5. Oscarinin nie grzeszy cierpliwością
Zanim jednak Hylissang i Nisqy przedstawią swoje argumenty, musimy przejść do odrobinę mniej widowiskowych scen. Sytuacje z udziałem zawodników SK Gaming pojawiały się licznie już w zestawieniu najlepszych zagrań minionej kolejki. Równie wiele znajdziecie ich na liście wpadek, aczkolwiek tym razem na świeczniku staną nie oni, a jeden z ich rywali. Óscar "Oscarinin" Muñoz Jiménez zdecydowanie nie ma za sobą najlepszego tygodnia. Choć Fnatic ostatecznie udało się zwyciężyć w serii przeciwko ekipie Joela "Irrelevanta" Miro Scharolla, to występy samego Hiszpana mogły budzić niepokój i obawy kibiców.
Toplaner Czarno-Pomarańczowych podejmował bowiem wiele wątpliwych decyzji i sprawiał wrażenie, jakby w stresujących momentach nieco trzęsły mu się ręce. Zagranie, które z początku mogło wydawać się całkiem niezłe, okazało się z jego strony sporym niedociągnięciem. Otoczony przez dwóch przeciwników i falę minionów 20-latek zdawał się być bezradny pod własną wieżą. Obity do połowy punktów zdrowia Ornn nie miał zbyt wielkich szans w starciu z agresorami i bandą ich sługusów. Jiménez postanowił jednak złapać byka (a w tym przypadku raczej kozła) za rogi i nie godzić się z pewną śmiercią. Błysnął on więc jeszcze przed atakiem oponentów i wyprowadził w nich celne podbicie. No właśnie – jeszcze przed atakiem. Efekt kontroli tłumu nie zdziałał zatem za wiele, gdyż sojusznicza struktura nie obrała za cel żadnego z rywali. Podopieczni Simona "Swiffera" Papamarkosa wyszli więc z całego zagrania bezpiecznie, a Oscarinin i tak pożegnał się z życiem. Zamysł był dobry, wykonanie nieco gorsze.
4. Hylissang upada po raz trzeci
O tym, co w serii Teamu Vitality przeciwko MAD Lions KOI wyczyniał Hylissang, można by napisać poemat. Bułgar nie od dziś kojarzy się z ryzykownymi pomysłami i balansowaniem na granicy życia i śmierci. A ta bywa zaskakująco cienka. W tym pojedynku znacznie częściej widział on szary ekran, a niektóre z jego wywrotek były szczególnie widowiskowe.
Na uwagę zasługuje przede wszystkim pierwsza gra, w której wspierający Pszczół dostał w swoje ręce Setta. Dość nietuzinkowy wybór, zarówno w tej roli, jak i w obecnej mecie, wiązał się z nietuzinkowym stylem gry. Jeden z największych weteranów LEC kompletnie zapomniał jednak o limitach swojej postaci i o punktach zdrowia, które zazwyczaj spływały zdecydowanie za szybko. Galabov wraz z trójką współtowarzyszy znalazł się głęboko na terenie rywala. Jego kompani wyraźnie zaznaczyli odwrót, natomiast sam Hyli miał zupełnie inne plany. Koniec Przedstawienia użyty z rozbiegu na przeciwnikach przeniósł go w zasięg wrogiej wieży, która z pomocą Davida "Supy" Martíneza Garcíi i Álvaro "Alvaro" Fernándeza del Amo w mgnieniu oka dopisała do konta 28-latka trzecią śmierć. I, jak możecie się domyśleć, nie ostatnią.
3. SK zanurkowało bez butli z tlenem
Przed wami kolejny popisowy numer z udziałem zawodników SK Gaming. Tym razem to właśnie dolna alejka oraz leśnik formacji stali się obiektem docinków. Zanurkowania na bocie są aktualnie w LoL-u całkiem modne. Równie modne jest też lekceważenie przeciwników i przecenianie własnych możliwości, i to właśnie spotkało reprezentantów niemieckiej organizacji.
W pierwszą grę spotkania z Teamem Heretics SK weszło bez zarzutu, rozpoczynając od inwazji na dolny las rywala i eliminacji Victora "Flakkeda" Liroli Tortosy. Palec był jednak niewystarczającą nagrodą i Thomas "Exakick" Foucou wraz z kolegami postanowili odgryźć przeciwnikom rękę, a w konsekwencji sami potracili głowy. Próba wykluczenia hiszpańskiego strzelca i jego partnera z linii zakończyła się fatalnie. Francuz nie dysponował jeszcze dostatecznie wysokimi obrażeniami i botlane Heretyków zdołał nie tylko przeżyć, ale i wykluczyć Ismaïla "ISMĘ" Boualema oraz Madsa "Dossa" Schwartza. Sam marksman musiał natomiast ewakuować się z pola bitwy przy użyciu Błysku z pustymi kieszeniami.
2. Hylissang upada po raz dziesiąty
Walka o pierwsze miejsce w tym zestawieniu była wyjątkowo zacięta. Hylissang bowiem zaprezentował znacznie więcej wątpliwych zagrań niż tylko to podkreślone wcześniej. Ostatecznie zdecydowaliśmy się jednak przyznać mu drugą lokatę. Jako jedyny pojawił się on natomiast na naszej liście dwukrotnie.
Sytuacja miała miejsce w tym samym meczu, co poprzedni popis bułgarskiego supporta. Tyle że... aż siedem śmierci później. Galabov przez ponad 26 minut nie zdążył dostatecznie utwierdzić się w tym, że nie powinien swobodnie poruszać się w zasięgu wrogich umiejętności. Wesoło spacerując po Summoner's Rifcie natknął się zatem na kotwicę rzuconą przez Alvaro. Wspierający Vitality ani myślał, aby salwować się Błyskiem lub chociaż defensywnie zagrać Sierpowego. Zamiast tego raz jeszcze w pojedynkę wskoczył w zgrupowanych rywali, którzy nawet nie odczuli skutków jego inicjacji. Ledwo wylądował, a już Bartłomiej "Fresskowy" Przewoźnik i spółka posłali go do grobu. Po raz dziesiąty w tej grze, co stanowiło niemal 50% wszystkich eliminacji po stronie MAD Lions KOI. Warto dodać, że na dziesięciu się nie skończyło. Hylissang dołożył do licznika jedenastą "deskę", która była jednak znacznie mniej widowiskowa i znacząca.
1. Nisqy brzydzi się przemocą
Statuetka złotego klauna wędruje do *werble* Nisqy'ego. Środkowy SK Gaming na przestrzeni minionej kolejki wielokrotnie podejmował dyskusyjne decyzje. Próby backdoorów, szalone błyski, szufle na wiwat.... Jesteśmy jednak skłonni uwierzyć, że przy większości z nich kierował się on mniejszą lub większą logiką. Poniższe zagranie ciężko zaś jakkolwiek usprawiedliwić.
W 40. minucie gry formacja Belga była w trakcie zaciętej potyczki z zawodnikami Fnatic. Exakick zdążył już zgładzić Yoona "Juna" Se-juna w starciu czterech na pięciu i dodatkowa para rąk z pewnością byłaby przydatna, aby ostatecznie przechylić szalę zwycięstwa na korzyść SK. Totem kontroli ulokowany na samym środku mida aż prosił się o użycie Teleportacji, po której Zdobycz Imperatora mogłaby raz a dobrze rozstrzygnąć losy tego spotkania. Dinçer zatem zdecydował się wykorzystać ten czar przywoływacza. Kliknął więc na miniona. Kilka kroków od siebie i zdecydowanie za daleko od swojej drużyny i rozgrywanej przez nią walki. Pacyfistyczne nastawienie midlanera doprowadziło do chwilowego zaprzestania konfliktu i spokojnej ewakuacji Czarno-Pomarańczowych. Czy Nisqy źle wycelował w mapę, czy może omsknął mu się palec? Tego nie wiemy, jednak jakikolwiek powód by to nie był, sytuacja za każdym razem jest równie komiczna.
Ostatnia kolejka zimowych play-offów LEC startuje już dziś. Finałowy tydzień rozpoczniemy od starcia Fnatic z MAD Lions KOI. Przegrany zakończy rundę na czwartej lokacie, zwycięzca zaś zagwarantuje sobie top 3 i jutro zmierzy się z Teamem BDS o miejsce w finale. Transmisję ze spotkań LEC 2024 Winter będziecie mogli śledzić na kanałach Polsat Games. Dostępna będzie w trzech miejscach: w telewizji, na Twitchu oraz w serwisie YouTube. Więcej informacji na temat bieżącej odsłony LEC znajdziecie w naszej relacji tekstowej, do której przejdziecie po kliknięciu poniższego baneru: