"Wciąż to do mnie nie dociera"

Sam finałowy poniedziałek niespodziewanie zakończył się po zaledwie trzech potyczkach. G2 Esports Marcina "Jankosa" Jankowskiego, które broniło zdobytego jeszcze wiosną tytułu, ostatecznie nie było w stanie powtórzyć wyniku z finału górnej drabinki, gdy wygrało 3:0. Tym razem tablica wyników wskazywała rezultat odwrotny. – Po prostu ich zestompowaliśmy, byliśmy naprawdę przekonujący. To coś szalonego, nadal nie mogę tego przetworzyć. Nadal wydaje mi się, że przed nami kolejne gry. To miłe uczucie, ale szczerze mówiąc wciąż to do mnie nie dociera. Mój mózg nie działa teraz odpowiednio. [...] Jestem po prostu szczęśliwy, że w końcu udało nam się przeciągnąć szalę na swoją stronę i wszyscy moi koledzy sprawili, że wyglądało to na o wiele prostsze niż w istocie było – powiedział w pomeczowym wywiadzie Trymbi, który wcześniej grał w finale LEC już dwukrotnie. I dwukrotnie też musiał w nim uznać wyższość swoich rywali.

Wspomnienie Konektiva

Przy okazji 21-latek nie omieszkał wspomnieć zmarłego kilka dni temu Karola „Konektiva” Wojciechowskiego, wraz z którym występował przez pewien czas pod banderą PRIDE. – Był to dla mnie bardzo ważny tydzień, bo w środę dowiedziałem się, że osoba, z którą grałem, zmarła. To był ktoś, z kim grałem podczas mojego pierwszego splitu w Ultralidze i kto pokazała mi, jak tworzyć dla zespołu najlepsze możliwe środowisko. Jeżeli chodzi o atmosferę, to najlepsza osoba, z jaką grałem. Niestety dopiero po jego śmierci zdałem sobie sprawę, że właściwie powinienem starać się być trochę jak on. Więc gdy tu przyjechaliśmy, starałem się i... – opowiedział łamiącym się głosem Trybus, a gdy jego głos zawiesił się, odpowiedziała mu burza oklasków ze strony zgromadzonych w szwedzkiej Malmö Arenie kibiców. – Szczerze mówiąc, gdyby tu był, powiedziałby mi, żebym po prostu przestał płakać i poszedł to opijać – dokończył po chwili przerwy.

Na sam koniec świeżo upieczony mistrz Europy nie omieszkał docenić również postawy samych fanów, który przez kilka godzin wspierali swoich ulubieńców z G2 oraz Rogue, tworząc atmosferę godną jednych z najważniejszych rozgrywek League of Legends na świecie. – Jestem wdzięczny wszystkim zgromadzonym tu kibicom. To coś szalonego. Moje wyobrażenia na temat tego, czego tu doświadczę, nie były nawet bliskie rzeczywistości. Sprawiliście, że zarówno ja, jak i inni gracze czuliśmy się lepsi niż w studiu LEC. Wy również powinniście być z siebie dumni – zapewnił Trymbi, który już za kilka tygodni pojawi się wraz ze swoimi kolegami w Stanach Zjednoczonych, by tam przystąpić do walki o puchar Worlds, czyli najbardziej prestiżowego turnieju na całej scenie LoL-a.

LEC