wtedy staram się jeszcze bardziej i mówię jak najwięcej, żeby inni mogli się uspokoić i nie reagować przesadnie na to, co się dzieje w grze – dodał.
Kontynuując wątek presji w kluczowych momentach, Inspired wyznał, że jego zdaniem radzenie sobie z nią było jedną z silniejszych stron dawnego G2 Esports, dzięki czemu drużyna ta zachodziła tak daleko. – Nie da się wypracować ani nauczyć radzenia sobie ze stresującymi momentami podczas scrimów, bo przegrana czy wygrana nie ma takiego znaczenia. Ale gdy grasz piątą mapę i idziecie łeb w łeb z rywalami, trzeba wziąć sprawy w swoje ręce i tego nie można się nauczyć. To po prostu trzeba mieć, nauka tego jest bardzo trudna. Moim zdaniem to jest ten czynnik, który był atutem G2 w poprzednich latach. Nawet w kluczowych momentach radziło sobie świetnie. Może inne drużyny były po prostu słabsze. Trudno jest osiągnąć poziom G2 pod względem spokoju – oznajmił Inspired.
"W tym splicie Jankos gra naprawdę dobrze"
Na koniec 19-latek miał okazję również wypowiedzieć się na temat nadchodzącego meczu w LEC, w którym G2 Esports zmierzy się z MAD Lions. – Wydaje mi się, że jeśli G2 będzie grało tak, jak na przestrzeni ostatnich kilku gier fazy zasadniczej, wygra 3:1. Jedną grę MAD Lions może urwać, zaskakując w jakiś sposób, ale jeśli G2 nie będzie grało gorzej albo nie stanie się coś bardzo dziwnego, nie widzę sytuacji, w której MAD wygrywa. Moim zdaniem G2 jest po prostu silniejszą drużyną. W porównaniu do poprzedniego splitu znacznie się poprawiło, zwłaszcza Jankos – w poprzednim splicie grało się łatwo przeciw niemu, ale w tym splicie gra naprawdę dobrze. Razem z Capsem stanowią o sile G2 i trudno gra się przeciw nim, przynajmniej trudniej niż w zeszłym splicie – skwitował.
Czy predykcje Inspireda się sprawdzą? Tego dowiemy się już dziś wieczorem – mecz G2 Esport z MAD Lions zaplanowany jest na godzinę 17:00, a obejrzeć to spotkanie będziecie mogli z polskim komentarzem na kanałach Polsat Games. Po więcej informacji dotyczących transmisji oraz ogółem play-offów LEC zapraszamy do naszej relacji tekstowej, do której przejdziecie po kliknięciu poniższego baneru: