G2 Esports | 0 : 3 | FaZe Clan | ||
Inferno 15:19 | Mirage 27:31 | Dust2 14:16 | ||
Mecz rozpoczął się na Inferno, które zostało wybrane przez FaZe. Niespodziewanie jednak to G2 weszło lepiej w dzisiejszy finał – i to lepiej w stopniu znacznym! Grający w obronie Samuraje z łatwością zdominowali swoich rywali, niemalże odcinając im dostęp do swoich bombsite'ów. Doszło więc do tego, że podopieczni François "AMANKA" Delaunaya prowadzili już 11:2, a na przerwę schodzili z prowadzeniem niewiele tylko mniejszym, bo wynoszącym aż siedem punktów. Po tak jednostronnej pierwszej połowie zanosiło się, że cały pojedynek może dość szybko dotrzeć do końca. Ale FaZe nie miało zamiaru na to pozwolić. Zamiast tego gracze amerykańskiej organizacji rozpoczęli walkę o comeback. Co więcej, nawet w momencie, gdy G2 dopisało do swojego konta kolejne cztery rundy i przeważało już w stosunku 15:7, nie poddali się. Prawdziwą inspiracją dla swoich kolegów był Robin "ropz" Kool, który, jak przystało na największą gwiazdę ekipy, wielokrotnie dawał sygnał do ataku, a nawet ugrywał ważne rundy. I tak to trwało, a Samuraje z każdą kolejną minutą wydawali się coraz bardziej spanikowani. I mieli powody, bo łatwa z pozoru wygrana wymykała im się z rąk. Aż wreszcie przyszedł ten moment, a tablica wyników wskazała 15:15! To, co było tylko marzeniem szaleńca, stało się faktem, bo o wszystkim przesądzić miała dogrywka. A w tej triumfalny marsz FaZe trwał i zakończył się dopiero wtedy, gdy formacja ta zgromadziła dwunaste z rzędu oczko i w efekcie wygrała 19:15.
Ale to była dopiero zapowiedź tego, co czekało nas na Mirage'u. Niemniej nie uprzedzajmy faktów, bo wcześniej warto wspomnieć, że rozpędzone FaZe na mapie przeciwnika nadal wyglądało bardzo dobrze i zaczęło ją z wysokiego C, tj. od prowadzenia 7:0. I chociaż w ósmej rundzie G2 wreszcie przełamało tę dominację, to było to jedynie chwilowe, bo koniec końców podczas przerwy tablica wyników wskazywała 11:4 na korzyść składu dowodzonego przez Finna "karrigana" Andersena. Tym razem to FaZe miało więc podstawy, by myśleć o gładkiej wygranej. I tak jak wcześniej przeciwnicy, tak i zawodnicy amerykańskiej ekipy mocno się pomylili. Znowu bowiem wraz ze zmianą stron nastąpiła również drastyczna zmiana sytuacja, a role odwróciły się. Tym razem to drużyna kuzynów Kovač nadawała tempo rywalizacji i powoli, acz stopniowo zaczęła odrabiać straty. I tak punkt po punkcie zbliżała się do oponentów, nie zważając nawet na fakt, że ci zdobyli piętnaste oczko. Comeback trwał w najlepsze i zakończył się kolejną tego wieczora dogrywką. Dogrywką, która rozciągnęła się na kolejne kilkadziesiąt minut, gdyż w sumie obejrzeliśmy aż 28 dodatkowych rund! Tak więc obie piątki potrzebowały niemal drugiego pełnego spotkania, by ostatecznie rozstrzygnąć losy drugiej mapy. W tym czasie sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie i bywały momenty, gdy wydawało się, że to już, że to koniec. Ale ten nastąpił dopiero przy wyniku 31:27 na korzyść FaZe.
Wówczas sytuacja G2 wyglądał fatalnie. Dwie przegrane potyczki oznaczały, że podopieczni AMANKA potrzebują trzech kolejnych map, by odwrócić losy rywalizacji. A doprowadzenie do tego było zdecydowanie zadaniem z gatunku tych trudnych do zrealizowania. Trudnych, ale nie nie możliwych, toteż Samuraje zamierzali się go podjąć. Problem w tym, że znowu lepszy start zanotowało FaZe. Zespół karrigana mimo gry w ataku dokładał kolejne oczka, korzystając z ekonomicznych kłopotów przeciwnika. I chociaż te z czasem się skończyły, to gracze G2 i tak nie mieli prawa czuć się zadowoleni po pierwszej połowie. Co z tego, że udało im się zminimalizować swoją stratę, skoro na przerwę i tak schodzili z niekorzystnym rezultatem 7:8? Niemniej, tak jak w obu poprzednich przypadkach, tak i na Duście2 nie było mowy o szybkim rozstrzygnięciu. Zamiast tego gra przybrała o wiele ostrożniejszy, ale jednocześnie bardziej chaotyczny charakter. Nie było już mowy o wyraźnej przewadze którejkolwiek ze stron, bo mecz przybrał charakter walki runda za rundę. W jej trakcie FaZe uciekało, a G2 goniło, przez co ponownie do samego końca nie było pewności, kto finalnie będzie mieć powody do świętowania. Bliżej byli zwycięzcy dwóch wcześniejszych map, którzy dobrnęli do punktu meczowego. Wtedy Samuraje grali już z niepełnym wyposażeniem i musieli liczyć na szczęście, które jednak im nie sprzyjało. To bowiem był wieczór FaZe. To właśnie ta drużyna zwyciężyła w stosunku 16:14 i chwilę później stanęła na środku Spodka, by akompaniamencie muzyki i okrzyków fanów triumfalnie wznosić mistrzowskie trofeum.
Końcowa klasyfikacja turnieju CS:GO w ramach IEM Katowice 2022:
1. | FaZe Clan | 400 000 $ |
2. | G2 Esports | 180 000 $ |
3-4. | Heroic, Natus Vincere | 80 000 $ |
5-6. | Gambit Esports, Virtus.pro | 40 000 $ |
7-8. | Astralis, Ninjas in Pyjamas | 24 000 $ |
9-12. | Fnatic, FURIA Esports, MOUZ, Team Vitality | 16 000 $ |
13-16. | Copenhagen Flames, ENCE, Team, Liquid, OG | 10 000 $ |
17-20. | BIG, Entropiq, GODSENT, Movistar Riders | 4 500 $ |
21-24. | MIBR, Renegades, Sprout, Wisła All iN! Games Kraków | 2 500 $ |