BrokenBlade (KDA: 15/2/14)

Zestawienie rozpoczynamy od prawdziwego bohatera swojego zespołu podczas ostatniego meczu LEC. Sergen "BrokenBlade" Çelik, bo o nim mowa, okazał się kluczowym elementem sukcesu G2. Co prawda w walce o miano najlepszego toplanera liczył się jeszcze powracający do rozgrywek Martin "Wunder" Hansen, jednak ten nie miał aż tak dużego wpływu na dane pojedynki. A niemiecki zawodnik wręcz przeciwnie.

To właśnie w dużej mierze dzięki jego znakomitej postawie Samuraje szybko sięgnęli po pierwszy punkt w serii przeciwko MAD Lions. Wówczas BB zagrał K'Sante i dosłownie robił ze swoich rywali papkę. Gracz G2 ogrywał swoich oponentów raz po raz, czego efektem były wielokrotne indywidualne zabójstwa, a nawet i podwójne eliminacje walcząc w pojedynkę. Niezwykle ważna była też trzecia odsłona batalii, w której Çelik władał Swainem. Kiedy już w ekwipunku pojawiły się pierwsze dwa przedmioty, to nie było czego zbierać, bo aktualny mistrz LEC był po prostu niezniszczalny. Jego perfekcyjne wręcz wyczucie czasu i trzeźwe myślenie podczas rozgrywania walk drużynowych były bardzo istotne w przebiegu całej potyczki. Gdyby nie tak wybitna dyspozycja 23-latka, to nie wiadomo, czy G2 mogłoby świętować awans do wielkiego finału.

Razork (KDA: 10/13/40)

Jeśli chodzi natomiast o występy leśników, to tutaj zdecydowanie brakowało fajerwerków. Nie było bowiem dżunglera, który jasno zaznaczyłby swoją dominację na Summoner's Rifcie. Bardzo często widzieliśmy bowiem wybory bardziej użytkowe, które nastawione były na wspomaganie swojej drużyny niż na wzięcie spraw w swoje ręce. Niemniej kilka razy byliśmy świadkami podjęcia nieco agresywniejszych bohaterów. Takie rozwiązanie wybrał bowiem chociażby Iván "Razork" Martín Díaz, który zresztą został właśnie wybrany najlepszym gajowym minionego weekendu LEC.

Hiszpan w dwóch pierwszych grach meczu z Teamem BDS trochę podkręcił, wybierając Karthusa. Pierwsza odsłona władania Piewcą Śmierci nie była jednak udana. Zawodnik Fnatic miał bowiem dość spore problemy z właściwym wykorzystaniem potencjału tego bohatera. Mimo to nie zraził się i w drugiej grze już absolutnie zdominował przeciwników. Nie dość, że na swoim koncie miał wtedy najwięcej eliminacji, to jeszcze znacząco przebił swojego bezpośredniego rywala w dżungli pod względem CS. W efekcie bijatyka została wygrana przez niego niemal w pojedynkę. Co do gry bardziej użytkowymi postaciami, to tutaj nie ma się do czego przyczepić. 22-latek już nieraz pokazywał, że ma w tej kwestii wiele do powiedzenia i korzystając z tego typu herosów potrafi zrobić sporą różnicę na Polach Sprawiedliwości. Nie inaczej było i tym razem, gdzie prawdopodobnie na największe uznanie zasługuje jego postawa w ostatniej grze, sterując Ivernem.

Humanoid (KDA: 20/9/28)

W kwestii midlanerów wybór był dosyć prosty. I choć teoretycznie łatwiejszy przebieg meczu miała druga z serii ostatniego tygodnia, to jednak tam Rasmus "Caps" Winther się wcale nie popisał. Duńczyk miał wiele problemów z odnalezieniem swojego miejsca i bardzo często popełniał błędy, które mogły kosztować drużynę wiele. Znacznie lepiej pod tym względem wypadał natomiast Marek "Humanoid" Brázda. Czech dawał od siebie zdecydowanie więcej wartości i często grał pierwsze skrzypce w swojej ekipie. Głównie właśnie za sprawą znakomitej formy swojego środkowego FNC mogło cieszyć się z końcowego zwycięstwa.

I jasne, nie były to występy bez żadnych błędów. Szczególnie czwarta gra była nieco gorsza w wykonaniu Humanoida, chociaż nadal nie mówimy tutaj o jakiejś katastrofie. Mimo porażki Czarno-Pomarańczowy i tak utrzymywał się na względnie wyrównanym poziomie co jego rywal. Kiedy jednak Fnatic udawało się zwyciężać, to wtedy 23-latek radził sobie już fantastycznie. Na wyróżnienie zasługują przede wszystkim trzecia oraz piąta potyczka. Brázda udźwignął presję w ostatniej odsłonie pojedynku i tam Syndrą radził sobie fenomenalnie. Zresztą zakończył tę batalię z największą liczbą eliminacji ze wszystkich uczestniczących tam zawodników.

Noah (KDA: 21/8/32)

Równie dobrze, co Humanoidowi, poszło jego sojusznikowi na dolnej alejce – Ohowi "Noahowi" Hyeon-taekowi. Kandydatów na miejsce najlepszego zawodnika ostatniego tygodnia LEC było kilku, bo można było brać pod uwagę jeszcze Jusia "Crowniego" Marušicia czy Stevena "Hansa samę" Liva, lecz Koreańczyk przekrojowo poradził sobie lepiej niż wspomniana dwójka. Wszystko za sprawą tego, że strzelec FNC był po prostu zdecydowanie stabilniejszy.

Już w pierwszej grze pokazał, że nawet jak nie idzie jego drużynie, to on jest w stanie wyciągnąć i tak możliwie jak najwięcej i starać się jeszcze przedłużyć żywot ekipy. Podczas gdy cała brygada sobie nie radziła i finalnie uznała wyższość Teamu BDS po trzydziestu minutach, to były mistrz Ultraligi zakończył grę ze statystykami na poziomie 4/0/3. W wygrywanych starciach natomiast wypadał jeszcze lepiej. Zwłaszcza w trzeciej potyczce dość mocno dał się we znaki przede wszystkim przeciwnemu marksmanowi, zaliczając łącznie aż siedem eliminacji i upadając wyłącznie raz.

Mikyx (KDA: 2/17/33)

Znacznie większym wyzwaniem było wytypowanie najlepszego wspierającego zeszłej kolejki LEC. Współtowarzysze botlanerów nie mieli bowiem idealnych występów. Niemniej wygląda na to, że najlepiej spośród zawodników pełniących tę rolę poradził sobie Mihael "Mikyx" Mehle. Tegoroczny MVP pokazał znów, że jest naprawdę ważnym klockiem w układance G2, a szczególnie właśnie jeśli chodzi o współpracę z Hansem samą.

Dobitnie swoją dobrą koordynację z jego sojusznikiem pokazał już na starcie meczu z MAD Lions. Tam w jego rękach pojawiła się... Lissandra. I to ona w połączeniu z Kalistą dała świetny wynik. Wspomniany duet dominował dolną alejkę, ale to presja ze strony Słoweńca była bardzo istotna. Zresztą 24-latek wchodził do głowy przeciwnikom nie tylko na dole, ale też i na pozostałych liniach oraz w lesie. Stale napierał, szukając szans na rozwinięcie przewagi. Okazje udało się niejednokrotnie znaleźć i odpowiednio wykorzystać. Poza występem Wiedźmą Lodu Mikyxa oglądaliśmy jeszcze korzystającego z zasobów standardowych bohaterów, m.in. Brauma. Swoim flagowym wyborem Mehle bardzo często ratował swoich towarzyszy broni z opałów, ale też mimo teoretycznie bardziej defensywnego nastawienia herosa ciągle próbował zrobić różnicę, atakując oponentów. Czasem przypłacał za to głową, ale jednak większość inicjacji miała happy end.


Przed nami już decydujący weekend rywalizacji w LEC. Poznamy tym samym pierwszego mistrza finałów sezonu. W sobotę dojdzie do batalii pomiędzy Fnatic a MAD Lions, a stawką będzie awans do decydującej batalii, gdzie czeka już G2. Transmisję z tych spotkań LEC Season Finals będziecie mogli śledzić na kanałach Polsat Games. Dostępna będzie ona w trzech miejscach: w telewizji, na Twitchu oraz w serwisie YouTube. Więcej informacji na temat bieżącej odsłony LEC znajdziecie w naszej relacji tekstowej, do której przejdziecie po kliknięciu poniższego baneru:

LEC 2023