BrokenBlade (KDA: 26/11/36)

Po minionej kolejce nie ma żadnych wątpliwości co do wyboru najlepszego toplanera rundy. Tym zostaje Sergen "BrokenBlade" Çelik, który zdeklasował nie tylko swoich bezpośrednich rywali, ale też całą pozostałą stawkę graczy górnej alei. Miał on możliwość rozegrać aż pięć gier, gdyż jak pamiętamy G2 zaliczyło jedno potknięcie w pojedynku z Teamem BDS. Niemniej niemiecki zawodnik zachował fason nawet i w przegranej potyczce.

Niemal cały ostatni tydzień BB spędził w towarzystwie Jaxa. Ten decydował się na wybór Mistrza Broni aż czterokrotnie, pokazując za każdym razem, że ma tego bohatera opanowanego do perfekcji. Dobitnie udowodnił to właśnie w pojedynku z BDS. A zadania wcale łatwego nie miał, gdyż po drugiej stronie barykady stawał Adam "Adam" Maanane, znanym z wybierania niecodziennych herosów. 23-latek nie dał się natomiast zaskoczyć i notował znakomite wyniki. Szczególnie dobrze zaprezentował się w ostatniej z potyczek, gdzie całkowicie rozbił francuskiego toplanera. O sile Samuraja przekonał się także Kim "Chasy" Dong-hyeon. Çelik bardzo dobrze dogadywał się ze swoim leśnikiem, uprzykrzając mocno życie Koreańczykowi zwłaszcza w pierwszej bójce. Znacznie ważniejszą jednak wartością w tym spotkaniu była wywierana presja na bocznych alejach, która często wybijała MAD Lions z rytmu.

Yike (KDA: 21/13/54)

Jeśli chodzi o dżunglerów, to tutaj występów godnych uwagi było już więcej. Do samego końca wahaliśmy się, czy wyróżnienie powinien zdobyć Kim "Marlang" Geun-seong, czy też Martin "Yike" Sundelin. Finalnie jednak wybór padł na Szweda, który w minionej kolejce szczególnie dobrze zaprezentował się jako wsparcie swojego zespołu. Warto natomiast nadal mieć na uwadze, że debiutant LEC często dawał też pokaz swoich umiejętności, przede wszystkim podczas gier z wykorzystaniem Lilii.

Na tę postać Yike decydował się najczęściej, bo aż trzy razy. I to właśnie przy użyciu Lękliwego Rozkwitu 22-latek siał wśród przeciwników największy postrach na Summoner's Rifcie. Przekonali się o tym zarówno gracze BDS, jak i MAD. Wszystkie gry były zdominowane przez Sundelina i przebiegały pod jego dyktando. Na potwierdzenie jego mocy przychodzą statystyki, które wyniosły 20/2/35! Leśnik miał oczywiście też momenty słabości jak np. w potyczce rozgrywanej Bel'Veth, ale to nie przeszkodziło w pojawieniu się w naszym zestawieniu.

KOI logo

Larssen (KDA: 21/6/31)

Wyjeżdżamy z obozu G2 Esports i przenosimy się na tereny KOI. Wszystko z uwagi na to, że najlepszym środkowym pierwszego tygodnia fazy grupowej LEC został Emil "Larssen" Larsson. Walka na midzie również była dość zacięta, gdyż Rasmus "Caps" Winther też zaliczył całkiem przyzwoite spektakle na koncie. Ostatecznie natomiast to Szwed był stabilniejszy w swoich działaniach, za co należy mu się wyróżnienie.

Larssen podczas minionej kolejki decydował się na bohaterów, którzy są mu bardzo dobrze znani i często pokazywał się na nich z fantastycznej strony. W meczu z SK Gaming dwa razy władał Sylasem i całkowicie zdeklasował swojego przeciwnika ze środka – Daniela "Sertussa" Gamaniego. Niemiec nie miał nic do powiedzenia swoim Azirem w zestawieniu z Wyzwolonym z Kajdan. Świadczą o tym przede wszystkim wyniki Larssona, który w ciągu dwóch potyczek zabijał aż 14 razy, upadając zaledwie dwukrotnie. Nieco inną postawę zawodnik KOI przedstawił w meczu z Teamem Vitality. Wówczas w jego ręce wpadli Orianna oraz Azir. Tutaj już przyszło mu się zmierzyć ze znacznie bardziej doświadczonym przeciwnikiem – Luką "Perkzem" Perkoviciem – ale i to nie sprawiło mu kłopotu. Dwa naprawdę solidne występy w dość trudnych dla siebie matchupach poskutkowały sporym udziałem w sukcesie hiszpańskiej organizacji, jakim był awans do play-offów.

KOI logo

Comp (KDA: 26/3/29)

Pozostajemy w szeregach Karpi, gdyż najlepszym strzelcem zeszłej rundy LEC został Markos "Comp" Stamkopoulos. Greka możemy bez dwóch zdań nazwać stałym bywalcem, który niejednokrotnie pojawiał się już na naszej liście, czy to przy okazji poprzedniego sezonu, czy to już w zimowej edycji europejskich rozgrywek. Tym razem znów możemy pochylić się nad nim i docenić jego niezwykłe wyczyny, których dopuścił się w ostatnich dniach rywalizacji.

Marksman KOI etap grupowy rozpoczął falstartem. Pierwsza batalia z SK Gaming była bowiem stosunkowo nieudana, jak na standardy, do których zdążył nas już przyzwyczaić 21-latek. Oczywiście nie możemy tutaj od razu mówić o słabej dyspozycji czy złym występie – po prostu nie była to taka wystrzałowa gra, jak zazwyczaj. Na całe szczęście zarówno dla fanów KOI, jak i samego zawodnika ten wrócił na właściwe tory już w kolejnej bójce, całkowicie skradając show Lucianem. W pojedynku tym Comp legitymował się statystykami 10/0/7. Klasycznym już występem natomiast Grek uraczył nas w starciu z Vitality, gdzie dwukrotnie zdominował botlane Pszczół, nie dając nawet najmniejszych złudzeń.

KOI logo

Trymbi (KDA: 5/4/59)

O sukcesie Compa i całego KOI nie można by było mówić, gdyby nie wyśmienita forma rodzimego wspierającego – Trymbiego. Ten znów dołożył sporą cegiełkę do znakomitych rezultatów hiszpańskiej organizacji i w dużej mierze to dzięki niemu gry wyglądały tak, jak wyglądały. Trybus, jak już niejednokrotnie pokazywał, zdecydował się nie ograniczać do jednej czy dwóch postaci i w ostatni weekend wystąpił w każdej potyczce innym bohaterem. Różnorodność to też cecha, która jest bardzo ceniona wśród graczy, a zwłaszcza wtedy, kiedy za tym idzie wyborne ogranie na tych bohaterach.

I choć ostatnimi czasy Polak przede wszystkim decyduje się na enchanterów, to na nudę czy efektowne zagrania na pewno nie można narzekać. W pojedynku z SK 22-latek władał Karmą oraz Nami i wręcz w idealny sposób wyczuwał zamiary wroga, skutecznie je niwelując. Co więcej, zagrania przeciwników starał się obracać na własną korzyść, co często się udawało. Szczególnie widoczne było to w drugiej grze. Jeszcze większym oczytaniem, a zarazem nutką szaleństwa Trymbi wykazał się w meczu z Vitality. Na doświadczony botlane VIT nie wystarczyłyby standardowe zagrywki, więc trzeba było sięgnąć po coś z wyższej półki. Dlatego też w rękach Trybusa pojawiły się Soraka czy Ashe. Te znów były bardzo dobrze przez niego wykorzystywane, dzięki czemu, szczególnie na dolnej alei, błyskawicznie udawało się zdobywać przewagę, którą przenoszono później na pozostałe linie.


Kolejne spotkania LEC już dziś. Wszystkie mecze będziecie mogli obejrzeć z polskim komentarzem na kanałach Polsat Games w telewizji, na Twitchu oraz w serwisie YouTube. Pierwszy mecz wystartuje o godzinie 18:00. Po więcej informacji na temat Winter Splitu LEC zapraszamy do naszej relacji tekstowej, w której znajdziecie się po kliknięciu poniższego baneru: