Lobanjica narzeka na RMR

Loba jest od dawna mocno związany z FACEIT Pro League, gdzie szerzej prezentuje swoje umiejętności. Bardzo często również był wyrzucany z FPL-a, gdyż streamer ma specyficzne podejście do rozgrywki. Jednak jego miks, zespół Twisted Minds wywalczył sobie start w azjatyckim turnieju RMR. Co więcej, jak podkreślał sam Loba, jego drużyna kompletnie wcześniej nie trenowała, a i tak udało się jej uzyskać dwa zwycięstwa. Po zakończonych rozgrywkach streamer opisał swoje negatywne przemyślenia na Twitterze.

– Kiedy przyjechaliśmy, nie mieliśmy dnia na konfigurację. Nakazano nam to zrobić dnia następnego, przed naszym pierwszym meczem – pisze Loba. – Trener innej drużyny nie miał sprawnego komputera w pomieszczeniu do trenowania przez cały turniej. Przez czas trwania turnieju wszystkie nasze 5 komputerów miało dostęp do internetu, gdzie mogliśmy przeglądać YouTube, HLTV, pobierać mapy z workshopu, pisać ze znajomymi, po prostu robić wszystko. Tylko ostatniego dnia nie mieliśmy internetu – dodał. Streamer żalił się też na pracę adminów, którzy jego zdaniem nieprofesjonalnie podchodzili do zawodników, a część z nich była wolontariuszami i w żaden sposób nie byli oni opłacani.

Potencjalne zagrożenie życia

Dodatkowo zawodnik narzekał też na ochronę, gdyż sam czuł się zagrożony. – Moi koledzy dostali informację od jednego z adminów, że ktoś chce dźgnąć mnie kosą, więc umieścili ochronę przed naszymi drzwiami. Ochroniarz miał z 50 kg i 160 cm wzrostu – napisał Czarnogórzec. Loba informuje również, że dzień wcześniej do ich pokoju wtargnął fan, który, jak się okazało, po prostu chciał robić zdjęcia i nagrania. Następnego dnia zespół został za to upomniany, choć jak wspomina streamer, to nie była ich wina. – Podczas każdej gry mieliśmy 5-10% lossa – wyliczał dalej Mijomanović. Zawodnik poinformował, że nikt z organizatorów nie trzymał się obostrzeń covidowych i łatwo mogło dojść do zarażenia. W komentarzach pod tweedem wybuchła zagorzała dyskusja, a jedną z osób, która skrytykowała Lobę, był m.in. Nikola "NiKo" Kovač.