W zeszły weekend odbyła się trzecia edycja największego wydarzenia simracingowego na świecie – wirtualne 24-godzinne Le Mans, w którym regularnie biorą udział realni kierowcy wyścigowi. Niestety tegoroczna edycja, podobnie jak wcześniejsze, nękana była problemami z połączeniem z platformą rFactor 2, na której odbywała się rywalizacja. Trudności związane ze stabilnością serwera wymusiły dwie czerwone flagi w ciągu pierwszych siedmiu godzin rywalizacji. Następnie okazało się, że problemy te spowodowane były przez uczestników, którzy nieświadomie udostępniali publicznie adres IP serwera.
Verstappen nie gryzie się w język
Po wspomnianych wcześniej dwóch przerwach oraz poprawieniu się sytuacji wiele zespołów zaczęło miewać problemy związane z rozłączaniem ich z platformą, co następnie skutkowało wykluczeniem z dalszej rywalizacji. Jedną z ofiar tego był Team Redline, zespół Verstappena. Zaraz po tym wydarzeniu Holender nie gryzł się w język i w ostrych słowach skrytykował organizatorów:
Nazywają to niesamowitym pechem, cóż, to po prostu niekompetencja. Nie potrafią nawet kontrolować własnej gry. To także mój ostatni występ, bo po co? Przygotowujesz się przez pięć miesięcy, aby spróbować wygrać te mistrzostwa, prowadzisz w mistrzostwach, próbujesz wygrać ten wyścig, do którego przygotowywałeś się przez dwa miesiące, a oni tak sobie z tym radzą. Szczerze mówiąc, to żart. Nie można tego nawet nazwać wydarzeniem. To pokaz klaunów. Naprawdę mam nadzieję, że organizatorzy zastanowią się, gdzie posunąć tę grę do przodu, ponieważ na tej platformie to nie zadziała. To koniec. Myślę, że mam większe szanse, jeśli po prostu pojadę do Las Vegas i kasyna. Po prostu odinstaluję grę. To i tak zwolni trochę miejsca na komputerze. I naprawdę mam nadzieję, że wszyscy odinstalują grę.
rFactor 2 zaraz po wyścigu opublikował oświadczenie, w którym stwierdzili, że „były to globalne rozłączenia spowodowane naruszeniem bezpieczeństwa, wynikające z niezamierzonego udostępnienia przez zawodników wyścigu adresów IP łączących zespoły z serwerem”. Wszczęte zostało również dochodzenie, aby wyjaśnić, co dokładnie się wydarzyło. Niemniej o wylaniu wiadra pomyj na organizatorów przez Verstappena słyszał już chyba każdy fan wyścigów. Ciężko będzie teraz odbudować zaufanie do swojej marki oraz zachęcić do udziału w kolejnych eventach, jeśli twoją produkcję obraża sam urzędujący mistrz F1.