MAD odradza się niczym Feniks z popiołów
Pierwsza część rozgrywek tego sezonu nie była udana dla reprezentantów hiszpańskiej organizacji. Po wybitnych osiągnięciach z zeszłego roku oczekiwania wobec tej formacji urosły. Wiadomo jednak było, że nie zostanie ona w tej samej formie, a w trakcie offsezonu czekają ją modyfikacje. W ten sposób z zespołem rozstały się dwie największe gwiazdy – Marek "Humanoid" Brázda oraz Matyáš "Carzzy" Orság. Na kolejny rok zarząd MAD zdecydował, że postawi na młode talenty i w swoje szeregi zakontraktował Stevena "Reekera" Chena i Williama "UNF0RGIVENA" Nieminena.
Lwy mimo nie najgorszego startu w LEC Spring 2022 z czasem grały coraz gorzej, notując w pewnym momencie nawet sześć porażek z rzędu. Do samego końca jednak wierzyły, że przygoda z rozgrywkami nie zakończy się dla nich na etapie fazy zasadniczej i w ostatnim tygodniu nieoczekiwanie zdobyły one komplet punktów. To jednak okazało się zbyt mało, bowiem pozostałe ekipy walczące też jeszcze o play-offy uzyskały lepszy rezultat. W takim właśnie stylu MAD pożegnało się z rywalizacją w pierwszej połowie tego roku.
[caption id="attachment_328864" align="aligncenter" width="1120"] fot. Riot Games/Michał Konkol[/caption]
Skoro mowa o pożegnaniach to między splitami postanowiono zrezygnować z usług niemieckiego midlanera, a w jego miejsce wskoczył doświadczony Yasin "Nisqy" Dinçer. Dołożenie do składu zaprawionego już w boju Belga miało zażegnać problemy z niestabilnością środkowej alei. Wówczas jednak jeszcze nikt nie spodziewał się, że zaledwie jedna zmiana będzie w stanie zdziałać aż tyle.
Nisqy odnalazł się w drużynie znakomicie. Z nim MAD Lions bardzo szybko zaczęły piąć się w tabeli, gdzie po połowie splitu plasowały się na drugiej lokacie. Po minięciu piątego tygodnia Lwy objęły już prowadzenie w klasyfikacji, wyprzedzając wtedy właśnie przedstawicieli Rogue. Na szczycie pozostawały łącznie trzy kolejki i dopiero w ostatniej rundzie, choć nadal bardzo udanej dla ekipy 24-letniego midlanera, musiały ustąpić najwyższego miejsca podium G2 Esports.
Najnowszy nabytek MAD zresztą szybko stał się główną gwiazdą formacji. Wszak to właśnie on zgarnął najwięcej nagród MVP spośród całej stawki. Widać też, że gra Lwów mocno się zmieniła od ostatniego splitu i teraz wiele akcji toczy się wokół mida. Dobra dyspozycja poszczególnych zawodników też pomaga wynikom, jaki zdobywa jako kolektyw. Jest to dobry prognostyk nie tylko przed dzisiejszym meczem, ale też przed całą fazą play-off.
Czy Rogue powtórzy sukces z wiosny?
Reprezentanci hiszpańskiej organizacji mają natomiast jeden zasadniczy problem, jeśli chodzi o najbliższe starcie. Mianowicie jeszcze ani razu w tym splicie nie pokonali oni Łotrzyków. Poszczególne gry diametralnie się od siebie różniły. Przypomnijmy sobie przecież, w jaki sposób RGE sięgnęło po zwycięstwo w pierwszym tygodniu rywalizacji. Przez cały mecz to MAD Lions prowadziły i nic nie wskazywało na to, aby miały one ponieść klęskę. Wystarczył jednak tylko jeden teamfight, aby Rogue odwróciło losy tego spotkania o 180 stopni i dzięki temu to na konto Łotrzyków wpadła wygrana. Druga z potyczek to już pokaz siły formacji Trymbiego, która pokazała, w jaki sposób odpowiednio rozwinąć przewagę i nie przegrać pojedynku na własne życzenie.
Warto też pamiętać jeszcze o jednej kwestii. Kiedy MAD w wiosennej edycji LEC miało ogromne problemy i nie potrafiło pozbierać się po utracie dwóch kluczowych zawodników swojej formacji, to Rogue wiodło prym nie tylko przez regular, ale też i później w play-offach. Bardzo często wytykało się też drużynie polskiego wspierającego, że jest dobra jedynie w fazie zasadniczej podczas spotkań Best of 1, a kiedy przychodzi czas na dłuższe serie, to drastycznie traci ona na wartości. Wtedy właśnie Łotrzyki udowodniły, że nie jest to zgodne z prawdą, docierając do finału rozgrywek i ostatecznie kończąc split ze srebrnym medalem.
[caption id="attachment_327733" align="aligncenter" width="1120"] fot. Riot Games/Michał Konkol[/caption]
Za reprezentantami amerykańskiej organizacji przemawia jeszcze jeden fakt. Nie dokonywała ona żadnych roszad w swoich szeregach od początku tego roku. Po wypełnieniu wakatów powstałych wraz z odejściem Kacpra "Inspireda" Słomy oraz Stevena "Hansa samy" Liva ekipa trzyma się razem i jak na razie wychodzi jej to na plus. Widzimy przecież gołym okiem jak dobrze działa niecodzienny styl Kima "Malranga" Geun-seonga oraz jak świetnie rozumieją się ze sobą Markos "Comp" Stamkopoulos i Trymbi.
Rogue jednak nie jest też pozbawione błędów. Szczególnie widoczne były one na samym starcie bieżącej edycji zawodów, kiedy niewiele brakowało, aby po pierwszym tygodniu wicemistrzowie mieli bilans 0-3. Długo jednak na poprawę wyniku nie trzeba było czekać, a RGE zreflektowało się błyskawicznie, notując przez kolejne rundy komplety punktów. Świetną passę zatrzymały dopiero Samuraje. Po wybitnej serii znów nadszedł natomiast gorszy okres, kiedy to przed startem superweeku Łotrzyki z wyniku 7-2 zjechały do 9-6. Na szczęście dla nich obroniły się one na sam koniec zmagań fazy zasadniczej i z ogromnego ścisku w tabeli zdołały uplasować się na najniższym miejscu podium.
Wyrównane starcie o półfinał LEC
Jak widać, obie historie z jednej strony mają ze sobą wiele wspólnego, a z drugiej sporo się od siebie różnią. Nic dziwnego więc, że bardzo trudno przewidzieć rezultat dzisiejszej batalii. Wszak do boju o półfinał zmagań wchodzą zespoły, które przez długi czas sąsiadowały ze sobą w tabeli w fazie zasadniczej. Zapowiada się zatem arcyciekawe starcie, którego wyniku nie ośmielimy się przewidywać. Mamy jedynie nadzieję, że widowisko będzie najwyższej klasy, a zarówno Rogue, jak i MAD Lions pokażą się z jak najlepszej strony. Początek batalii zaplanowany jest na godzinę 18:00.
26 sierpnia | ||||||
Półfinał drabinki wygranych |
||||||
18:00 | Rogue | vs | MAD Lions | BO5 |
Transmisję będzie można śledzić na kanałach Polsat Games na Twitchu, YouTube oraz w telewizji. Po więcej informacji dotyczących League of Legends European Championship zapraszamy do naszej relacji tekstowej: