LNG Esports | vs (9:00, BO5) |
T1 |
Ostatni bastion LCK na Worlds
Dla T1 ostatnie miesiące stały pod znakiem wzlotów i upadków. Organizacja bowiem po raz pierwszy od bardzo dawna musiała zmierzyć się z niemałymi problemami, które mogły kosztować ją miejsce na Worlds 2023. A to wszystko za sprawą wielu wewnętrznych zawirowań. Wszak letni split rywalizacji w lidze koreańskiej wcale nie układał się po myśli zespołu. Początek co prawda był bardzo obiecujący, bo drużyna przez kilka tygodni utrzymywała się w ścisłej czołówce, do czego akurat zdążyła nas już na przestrzeni lat przyzwyczaić. Kłopoty pojawiły się mniej więcej w połowie fazy zasadniczej, kiedy to Lee "Faker" Sang-hyeok, czyli generał formacji, doznał kontuzji. W efekcie jego miejsce przejął wychowanek akademii – Yoon "Poby" Sung-won. 17-latek w nowym środowisku co prawda nie prezentował się bardzo źle, natomiast pozostała czwórka brygady wyraźnie obniżyła loty bez swojego dowodzącego na środku.
W międzyczasie z zespołem pożegnał się wieloletni szkoleniowiec – Bae "Bengi" Seong-woong. Był to kolejny cios dla drużyny, która przecież i tak była już mocno osłabiona. Wszystkie te wydarzenia mocno odbiły się na całej kompanii i co najgorsze na samych wynikach. T1 bowiem regulara zakończyło dopiero na piątej lokacie. Na szczęście zarówno dla fanów, jak i samej drużyny Faker powrócił na chwilę przed startem play-offów i wtedy zadziała się magia. Z 27-latkiem na czele ekipie udało się znowu wskoczyć na właściwe tory mimo tego, że sam legendarny midlaner nie był w najlepszej formie. Jego sojusznicy natomiast prawdopodobnie poczuli dawną moc i zaczęli radzić sobie znacznie lepiej. To doprowadziło całą klikę do wielkiego finału LoL Champions Korea, gdzie dopiero tam musiała ona uznać wyższość Gen.G Esports.
fot. Riot Games/Lee Aiksoon |
Dzięki temu T1 zapewniło sobie udział w tegorocznej odsłonie Worlds. Niemniej wejścia w turniej ekipa Fakera nie mogła uznać za udane. A wydawało się, że pierwszy pojedynek będzie formalnością, gdyż wicemistrzom LCK przyszło stanąć w szranki z Teamem Liquid Honda. TL bynajmniej nie zachwycało w rozgrywkach za Oceanem, co tym bardziej wskazywało na to, że dla tak silnej ekipy jak T1 powinna być to bułka z masłem. A nie była, bo przez długi czas podopieczni Ima "Toma" Jae-Hyeona mieli problemy ze znalezieniem sposobu na rywali. Finalnie wygrać się jednak udało, co pozwoliło uchronić się przed blamażem. Później natomiast ponownie przyszło im stawić czoła swoim nemezis z GEN, gdzie po raz kolejny w tym roku zostali przez nich stłamszeni.
Mówi się, że nieważne jak zaczynasz, ważne jak kończysz. A końcówkę Swissa T1 miało akurat dobrą. Najpierw perfekcyjna gra z Cloud9, a później do tego naprawdę dobra prezencja w zestawieniu z Bilibili Gaming. To pozwoliło drużynie dotrzeć do ćwierćfinału Worlds. Biorąc pod uwagę wszystkie rezultaty, zarówno te z rodzimej ligi, jak i z mistrzostw świata, można określić T1 tylko w jeden sposób – niestabilność. Otrzymaliśmy kilka meczów w wykonaniu reprezentantów tej ekipy, które absolutnie zachwycały, ale pojawiały się także te, o których kibice zespołu woleliby szybko zapomnieć. Którą twarz zespołu zobaczymy zatem w najbliższym starciu?
Smoki w najlepszym wydaniu
Jeśli chodzi natomiast o LNG Esports, to tutaj sytuacja wygląda nieco inaczej. Mówimy bowiem o zespole, który zaliczył ogromny postęp względem pierwszej części tego roku. Po niezbyt udanej wiośnie, podczas której Smoki zakończyły rywalizację w LoL Pro League na 5-6. miejscu, organizacja postanowiła dokonać jednej zmiany w szeregach. W efekcie Li "LP" Fei pożegnał się z drużyną, natomiast jego miejsca zajął utalentowany Chen "GALA" Wei. Wieloletni reprezentant Royal Never Give Up już tam był wiodącą postacią, dlatego też wraz z transferem Chińczyka z Królewskich do LNG wiązano spore nadzieje.
I wyszło na to, że teoretycznie drobna roszada w składzie, bo koniec końców doszło wyłącznie do jednej rotacji, w praktyce przyniosła wiele pozytywnych skutków. Faza zasadnicza przebiegła podobnie jak podczas LPL Spring, bo LNG uplasowało się na najniższym stopniu podium. Znacznie lepiej natomiast poszło drużynie w play-offach rozgrywek Państwa Środka, gdyż tam udało się dotrzeć do samego finału i dać naprawdę wyrównany mecz z JD Gaming, ulegając dopiero po pięciu potyczkach. Mimo tak fantastycznego rezultatu ekipa Lee "Scouta" Ye-chana nadal nie była jeszcze pewna występu na Worlds. Swoją obecność na tej imprezie udało się jej przypieczętować już w pierwszym starciu finałów regionalnych, gdzie pokonała ona Edward Gaming. Tym samym LNG wyruszyło na podbój mistrzostw świata jako trzecia siła Chin.
fot. Riot Games/Lee Aiksoon |
Momentum było jednak sporym atutem Smoków, które znakomicie wykorzystały swój pęd. Wszak przez etap Swiss Scout i spółka przebrnęli stosunkowo łatwo, pokonując na swojej drodze Fnatic, Cloud oraz kt Rolster, a ulegając wyłącznie JDG. Co ważne, w swoich starciach zespół prezentował się naprawdę dobrze, prowadząc wyrównaną walkę z mistrzami Chin, a także w naprawdę dobrym stylu rozprawiając się z KT. Fani tej drużyny mogli być zatem zadowoleni z tego, co dotychczas pokazała. Do tego dochodzi jeszcze kwestia indywidualnej dyspozycji, a akurat formę zarówno Scout, jak i GALA, czyli dwie największe gwiazdy ekipy, mają znakomitą. Szczególnie Koreańczyk może być zadowolony ze swojej postawy, bo póki co jest najczęściej zabijającym midlanerem z całej stawki obecnej na Worlds.
Dodatkowo przed samym pojedynkiem z T1 kibice mogą być bardzo optymistycznie nastawieni. Wszak GALA i jego towarzysze trafiają na bardzo chwiejnych oponentów, którzy w tym momencie bardziej straszą samą renomą organizacji niż prezentowanym poziomem. Niemniej T1 to zespół, który, jak już niejednokrotnie zostało udowodnione, zawsze znajduje wyjście z najtrudniejszych sytuacji. Organizacja była w stanie przezwyciężyć wiele problemów w tym sezonie i kto wie, czy kolejnym krokiem w dobrą stronę nie będzie pokonanie naprawdę groźnego LNG.
Tak na temat tego pojedynku wypowiedział się Tomasz "TheFakeOne" Milaniuk – komentator Polsat Games
fot. FRENZY/Jakub Stańdo | Starcie LNG przeciwko T1 będzie niewiarygodnie interesującym meczem, być może najciekawszym i najbardziej zaciętym z perspektywy poziomu sportowego. Obie drużyny szczyt formy odnalazły pod koniec lata i mówiąc kolokwialnie "docięły" na mistrzostwach świata. Dla mnie ten pojedynek przybiera jednak przede wszystkim wymiar personalny. To starcie Fakera z jego najlepszym uczniem. Dobrze będziemy wspominać Easyhoona, a Clozer cały czas zaznacza swoją obecność na koreańskiej scenie. Jednakże jedynym, który wyszedł z cienia mistrza i na stałe zarezerwował sobie miejsce w panteonie najlepszych midlanerów w historii, jest Scout.
Jego obecna forma nie pozostawia nic do życzenia. Często mówi się o nim w kontekście najlepszych zawodników turnieju, w przeciwieństwie do Fakera, którego ksywka coraz bardziej przestaje kojarzyć się z sukcesami. To zabawne, bo nawet mimo niedawnego tytułu mistrza świata, prywatne konto Scouta przeciwko swojemu mentorowi pozostaje kiepskie. Zawodnicy przecinali się wielokrotnie w fazie grupowej Worlds i tylko raz na przestrzeni tych wszystkich lat Scoutowi nie udało się pokonać Fakera. Niestety jeszcze nigdy nie było im dane zmierzyć się w BO5 – jeden z midlanerów zawsze odpadał gdzieś wcześniej, mimo tego, że los wrzucał obu graczy w tę samą część drabinki. W 2016 ROX zatrzymało EDG z młodziutkim Scoutem na czele. W 2017 nie udało mu się nawet wyjść z grupy. W 2021 to Faker został zmiażdżony przez DAMWON, które pozbawiło nas szansy na pojedynek ze Scoutem w finale. W zeszłym roku DRX rzuciło na łopatki obu legendarnych midlanerów. Niedzielne starcie będzie czymś, na co prywatnie czekam od dawna. Egzaminem czeladniczym, którego do tej pory nie podjął Scout. Czy uczeń przerośnie mistrza? Tomasz "TheFakeOne" Milaniuk |
Transmisja z tego oraz pozostałych pojedynków dostępna będzie w języku polskim na kanałach Polsat Games w telewizji, na Twitchu i w serwisie YouTube. Po więcej informacji dotyczących Worlds 2023 zapraszamy do naszej relacji tekstowej, do której przejdziecie po kliknięciu poniższego baneru.