AGO ROGUE
Jedną z ekip, która bez dwóch zdań ma predyspozycje do walki o najwyższe lokaty w turnieju jest AGO ROGUE. Wicemistrzowie Ultraligi mają za sobą naprawdę wybitny sezon, który niestety został nieco skażony na sam jego koniec. Wszyscy dobrze wiemy, jak przebiegł finał rodzimych rozgrywek, kiedy to jeden z zawodników nie zdołał dotrzeć na czas na ostateczne starcie.
[caption id="attachment_329891" align="aligncenter" width="1120"] fot. Frenzy/Jakub Stańdo[/caption]
Pomijając jednak wpadkę w decydującej batalii, trzeba przyznać, że AGO ROGUE w minionej edycji polsko-bałtyckich rozgrywek radziło sobie wyśmienicie. Sezon zasadniczy ekipa Jakuba "Sinmivaka" Ruckiego zakończyła na fotelu lidera, dominując resztę stawki i przegrywając zaledwie jedno spotkanie (nie wliczając w to oczywiście nic nieznaczącego meczu z Illuminar Gaming). W pierwszym meczu play-offów z Zero Tenacity akademia Łotrzyków wyglądała też znakomicie, pokonując graczy serbskiej organizacji 3:1.
Ponadto trzeba mieć na uwadze, że AGO ROGUE historycznie dobrze wypada na EU Masters. Wszak organizacja ma na swoim koncie już jeden triumf podczas tych zawodów, wygrywając letnią edycję w 2020 roku. Od tego czasu skład jednak zmienił się diametralnie, dlatego jeśli chcielibyśmy wziąć coś bardziej świeżego, to choćby na wiosnę niemal ta sama piątka zakończyła zawody na etapie półfinałów. Wówczas jednak RGO borykało się z problemami na pozycji wsparcia, gdzie na ostatnią chwilę Leona "Leona" Antona zastąpić musiał Mauno "beansu" Tälli. Skoro zatem problemy zostały zażegnane, a co więcej rolę tę przejął na stałe Hampus "promisq" Abrahamsson, to kto wie, czy wynik srebrnych medalistów UL nie będzie lepszy.
Team Heretics
Spore szanse na sukces ma również Team Heretics, czyli nowy mistrz Superligi. Zespół, w którego skład wchodzą m.in. Marcin "iBo" Lebuda oraz Artur "Zwyroo" Trojan, okazał się być fenomenem ostatniego splitu rozgrywek. Nic więc dziwnego, że najlepsza ekipa z ligi hiszpańskiej jest uważana za jednego z kandydatów do zdobycia mistrzowskiego tytułu.
[caption id="attachment_247426" align="aligncenter" width="1120"] fot. K1ck eSports Club/Aleksandra Dorociak[/caption]
W ligowych rywalizacjach od samego początku było widać, że nie będzie to formacja, która ma zamiar obijać się między końcowymi a środkowymi lokatami stawki. Heretycy już w drugim tygodniu zmagań wskoczyli na miejsce wicelidera i przebywali tam dwie kolejki. Następnie udało się przebić nawet na pierwszą pozycję, która była dzielona z dwoma innymi zespołami. Od piątej rundy to się już natomiast zmieniło, a drużyna dwójki Polaków zadomowiła się na szczycie. Na sam koniec fazy zasadniczej jednak HRTS złapało małą zadyszkę i dało się wyprzedzić Giants.
Co by nie było, to do play-offów Heretics wchodziło w dobrych nastrojach i w niezłej dyspozycji. Słowa te potwierdziły się już w pierwszej batalii etapu pucharowego, gdzie liderzy z GIA zostali absolutnie rozjechani przez pędzących do finałów Heretyków. Po tygodniowej przerwie HRTS ponownie weszło do walki i ponownie rywalem tej drużyny była ekipa Nubara "Maxlore'a" Sarafiana. Seria niewiele się różniła od tej poprzedniej, lecz tym razem brytyjski dżungler i jego kompani zdołali wyrwać chociaż jedną mapę. Zwyroo i spółka zatem w kapitalnym stylu załatwili sobie mistrzostwo Hiszpanii i na EU Masters pojawi się w naprawdę dobrej formie.
Team BDS Academy
Nie ma co ukrywać, najwięcej chętnych do wygrania turnieju, którzy faktycznie mają na to spore szanse, to reprezentanci Ligue Française de League of Legends. Jednym z nich jest wicemistrz minionego splitu rozgrywek – Team BDS Academy. I to wicemistrz, który wcale nie był taki oczywisty, bowiem akademia drużyny z LoL European Championship przez długi czas pozostawała w cieniu.
[caption id="attachment_326973" align="aligncenter" width="1120"] fot. Riot Games/Michał Konkol[/caption]
Wszak przez pierwszą połowę rywalizacji w lidze francuskiej formacja Stevena "Reekera" Chena obijała się między siódmym a szóstym miejscem. Występy ekipy niemieckiego środkowego pozostawiały wiele do życzenia i raczej mało kto wówczas spodziewał się, że nagle coś zatrybi i uda jej się odmienić swoje losy. Stało się tak wraz z przybyciem Roberta "Erdote" Nowaka, który został przesunięty z głównego składu BDS do akademii. Zespół od pojawienia się polskiego wspierającego nie przegrał żadnego meczu i w efekcie wdarł się na drugi stopień podium.
Dzięki temu BDS.A play-offy rozpoczęło z drabinki wygranych, omijając mecze pierwszej rundy. Wtedy wydarzyła się naprawdę zaskakująca rzecz, gdyż brygada rodzimego zawodnika rozprawiła się w świetnym stylu z dominatorami ligi z LDLC OL. Ci nie mieli wówczas nic do powiedzenia. Akademia BDS załatwiła sobie tym samym miejsce w finale i tam po rozstrzygnięciu poprzedniej batalii ponownie musiała zmierzyć się z graczami LDLC. Tym razem nie poszło już tak dobrze, ale mimo zakończenia fazy pucharowej na drugiej pozycji Erdote i spółka powinni być z siebie zadowoleni. Tak dobra postawa sprawia, że faktycznie mogą sporo namieszać w tej edycji EU Masters.
Vitality.Bee
Mocnym kandydatem do dotarcia bardzo daleko jest też Vitality.Bee. Zespół Jakuba "Jactrolla" Skurzyńskiego mimo tego, że zajął trzecią lokatę w lidze francuskiej, to ma za sobą naprawdę udany i stabilny okres. Świadczą o tym m.in. wyniki fazy zasadniczej LFL, ale też dobre występy w samych play-offach.
[caption id="attachment_241780" align="aligncenter" width="1120"] fot. Riot Games/Michał Konkol[/caption]
Jactroll i spółka na przestrzeni całego regular splitu nie zajmowali miejsca poniżej podium. Od pierwszego tygodnia aż do ostatniego ciągle utrzymywali się między pierwszą a trzecią lokatą, a finalnie zajęli właśnie tą najniższą. Wszystko z uwagi na to, że ostatni tydzień potyczek nie poszedł po myśli Pszczół, gdzie zaliczyły one dwie porażki. To jednak nie zdeprymowało zawodników tej organizacji i ci znakomicie zaprezentowali się w play-offach. Tam najpierw przejechali się po Misfits Premier, a następnie wygrali z GameWard. Niewiele brakowało nawet, aby wyrzucili oni LDLC z fazy pucharowej, lecz na ostatniej prostej sobie nie poradzili.
Przez to Vitality.Bee zakończyło ligę na trzeciej lokacie, więc jako jedyna formacja z tego zestawienia musiała rozpocząć EU Masters od play-inów. Po pierwszym dniu rozgrywek z udziałem tego kolektywu możemy śmiało jednak stwierdzić, że raczej nie grozi mu zakończenie turnieju na tym etapie. Wszystko dlatego, że VITB zaliczyło trzy pewne zwycięstwa i nie wygląda na to, aby miało się to zmienić. Warto też pamiętać, że w zeszłej edycji EUM formacja polskiego wspierającego również rozpoczynała turniej od fazy wstępnej, a finalnie zakończyła udział w rozgrywkach na etapie półfinałów.
LDLC OL
Najbardziej oczywistym jednak wyborem w tej edycji zmagań jest mistrz Francji, czyli LDLC OL. Za ekipą Madsa "Dossa" Schwartza przemawia praktycznie wszystko i niewiele można jej wytknąć. Mówimy tutaj przecież o największym dominatorze swoich rozgrywek ze wszystkich ERL-ów. I to jeszcze rozgrywek ligi francuskiej, uważanej za najsilniejszą z całej stawki.
Żeby nie być gołosłownym, to wielu z nas zapewne pamięta rywalizację pomiędzy AGO ROGUE oraz LDLC o to, która z tych ekip jako pierwsza poniesie klęskę w swojej lidze. Wówczas to właśnie ekipie duńskiego wspierającego wcześniej powinęła się noga, kiedy to seria zwycięstw zakończyła się na trzynastu. Była to jednak jedyna porażka organizacji w całym splicie, dzięki czemu jej wynik na sam koniec fazy zasadniczej to 17-1.
[caption id="attachment_257166" align="aligncenter" width="1120"] fot. Riot Games/Michał Konkol[/caption]
Nieco gorzej potoczył się etap pucharowy, gdzie Doss i jego kompani mieli większe problemy i jak już wspominaliśmy najpierw przegrali z Teamem BDS Academy, a następnie mieli nóż na gardle w meczu z Vitality.Bee. Finalnie jednak udało się wyjść z opresji obronną ręką i mistrzostwo Francji, tak czy siak, wpadło na ich konto.
Warto też wspomnieć, że już w wiosennej edycji EU Masters LDLC było niezwykle blisko triumfu w finale zawodów, lecz wówczas ni stąd, ni zowąd Karmine Corp nagle w decydującym starciu zagrało jak z nut, mimo iż wcześniej nic na to nie wskazywało. Tym razem jak już wszyscy dobrze wiemy KCORP nie zagra w bieżącej odsłonie rozgrywek, więc wydaje się, że wicemistrzowie turnieju z pierwszej połowy tego roku mają idealną okazję na odniesienie sukcesu w tej edycji.
Pełny harmonogram i więcej informacji dotyczących tej edycji turnieju znajdziecie w naszej relacji tekstowej, do której przejdziecie po kliknięciu poniższego baneru: