Trener Astralis bez wizy

W piątek rano poinformowano nas, że wniosek trace'a do ESTA nie został przyjęty. Pracujemy nad tym, by rozwiązać ten problem, niestety nie będzie on mógł polecieć wraz z zawodnikami do Dallas. Podczas tego turnieju trace będzie pracować z zespołem przez internet – możemy wyczytać w oficjalnym komunikacie organizacji. Nieco szczegółów uchylił sam szkoleniowiec, który ujawnił, że na przeszkodzie stanął mu... wyjazd sprzed dekady. – Niestety, ale z powodu związanej z CS-em podróży do Iranu, która miała miejsce 10 lat temu, zamiast prostego wniosku ESTA potrzebowałem wizy, której uzyskanie trwa miesiącami. W związku z tym będę pomagać drużynie z domu – przyznał 31-letni Duńczyk.

Dla Astralis brak trenera będzie z pewnością sporym ciosem. Warto przecież pamiętać, że duńska piątka ma za sobą kompletnie nieudany występ na PGL Major Antwerp 2022, z którą to imprezą pożegnała się już w fazie pretendentów. IEM w stanie Teksas miał być więc szansą na to, by zatrzeć pozostawione w Antwerpii nieprzyjemne wrażenie, ale teraz bez wsparcia zza pleców osiągnięcie korzystnego rezultatu będzie znacznie trudniejsze. Tym bardziej że pierwszym rywalem podopiecznych trace'a będzie Team Vitality. To właśnie popularne Pszczoły przyczyniły się do tego, że zespół spod znaku czerwonej gwiazdy znalazł się za burtą niedawnych mistrzostw świata, co zwiastuje pojedynek ze sporym ciężarem gatunkowym.

Amerykański turniej, to i problemy wizowe

Co warte wspomnienia, Heldt nie jest jedynym, którego problemy natury wizowej wykluczyły z udziału w IEM Dallas. Już wcześniej o podobnych kłopotach poinformowało ENCE, które z tego samego powodu nie będzie mogło skorzystać z usług jednej ze swoich gwiazd, czyli Lotana "Spinxa" Giladiego. Niemniej z punktu widzenia polskich kibiców akurat ta absencja jest dobrą informacją, bo miejsce Spinxa zajmie Janusz "Snax" Pogorzelski, który pozostaje bez stałego zatrudnienia od grudnia ubiegłego roku, gdy to dobiegła końca jego przygoda z Anonymo Esports.