DGL i Pera odpadają z RMR-a
Jeszcze przed startem RMR-a DGL był pewny swojego zespołu. – Prześledziłem już trochę drabinkę i to, co by było, gdybyśmy wygrali z pewnymi zespołami. I uważam, że jakbyśmy pokonali Cloud9, to potem trafilibyśmy na Spirit i Mr. donka. Więc tutaj byłaby naprawdę trudna zabawa. Chociaż wydaje mi się, że ze Spirit możemy zrobić niespodziankę i wygrać, bo na prakach gramy z nimi jak równy z równym. Ogólnie jeżeli chodzi o nas i RMR-a, to na pewno to będzie batalia. Na pewno nie będzie to 3-0, chociaż oczywiście mam na to nadzieję. Bardziej stawiam na 3-1 albo 3-2. Staram się odpowiedzieć obiektywnie – zapowiadał 25-latek w wywiadzie dla Cybersport.pl. Niestety z tych rozważań i przewidywań ostatecznie niewiele wyszło. Żeby nie powiedzieć, że nic.
Pera w pierwszym swoim meczu bez większego oporu uległa Cloud9 1:13. Później było niewiele lepiej, bo DGL i spółka ulegli GamerLegionowi Janusza "Snaxa" Pogorzelskiego 6:13. W ten sposób nasz rodak i jego partnerzy wyczerpali limit błędów, a każde kolejne spotkanie miało być dla nich meczem o życie. Życie, które skończyło się dziś. Bo to właśnie dziś podopieczni tureckiej organizacji ulegli Preasy Esport. Najbardziej bolesny jest fakt, że to Lemecha i spółka zaczęli punktowanie, triumfując po zaciętym boju na Anubisie 13:11. Niemniej dwie kolejne mapy, Vertigo i Nuke, padły łupem Duńczyków. Na pierwszej ci wygrali 13:7, na drugiej natomiast doszło do pogromu w stosunku 13:1. I to on przypieczętował los formacji DGL i jego kompanów, którzy PGL Major Copenhagen obejrzą co najwyżej z wysokości trybun.