Team Liquid Honda 3:1 Evil Geniuses

Źli Geniusze jednak nie tacy genialni

Liquid rozpoczęło z wysokiego C. W grze numer 1 Evil Geniuses nie zdążyli nawet pomyśleć o zwycięstwie, a ich Nexus już stał w płomieniach. Ekipa Josepha "jojopyuna" Pyuna nie zdołała wygrać ani jednej walki w ciągu całego spotkania. Zamiast wyciągnąć wnioski i poszukać zmian, EG podeszło do drugiego starcia z bardzo podobną kompozycją, która ponownie zawiodła. Tym razem upadek był jeszcze bardziej spektakularny, gdyż formacja Honga "Pyosika" Chang-hyeona potrzebowała zaledwie 21 minut, aby zdemolować bazę rywali. Gdy wszystko wydawało się już stracone, jojopyun i spółka znaleźli drogę powrotną do serii. Choć początek spotkania nie przebiegał po ich myśli, to eliminacja na przeciwnym leśniku pozwoliła im przejąć Nashora i kontrolę nad rozgrywką. Złym Geniuszom w kolejnych minutach udało się powiększyć przewagę i zdobyć upragnione zwycięstwo. Jak się okazało – ostatnie w tym roku. Gra numer 4 była tylko kolejnym pokazem siły Liquid i zakończyła tegoroczną przygodę EG w LCS-ie.

Golden Guardians 3:0 Dignitas

Jensen nie zdołał podtrzymać tradycji

Mimo że Golden Guardians podchodzili do tego pojedynku jako faworyci, to po ekipie Nicolaja "Jensena" Jensena można było spodziewać się więcej. W pierwszej odsłonie spotkania DIG dotrzymywało rywalom kroku jedynie w zabójstwach. Formacja Erica "Licorice'a" Ritchiego znacznie lepiej radziła sobie z kontrolą całej mapy. Pomimo deficytu w eliminacjach, różnica w złocie powiększała się na jej korzyść z minuty na minutę. Zajęcie bazy przeciwnika okazało się tylko formalnością i kwestią czasu. W grze numer 2 nie można było mówić już o żadnym oporze ze strony podopiecznych Iliasa "Enatrona" Theodoroua. Zawodnicy GG wystrzelali swoich przeciwników niczym kaczki – w 23. minucie gry na ich koncie widniało już 27 zabójstw. Więcej zdobyć się nie udało, bo w tym właśnie momencie upadł Nexus rywali. Trzecie starcie również przebiegło w całości pod dyktando ekipy Licorice'a. Dla Jensena porażka ta mogła oznaczać tylko jedno – dziewiątych Worldsów z rzędu nie będzie.

Cloud9 3:0 NRG

Nie ma w LCS-ie mocnych na Cloud9

Na przestrzeni ostatnich dwóch serii Cloud9 pokazało już właściwie wszystko. Były powroty z ogromnego deficytu, kompletna dominacja, wyrównane potyczki. Niezależnie od stanu rozgrywki, ta zawsze kończyła się wygraną Chmur. Chwiejna forma w fazie zasadniczej mogła uśpić czujność rywali, jednak Robert "Blaber" i spółka są na najlepszej drodze, aby letni tytuł również należał do nich. Gra numer 1 przez większość czasu należała do tych wyrównanych. Do czasu, bo w okolicach trzydziestej minuty C9 "tak po prostu" znalazło przełamanie i poszło środkiem po Nexus oponenta. W drugiej potyczce podopieczni Alfonsa "Mithy'ego" Rodrígueza postanowili dać NRG kilka prezentów w postaci darmowych eliminacji. Wszystko tylko po to, by ponownie w brutalny sposób wyrwać zwycięstwo z rąk rywali.

Większe kłopoty mistrzów wiosny dało się zauważyć w grze trzeciej. Strata w złocie w wysokości pięciu tysięcy wskazywała na to, że zobaczymy czwarte starcie w serii. Cloud9 po raz kolejny udowodniło jednak, że portfele przeciwników nie są żadnym wyznacznikiem – podobnie jak stracone inhibitory. NRG nie ustępowało, obie drużyny wymieniały się więc ciosami raz za razem. Po ponad 40-minutowym boju to właśnie Chmury zwyciężyły finalną walkę, wygrywając serię 3:0 i meldując się w finale letniego splitu LCS.

Golden Guardians 2:3 Team Liquid Honda

LCS kończy tydzień Srebrnymi Zgrzytami

Ostatnia seria pełna była zwrotów akcji i emocji. Gdy pierwsze starcie wydawało się obrócić na korzyść Golden Guardians, Teamowi Liquid wystarczyła jedna walka, aby powrócić za ster i zakończyć rozgrywkę. Gra numer 2 również wyglądała całkiem nieźle dla ekipy Licorice'a. Do czasu. Fenomenalna walka na midzie nie tylko odwróciła losy spotkania i zakończyła się Asem dla TL. Dzięki niej Pyosik dopisał do listy osobistych osiągnięć drugiego pentakilla w profesjonalnej karierze. Tak napędzony Viego nie pozwolił już dojść do głosu rywalom, stawiając formację mistrza świata jedną wygraną od kolejnych Worlds. Nadzieje Golden Guardians powróciły jednak w grze trzeciej. Trevor "Stixxay" Hayes i spółka wypracowali sobie przewagę już w pierwszych minutach i mimo drobnych potknięć nie wypuścili jej z rąk, utrzymując się w serii.

Czwarte starcie przełamała kradzież Barona w wykonaniu Kima "Rivera" Dong-woo. Golden Guardians, którzy do tej pory cieszyli się jedynie niewielkim prowadzeniem w złocie, przejęli pełne panowanie nad mapą i sprowadzili cały pojedynek do BO1. Zawodnicy weszli jednak do gry jeszcze dwukrotnie. Błąd związany z Teleportacją pozyskaną z Rozpieczętowanej Księgi Czarów okazał się niemożliwy do naprawienia i rozgrywka musiała zostać rozpoczęta ponownie. Po ponad półgodzinnej przerwie zmagania na Rifcie powróciły na ekrany. Drobna przewaga ekipy Licorice'a w okolicach dwudziestej minuty została wymazana przez Seana "Yeona" Sunga i spółkę. Nashor powędrował na konto TL. Kilka minut później GG udało się wygrać potyczkę na rzece i zniszczyć inhibitor rywali. Na tym jednak skończyły się ich sukcesy, gdyż po chwili Liquid weszło w posiadanie Duszy Smoka Oceanicznego. W ich menu znalazł się również Baron, a następnie przeciwny Nexus.

Wygrywając serię, TL zostało ostatnim gwarantowanym reprezentantem LCS na Worlds. Golden Guardians będą musieli zmierzyć się w Worlds Qualifying Series z czwartą ekipą z Europy o ostatnie wolne miejsce na mistrzostwach.


Dwa ostatnie spotkania tegorocznej edycji LCS już w przyszły weekend. NRG zawalczy o wielki finał z Teamem Liquid, a na zwycięzcę tego pojedynku czeka już Cloud9. Spotkania będziecie mogli obejrzeć na oficjalnym kanale na Twitchu.