5. Pentakill na miarę obrony mistrzostwa LEC

Jak już wszyscy wiemy G2 Esports obroniło tytuł mistrza LEC, pokonując w wielkim finale MAD Lions KOI 3:1. I choć walka o zachowanie miana najlepszej ekipy tejże ligi nie rozpoczęła się dobrze dla Samurajów, to ci ocknęli się w drugiej grze i od tego czasu nie wypuścili już żadnego zwycięstwa z rąk. Można by powiedzieć, że w wielu momentach zespół ten wręcz dominował przeciwników. Wszystko zostało natomiast przypieczętowane w najbardziej efektowny możliwy sposób, bowiem pentakillem.

Jego autorem był dżungler formacji – Martin "Yike" Sundelin. W decydującej, czwartej grze w okolicach 24. minuty doszło do bijatyki pomiędzy obiema drużynami. Sytuacja w funduszach wówczas była naprawdę wyrównana, więc na dobrą sprawę szanse na ewentualną wygraną były podobne. O przechylenie szali na swoją stronę postarał się natomiast szwedzki gajowy. Walka rozprzestrzeniła się na kilka pomniejszych potyczek, przez co trudno było też stwierdzić, kto wyjdzie z niej finalnie górą. Pierwsze uderzyło MDK, zaczynając od szybkiego wykluczenia Mihaela "Mikyxa" Mehle. Zawodnicy mistrzowskiej organizacji nie pozostali natomiast długo dłużni. Wtedy właśnie swoje show rozpoczął 23-latek. Ten, wraz z pomocą swoich sojuszników, zaczął posyłać do piachu rywali, jeden po drugim. Najpierw Álvaro "Alvaro" Fernández del Amo, potem David "Supa" Martínez García itd. Mając już cztery głowy na koncie cała czwórka Samurajów ruszyła w pogoń za żyjącym jeszcze Javierem "Elyoyą" Pradesem Batallą. Reprezentant MAD Lions nie chciał oddać piątej eliminacji dla Yike'a, ale i tak nie zdołał ostatecznie przed nim uciec. Dzięki temu Sundelin mógł cieszyć się ze zdobycia pentakilla w finale LEC.

4. K'Sante pokazuje swoją moc po raz pierwszy...

Daleko od pojedynku pomiędzy G2 a MDK nie odbiegamy, chociaż musimy delikatnie cofnąć się w czasie. Konkretniej do drugiej potyczki między tymi zespołami. A to wszystko za sprawą kolejnego pokazu mocy bohatera, który przez wielu uważany jest za niezbalansowanego, mimo sporej liczby nerfów w niedawnym czasie. Mowa oczywiście o K'Sante. Heros ten już niejednokrotnie pojawiał się w naszym zestawieniu, gdyż niektórzy zawodnicy są w stanie czynić nim cuda. Wysoką znajomością i niezłymi umiejętnościami popisał się w tym przypadku Sergen "BrokenBlade" Çelik.

Druga gra starcia była absolutnym stompem ze strony Samurajów. W 23. minucie bowiem złoci medaliści LEC przymierzali się już do kończenia starcia, przeważając w złocie o prawie dziewięć tysięcy. Sam Niemiec był naprawdę mocno nafeedowany, przez co mógł pozwalać sobie na trochę przesadnej agresji. We wspomnianym momencie podszedł on trochę zbyt blisko wrogiej wieży na środkowej alei, co starał się wykorzystać Elyoya. Hiszpan grający Zakiem wskoczył wprost na głowę toplanera G2 i wspólnie z Alexem "Myrwnem" Pastorem Villarejo próbowali zakończyć jego serię. Problem w tym, że BB nie miał zamiaru umierać. Co więcej, mimo naporu obrażeń ciągle walczył z rywalami, zmniejszając także ich paski zdrowia. Finalnie dżungler MAD Lions postanowił się wycofać, ale tym samym zostawił 20-letniego debiutanta na pastwę losu. Çelik długo się nie zastanawiał i w moment zaczął okładać zawodnika MDK, aż koniec końców go ubił.

3. ...i po raz drugi

Jeśli myśleliście, że poprzednia akcja z udziałem K'Sante była wystarczającym świadectwem na to, że ten heros nadal jest niezbalansowany, to poczekajcie na kolejny klip. Ten pochodzi z ostatniej, piątej gry spotkania półfinałowego pomiędzy MAD Lions a Teamem BDS. Obie formacje zażarcie walczyły o bilet do wielkiego finału, choć na początku wyglądało to na jednostronne starcie. Lwy bowiem szybko zapisały punkt meczowy i wydawało się, że domkną wszystko bez problemu w trzeciej potyczce. Wtedy jednak reprezentanci szwajcarskiej organizacji zebrali się na zryw, doprowadzając do remisu i tym samym piątego starcia.

Sytuacja, którą zobaczycie poniżej była natomiast ostatecznym rozstrzygnięciem całej wojny. W 24. minucie, kiedy to rozpoczęła się wspominana akcja, w delikatnie lepszej kondycji było BDS, mając drobną przewagę w funduszach. MDK jednak zdołało wykorzystać chwilę nieuwagi oponentów i zaatakowało Barona. Na miejsce chciał przybiec Théo "Sheo" Borile oraz reszta jego kompanów, ale najpierw musieli oni przedrzeć się przez obronę Myrwna, który za wszelką cenę starał się kupić jak najwięcej czasu. I czas ten udało się załatwić, bo jego koledzy z drużyny dokończyli Nashora, a hiszpański toplaner skutecznie przeszkodził Francuzowi w zbliżeniu się nawet trochę bliżej zamieszania. Wtedy natomiast zawodnik MAD Lions znalazł się w potrzasku, gdyż cała uwaga BDS po przejęciu fioletowego wzmocnienia przez rywali skupiła się właśnie na nim. Wydawało się, że nie ma on większych szans z całą piątką przeciwników. Nic bardziej mylnego. 20-latek znakomicie odnalazł się w tej sytuacji i nie dość, że ukatrupił Sheo, to jeszcze zdołał się wydostać z opresji, ośmieszając tym samym podopiecznych Yanisa "Strikera" Kelli.

2. Elyoya zrobił przeciwników w balona

Poniższa akcja jest tylko dla widzów o mocnych nerwach, bowiem to, w jaki sposób Elyoya zdołał ograć przedstawicieli Fnatic, jest czymś absurdalnym. Zazwyczaj takie akcje widywaliśmy jedynie na solo kolejce i to bynajmniej nie w wyższych ligach, a wręcz przeciwnie. A to zdarzyło się naprawdę i to jeszcze w play-offach LEC. Mówiąc już bardziej szczegółowo, sytuacja miała miejsce w trzeciej bitwie serii pomiędzy MAD Lions a FNC.

W potyczkę tę fantastycznie weszły Lwy. Te błyskawicznie zanotowały kilka eliminacji, przez co cały wczesny etap gry należał do nich. To one dyktowały jego warunki, a Czarno-Pomarańczowi mogli jedynie obserwować poczynania rywali. Niemniej nie mogli tak stać bezczynnie cały mecz, bo przeciwnicy po prostu weszliby im finalnie do bazy. Dlatego trzeba było zacząć działać. I początkiem odrabiania strat miało być właśnie zabicie Hiszpana w siódmej minucie. Dwójka zawodników brytyjskiej organizacji zaczaiła się na niego w krzaku na górnej alejce i czekała, aż ten podejdzie bliżej. Prades Batalla wpadł w pułapkę i został wyłapany przez dwójkę oponentów. Ci jednak nie dysponowali aż tak dużymi obrażeniami, żeby wykluczyć wrogiego gajowego w sekundę, stwarzając mu szansę do ucieczki. Ta i tak wydawała się nierealna, gdyż gracz MDK uciekał w stronę terenów Fnatic. Kiedy większość widzów zapewne już zapisywała pierwsze oczko na konto FNC, to Elyoya jakimś cudem był w stanie tak umiejętnie zagrać Mgłą Wojny i swoim rozstawionym krzakiem, że wrócił Błyskiem z powrotem, a Óscar "Oscarinin" Muñoz Jiménez i Iván "Razork" Martín Díaz zostali ze spodniami w kostkach. Jednym słowem 23-letni leśnik ich po prostu wykiwał.

1. Fresskowy wkracza do finału LEC ze stylem

Na samym szczycie natomiast pojawił się nasz rodak, czyli Fresskowy. Środkowy MAD Lions KOI ma za sobą naprawdę udany debiut w LEC, niejednokrotnie prowadząc swój zespół do zwycięstwa. Finalnie Przewoźnik został wicemistrzem rozgrywek i z pewnością na przyszły split ma chrapkę na mistrzostwo. Póki co jednak musi zadowolić się "tylko" srebrnym medalem.

Sam awans do wielkiego finału, gdzie czekało już G2, Polak wywalczył sobie i swojej ekipie w naprawdę imponującym stylu. Dopiero na piątej mapie Lwy były w stanie przypieczętować swoje zwycięstwo, ale to, co zrobił właśnie 24-letni rodak w jednej z ostatnich walk, zasługuje na uznanie. W 30. minucie doszło do walki o smoka, który dawałby MDK Duszę Smoka Górskiego. Potwór jednak został ubity wcześniej przez BDS. Przez pewną chwilę wydawało się nawet, że Ilias "nuc" Bizriken i spółka będą w stanie odwrócić losy potyczki i wrócić do gry. Szybko bowiem upadł Supa, co mocno okroiło zespół naszego midlanera z obrażeń. Na szczęście powoli MAD Lions zaczęli się odgryzać oponentom i przechylać szalę na swoją stronę. Kluczowym czynnikiem natomiast było zagranie Przewoźnika. Ten, sterując Azirem, w idealnym momencie użył Błysku na plecy rywali i przerzucił pozostałą dwójkę wprost do środka walki. Zaraz potem zaczął przecinać oponentów swoimi żołnierzami, a wtórowali mu w tym jeszcze jego kompani. Dzięki temu udało się unicestwić czerwoną drużynę i właśnie w ten sposób zaklepać sobie awans do finału LEC.


Rozgrywki LEC wracają za dwa tygodnie

Obecnie trwa przerwa między splitami. Start wiosennej edycji zmagań zaplanowany jest na 9 marca. Transmisję ze spotkań LEC 2024 Spring będziecie mogli śledzić na kanałach Polsat Games. Dostępna będzie w trzech miejscach: w telewizji, na Twitchu oraz w serwisie YouTube. Jeśli chcecie sprawdzić natomiast szczegółowe informacje dotyczące minionej odsłony rywalizacji, to znajdziecie je w naszej relacji tekstowej, w której znajdziecie się po kliknięciu poniższego baneru:
LEC 2024