5. LIMIT nie spodziewał się takiego wsparcia

Bieżące zestawienie zaczynamy od nieudanego zagrania w wykonaniu Dino "LIMITA" Tota. Chorwat miał już "przyjemność" występować w naszym rankingu największych wpadek LEC i wówczas jego akcje były rozpatrywane w kontekście balansowania na krawędzi. Finalnie kończyły się one jednak nie najlepiej, przez co właśnie zawodnik EXCEL ESPORTS lądował na liście z nieudanymi występami. Tym razem znów się tutaj znajduje, ale w trochę innej odsłonie.

Cała sytuacja miała miejsce w drugiej grze serii XL kontra MAD Lions w pierwszym meczu finałów sezonu LEC. Wydarzyło się to na początku potyczki na dolnej alejce, gdzie gra właśnie 25-latek. Ten we wspomnianej rozgrywce władał Rell i w czwartej minucie bijatyki przymierzał się powoli do zaatakowania wrogiego duetu. Wszystko oczywiście po to, aby spróbować ze swoim strzelcem wyjść na prowadzenie już o wczesnego etapu batalii. Wspierający brytyjskiej organizacji chyba nie do końca spodziewał się, że w krzaku czyha już na niego Javier "Elyoya" Prades Batalla. A nawet jeśli się spodziewał, to bynajmniej użycie skoku w stronę środkowego gąszczu nie było na pewno najlepiej przemyślaną decyzją. Nie minęło kilka sekund, a LIMIT już przekonał się o tym, że jego plan nie był zbytnio udany, przypłacając go swoim życiem.

4. Nieudane nurkowanie MAD

Numerem cztery zostało oznaczone zagranie w wykonaniu Lwów, które miało miejsce w trzeciej potyczce meczu z EXCEL. Tym razem głównych gwiazd były nie jedna, a dwie. Pierwszoplanowa rola bowiem przypadła Kimowi "Chasy'emu" Dong-hyeonowi oraz Elyoyi. Plan działania w głowach wspomnianej dwójki chyba wyglądał znacznie lepiej niż faktycznie samo jego wykonanie.

Ponownie akcja wydarzyła się w bardzo wczesnym etapie gry. Hiszpański leśnik skierował się w stronę górnej alejki w celu zanurkowania po Andreia "Odoamne" Pascu, który został przepchany pod swoją wieżę przez Koreańczyka. Klasyczne zagranie, wykorzystanie priorytetu i fali stworów, która ma pomóc w przeprowadzeniu szybkiej egzekucji. Niemniej w tej konkretnej sytuacji było ono dość odważne, bo chwilę wcześniej Elyoya został zauważony na wardzie. To jednak nie powstrzymało go od przedostania się na flankę i wejścia w Rumuna. Sam wjazd nie był też źle rozegrany. Leśnik MAD przybił jedną z umiejętności Poppy Gnara do struktury, a za całością podążył Chasy. Jak się jednak okazało wieże zadają całkiem sporo obrażeń postaciom z trzecimi poziomami (szok), przez co mimo tego, że Odo upadł, to zabrał od razu ze sobą dżunglera Lwów, a chwilę później Azjatę dobił jego rodak – Lee "Peach" Min-gyu, który ubezpieczał swojego toplanera.

3. Hans sama się poczuł

Zostawiamy na razie w spokoju zawodników MAD oraz EXCEL i przenosimy się do drugiej serii ubiegłego tygodnia, w której występowali gracze Teamu BDS oraz G2 Esports. Tym razem na tapet wrzucone zostało zagranie Stevena "Hansa samy" Liva, czyli strzelca Samurajów. Ten w zestawieniu najlepszych akcji miał swoje pięć minut, popisując się kapitalnym wyczuciem sytuacji w trudnym momencie. W każdym człowieku drzemią jednak dwa wilki i nie inaczej jest w przypadku Francuza. Pokazał on to w drugiej grze pojedynku ze szwajcarską organizacją.

Wątpliwe zagranie w wykonaniu Hansa samy miało miejsce w dziewiątej minucie. Wówczas na dolnej alei Juš "Crownie" Marušič, wykorzystując dopchaną pod przeciwną wieżę falę stworów, zdecydował się wykorzystać chwilę i zaczął obijać wrogą strukturę. Znajdujący się przy niej Liv nie chciał jednak tak za darmo dać rywalowi zbić jej opancerzenia i postanowił wyruszyć na indywidualną heroiczną akcję. Zaczął strzelać w Słoweńca, który będąc i tak już na dość niskim poziomie zdrowia musiał się wycofać. Hans myślał, że będzie w stanie i tak go ukatrupić, dlatego zainwestował Błysk, aby dokończyć dzieła zniszczenia. Jego zapędy przerwał jednak Labros "Labrov" Papoutsakis, który obronił swojego strzelca tarczą i w ten sposób to Samuraj znalazł się w tarapatach. Finalnie skończyło się na tym, że zawodnik G2 upadł, ale zabrał do grobu ze sobą i tak Crowniego, który przez przypadek został jeszcze zastrzelony przez wieżę.

2. Testowanie limitów w LEC przez G2, odcinek 1000

Kolejnej niezbyt udanej akcji nie trzeba było daleko szukać, bo wystarczyło zajrzeć do czwartej potyczki pomiędzy G2 a BDS. Samuraje są znani z testowania limitów, zwłaszcza kiedy utrzymują dość spore prowadzenie. Niejednokrotnie widzieliśmy już ich w sytuacjach, które wcale nie powinny były się wydarzyć, bo po prostu są zbyt ryzykowne. G2 to jednak nie obchodzi i często są zmuszani płacić za to naprawdę wysoką cenę.

Zagrywkę wpisującą się w te ramy mieliśmy możliwość zobaczyć w 27. minucie gry. Samuraje mieli już sporą przewagę, bo aż sześć tysięcy sztuk złota i z takim prowadzeniem próbowali powoli zabierać się do kończenia meczu. Zebrali się w piątkę na górnej alei pod wieżą inhibitorową przeciwników. Wydawało się, że będą chcieli ją zburzyć, ale Mihael "Mikyx" Mehle dał jasno do zrozumienia, że zależy im przede wszystkim na wycięciu rywali w pień. Wejście G2 w oponentów wyglądało na bardzo dobre. Błyskawicznie został wykluczony Crownie, ale od razu zabójstwem oddał Ilias "nuc" Bizriken. Sytuacja jednak szybko się odwróciła i ekipa Mikyxa, zamiast napierać, zaczęła uciekać, bo BDS zadawało zbyt wiele obrażeń. nuc jednak świetnie wykorzystał szansę i zaczął eliminować kolejnych wrogów. Ostatecznie walka ta skończyła się czterema śmierciami po stronie G2 za zaledwie głowę Crowniego. Nie trzeba być geniuszem, żeby stwierdzić, że to chyba nie była najlepsza wymiana.

1. Carzzy chyba się przeliczył

A na szczycie listy uplasował się Matyáš "Carzzy" Orság wraz z jego akcją w pierwszej grze pojedynku z XL. Wszystko odbywało się już w późniejszej części rozgrywki. Lwy z przewagą ponad czterech tysięcy złotych monet zaczęły atakować górną wieżę inhibitorową oponentów. To oczywiście z myślą, aby w niedalekiej przyszłości postawić już kropkę nad i i domknąć potyczkę z korzystnym dla siebie rezultatem.

Pociski leciały z obu stron, bo u EXCEL dbał o to Felix "Abbedagge" Braun, który strzelał Corkim, natomiast z zastępu MAD stale pruł Ezreal Carzzy'ego. W pewnej chwili przedstawiciele hiszpańskiej organizacji myśleli, że będą w stanie wyłapać Peacha, który znalazł się trochę zbyt blisko przeciwników. W związku z tym Czech postanowił postawić wszystko na jedną kartę i użył agresywnie swojego Magicznego Przejścia w sam środek walki. W tym samym momencie wroga Kalista wciągnęła do swojego ulta Alistara, a ten wskoczył też w serce bójki. I pech chciał, że milisekundy po wylądowaniu Orsága w danym miejscu zderzył się on właśnie z nadlatującym LIMITEM. Marksman Lwów nie miał szans w tej potyczce i błyskawicznie został wymazany z powierzchni Summoner's Riftu. Niemniej sama akcja niewiele zmieniła w ostatecznym rozrachunku, bo i tak górą wówczas była ekipa Elyoyi. Samo zagranie jednak było niezbyt udane i w innych okolicznościach mogło sporo kosztować.


Dziś szansa na kolejnej chochliki w LEC

Gracze w miniony weekend starali się nie popełniać zbyt wielu błędów, bo jak sami przyznacie, przedstawione zagrywki nie były wcale jakimiś ogromnymi bublami. Okazja na pojawienie się większych wpadek nadarzy się natomiast już dziś, bo przed nami kolejne starcia w LEC. Transmisję z nadchodzących spotkań będziecie mogli śledzić na kanałach Polsat Games. Dostępna będzie w trzech miejscach: w telewizji, na Twitchu oraz w serwisie YouTube. Więcej informacji na temat bieżącej odsłony LEC znajdziecie w naszej relacji tekstowej, do której przejdziecie po kliknięciu poniższego baneru:

LEC 2023