Team Vitality 2 : 0 ORKS
Mirage 16:7 | Nuke 16:6 | Inferno

ORKS rozgromieni przez Vitality

Już na pierwszej mapie, czyli Mirage'u, ORKS otrzymali bolesną lekcję Counter-Strike'a. Arek "Vegi" Nawojski i spółka bardzo długo byli bezbronni w obliczu świetnie radzących sobie rywali, którzy całkowicie odcięli im dostęp do swoich bombsite'ów. Minuty mijały, a sytuacja nie zmieniła się ani o centymetr. Każda kolejna runda wpadała na konto Vitality i to nawet wtedy, gdy polsko-estońskiemu składowi udało się podłożyć bombę. W efekcie Orkowie w pierwszej połowie... nie zdobyli ani jednego oczka.

Wyglądało to zatem dramatycznie i tylko cud mógł uratować czterech Polaków od niechybnej porażki. I w pewnym momencie nadzieje na taki cud się pojawiły. Oto bowiem po zmianie stron to ORKS zaczęli zgarniać kolejne punkty. Jeden, drugi, trzeci i tak dalej! Coraz odważniej można było zatem myśleć o choćby postraszeniu TV, ale tylko do czasu. Po siedmiu wygranych z rzędu rundach ORKS w końcu się potknęli, a to oznaczało koniec marzeń o comebacku. Zamiast tego to Vitality zatriumfowało 16:7.

Następnie oba składy przeniosły się na Nuke'a, który był wyborem mistrzów świata. Nic więc dziwnego, że ci nadal radzili sobie świetnie i to mimo gry w ataku. Co prawda ORKS wreszcie stać było na to, by odpowiedzieć, ale były to odpowiedzi raczej incydentalne i niemające większego wpływu na ogólną sytuację na serwerze. Wszak wynik 6:9 osiągnięty po stronie broniącej trudno uznać na tej mapie choćby za przyzwoity. Tym bardziej że po przejściu do defensywy Pszczoły dopełniły dzieła zniszczenia. Orkowie natomiast nie powiększyli już swojego dorobku i mogli tylko bezradnie patrzeć, jak Vitality zgarnia kolejne oczka. Bardzo szybko było więc po wszystkim, a TV znowu było górą – tym razem wynikiem 16:6. A to oznacza, że ORKS spadli do środkowej drabinki grupy A.


Po więcej informacji na temat ESL Pro League Season 18 zapraszamy do naszej relacji, do której przejść można po naciśnięciu na poniższy baner.

ESL Pro League Season 18