Zarzuty jeszcze przed startem splitu

MY STAR to organizacja, która wzbudzała wiele kontrowersji już od dawna. Po tym, jak zimą w skład drużyny wchodziła polska piątka, na wiosnę wszystko obróciło się o 180 stopni. Wtedy też w zespole pojawili się praktycznie sami Litwini, a wielu z nich od długiego czasu nie grało profesjonalnie w League of Legends. Prawdziwym ewenementem było natomiast to, co wydarzyło się na krótko przed startem letniej odsłony rozgrywek. Jak się okazało, w szeregach Gwiazd pojawili się gracze, którzy... nie mieli nawet swoich profili na Leaguepedii.

Już to zapaliło lampkę ostrzegawczą wśród polskich widzów. Antypatia wobec MY STAR natomiast z dnia na dzień jedynie narastała. A to za sprawą tego, że ujawnione zostały konta zawodników, jakie zgłosili do organizatorów. Dość powiedzieć, że były one wątpliwej jakości, a niektórzy mówili, że zakrawały one nawet o kłopoty związane z legalnością. Pojawiały się bowiem podejrzenia związane z account sharingiem i boostingiem.

Kontrowersyjny mecz i kolejne dowody w sprawie MY STAR

I choć już wtedy cała sytuacja była bardzo podejrzana, to MY STAR zostało dopuszczone do rozegrania inauguracyjnego meczu. Organizacja wystąpiła pierwszego dnia Rift Legends, podejmując Back2TheGame. W trakcie meczu wątpliwości wciąż się powiększały. Przebieg pierwszej gry pozostawiał wiele do życzenia od niektórych zawodników STAR. Szczególnie słaby występ zaliczył toplaner formacji, który skończył potyczkę ze statystykami na poziomie 0/8/1. Co ciekawe, w drugiej odsłonie meczu wyglądało to już zdecydowanie lepiej, co dało powody do kolejnych domysłów.

MY STAR przegrało 0:2 i zostawiło wszystkich z dużym niesmakiem. Widzowie natomiast nie mieli zamiaru puścić tego płazem i zaczęli doszukiwać się drugiego dna. Przez to na światło dzienne wyszło wiele nowych informacji, które działały na niekorzyść Gwiazd. Okazało się m.in., że jeden z zawodników podawał się za innego gracza.

Reakcja organizatorów i finał akcji

Po ogromnym linczu ze strony opinii publicznej, ale także i kanału YouTube Gadają o Esporcie, organizatorzy najwidoczniej poczuli się zobowiązani do zareagowania na całą akcję. Na profilu Rift Legends po meczu pojawił się oficjalny wpis. – W związku z licznymi wątpliwościami dotyczącymi drużyny MY STAR nawiązaliśmy kontakt z Riot Games celem ich potwierdzenia lub wykluczenia. Decyzje uwarunkowane wynikami śledztwa podejmiemy bezzwłocznie i będziemy o nich informować – czytamy w komunikacie. W międzyczasie wychodzić zaczęły kolejne brudy, co potęgowało dalsze wrogie nastawienie do organizacji.

Wczoraj wieczorem ujrzeliśmy zakończenie tego zamieszania. Rift Legends opublikowało kolejne ogłoszenie. Dowiadujemy się z niego, że umowa o uczestnictwie MY STAR w rozgrywkach Rift Legends została rozwiązana, a zespół został wyrzucony z ligi. Oficjalnych powodów jest kilka. Głównie jednak wyszczególniono to, że drużyna nie spełniała wymogów dotyczących minimalnej liczby graczy ze statusem LTR. Ponadto celowo wprowadzała w błąd organizatorów zmagań, podstawiając gracza pod innym pseudonimem, a także pierwotnie składając fałszywe oświadczenie w sprawie statusu LTR jednego z zawodników.

W związku z takim obrotem spraw organizatorzy poinformowali też o kilku rzeczach wynikających z takiego rozstrzygnięcia. Wszystkie mecze z udziałem MY STAR zostały rozliczone jako walkower, włącznie z pojedynkiem przeciwko B2TG. Dodatkowo wykluczenie STAR oznacza też, że w tym splicie zmagań żadna z drużyn nie zostanie relegowana do turnieju promocyjnego.