ThunderFlash atakuje

Kilka tygodni temu ThunderFlash pożegnało swój dotychczasowy skład CS:GO. Ten bowiem postanowił swoich sił w innym miejscu i po krótkim czasie związał się właśnie z Ungentium. I na tym sprawa mogłaby się skończyć, ale wtedy zaczęła się wspomniana drama, którą zapoczątkował wpis Wiktora Łukasiewicza, właściciela TF. – Kapitanowi pierwszą propozycję podpisania kontraktów przedstawiałem już na przełomie stycznia/lutego po złożeniu kompletnego zespołu gotowego nas reprezentować. [...] Minął miesiąc, zrobiliśmy zmianę i tu oczywiście kolejny raz wyszedłem od ręki z ideą podpisania umów, aby wszystko śmigało jak należy. Jesteśmy 2 tygodnie przed startem PLE i miesiąc do ESL MP (najważniejsze dla nas wydarzenia sportowe w roku), a ja dowiaduje się, że skład, który budowałem, rozwijałem na swoich zasobach itp. zostaje zwerbowany na ostatnią chwilę przez inną organizację.

Łukasiewicz zapewnił, że nie miał żalu do nikogo i zrozumiał, że gracze wybrali korzystniejszą dla siebie opcję. Wtedy jednak pojawiła się kwestia slotu w ESEA Advanced, którego właścicielem było ThunderFlash. – Tutaj informacja od Pawła, że sezon mi dograją i nie będzie potem też problemu, by przekazać mi slota. [...] Poprosili tylko czy mogą tymczasowo nie grać pod tagiem TF z wiadomych przyczyn. Zrozumiałem, pozwoliłem. Skorzystali w tym czasie mocno, wygrali sobie parę Cupów Advanced, nastukali punktów w Cybersporcie, same plusy. [...] Oświadczenia moich byłych zawodników jakoby ci mieli pójść sobie zagrać na slocie Ungentium, a zgodnie ze wszystkimi składanymi postulatami mój ma zostać oddany mnie, okazały się zwykłym przekrętem w celu wykorzystania regulaminu na swoją korzyść i zawłaszczenia mojej własności w postaci miejsca w lidze.

Właściciel ThunderFlash zapewnił, że podjął próbę polubownego załatwienia sprawy z osobami związanymi z Ungentium, ale starania te nie przyniosły skutku. – Znalazłem się w sytuacji gdzie złożyłem błędną ofertę w związku z tym, że zostałem przez kogoś oszukany, bardzo wyrafinowanie. Rozjeżdżanie się ze składanymi ofertami i błędne oświadczenia to nie nasza cecha. Jako klub nie pozostaniemy w tej sytuacji bierni i na 100% podejmiemy wszelkie możliwe działania, aby dowieść oszustwa w celu osiągania własnych korzyści. Jesteśmy świadomi, że nie przyniesie to wiele dobrego żadnej ze stron. W świetle regulaminu slot należy się im, ale tylko przez fakt, jak oszukiwali mnie przez ostatnie tygodnie. Pokażemy, że są tutaj ludzie, którzy wywiązują się ze składanych słów, ale oczekują od innych tego samego. Najwyżej ktoś dostanie porządne lekcje życia. Powodzenia w Advanced ekipie Ungentium – dodał Łukasiewicz.

Ungentium odpowiada

Po krótkim czasie, w którego trakcie pojawiło się kilka innych przytyków ze strony kibiców, przedstawiciele Ungentium zdecydowali się wystosować własne oświadczenie. Jak nietrudno się domyślić, w kilku miejscach fakty prezentowane były w nieco odmienny sposób. – Wiele z ostatnich wypowiedzi i komentarzy nie jest zgodnych z prawdą. I choć nie byliśmy w tym kontekście stroną żadnej umowy z ThunderFlash, to nie chcemy biernie patrzeć na zagrania niskich lotów czy straszenie sądem. Ale cóż, jaki kraj, taka "Gra o Tron" – napisano w komentarzu fioletowych.

Dalej Ungentium odniosło się do kilku regularnie pojawiających się zarzutów, zaznaczając, iż nie doszło do naruszenia żadnej umowy między graczami a poprzednim pracodawcą. Ponadto, jak przyznają włodarze FFU, sam slot zgodnie z zasadami ESEA miał być przypisany do zawodników. – Żaden z graczy nie oferował, bo nie mógł oferować, "sprzedaży" czy oddania slota. Ewentualne interpretowanie w ten sposób przez jakikolwiek klub rozmów z zawodnikami czy prowadzenie przez klub rozmów w takim kierunku jest nie tylko niezgodne z zasadami, ale i niepoważne – przyznaje Ungentium, by potem wprost zarzucić ThunderFlash próbę wywarcia nacisku, a nawet zastraszenia.

ThunderFlash, zostawmy dramę, rozliczcie się fair z zawodnikami za wykonane przez nich umowy, bo wstrzymywanie już należnych płatności za wykonane zadania nie jest fair. Skupmy się na esporcie. Dla nas bycie ok względem zawodników jest najważniejsze. Będziemy stać za swoimi graczami murem, bo taka jest rola klubu – zapewnili przedstawiciele FurryFury Ungentium.

Pozostaje więc pytanie – będzie ciąg dalszy tej wymiany zdań i argumentów?