Supercell od zawsze lubił odkrywać nowe grunty i eksperymentować z tytułami. W ostatnich latach dostaliśmy niezliczoną ilość wersji testowych i tylko dwie z nich utrzymały się po dziś dzień. Wśród nich unikatowa MOBA, która złamała schematy gatunku, Brawl Stars. Wiemy też jednak, że fiński wydawca od samego początku miał słabość do MMORPG. Już w pierwszych dniach swojego istnienia próbowano eksperymentować w tym obszarze. Finalnie jednak ówczesne warunki okazały się za mało przyjazne dla tego kierunku rozwoju. Po latach jednak powrócono do tematu, zapowiadając aż trzy nowe tytuły. I tak jak Clash Mini mamy do dzisiaj, Clash Quest umarło, tak Clash Heroes nie ujrzeliśmy nigdy. Miłośnicy studia ponownie stracili więc nadzieję na zobaczenie otwartego świata, opartego na którymkolwiek z uniwersów wykreowanych przez lata. Aż tu nagle objawiono nam mo.co!

mo.co – startup łowców potworów

Trzyosobowa firma zajmująca się polowaniem na potwory pojawiła się właśnie na rynku. Zgarnij swoją pałkę i ruszaj do walki! Portal w twoim pokoju przeniesie cię bowiem w nieznane. To nieznane z pewnością będzie pełne potworów. Zabijaj je, zdobywaj nowe przedmioty, zaklęcia i doświadczenie. Brzmi bardzo ordynarnie, jednak czym byłoby MMORPG bez farmienia? Gra osadzona jest w realiach komponujących naszą współczesność i świat fantasy – bronie drukujemy na drukarkach 3D, potwory obrywają basem z boomboxa, podczas gdy same dzierżą miecze, topory i plują jadem.

Pierwsze wrażenie

Z dostępnych na ten moment prezentacji można wywnioskować, że gra będzie w znacznym stopniu bazować na wykonywaniu zadań, co nie każdemu musi się spodobać. Wiemy, że będą rajdy i mnogość bossów. Dostaliśmy niemniej możliwość obejrzenia tylko siedmiu pierwszych poziomów rozgrywki, co przekłada się na niecałe dwadzieścia minut gry. Całość wygląda jednak dość dynamicznie. Ilość monstrów grasujących po mapach jest zdecydowanie zadowalająca. Atakują nas grupami, więc pomijamy nużące 1v1. Gracze mogą wspierać się w zabijaniu co trudniejszych przeciwników. Po wykonanej misji powracamy do naszego pokoju, by pogłaskać kota i dopracować nasz ekwipunek.

Graficznie gra na tym etapie dość mocno przypomina wymienione wcześniej Brawl Stars. Kontrola postaci jest intuicyjna, animacje potworów i ich ataków są przejrzyste, interface dość pusty. Nie ma się tym jednak co sugerować, bowiem wersje testowe gier bardzo rzadko wyglądają tak, jak te ostateczne. Jeżeli więc gra się przyjmie, z pewnością zobaczymy ogrom poprawek przed ostatecznym jej wydaniem. Można się też domyślić, iż twórcy nie planują uczynić rozgrywki najłatwiejszą. Już na tym etapie potwory biją dość mocno. Mimo dostępnego leczenia można się z pewnością przeliczyć z możliwościami naszej postaci.

Krótka droga od alfy do bety

mo.co pojawiło się znikąd i już wywołało sensację wśród fanów gier mobilnych. Nic jednak dziwnego. W końcu bowiem dostaliśmy świeżutkie MMORPG, które nie jest oparte na automatycznym uzupełnianiu zadań przez bota. A ponad wszystko, po latach obiecywań dostaliśmy tytuł z wymarzonego gatunku od Supercella. Czy to jednak oznacza uśmiercenie projektu Clash Heroes, o którym słuch dawno zaginął?

Na ten moment do gry dostęp mają wyłącznie twórcy treści. Otwarta beta dostępna będzie w USA wraz z końcem października wyłącznie dla użytkowników Androida. Dość nietypowe posunięcie, zważywszy na to, iż do tej pory oryginalnymi testerami gier wydawcy byli posiadacze iPhone'ów. Statystycznie jest też ich znacznie więcej w Stanach od użytkowników pozostałych telefonów. Nam jednak pozostaje wyczekiwać otwarcia testów dla pozostałych regionów.