Michał "Michaleczny" Rosiak: Jak ogólnie oceniasz swój debiutancki split w Ultralidze?

Michał "ShazQ" Szymiczek: Ogólnie wydaje mi się, że dobrze się sprawowałem. Wiadomo, więcej meczów grałem pod drużynę niż carry, ale ja lubię taki styl gry, ponieważ wtedy mogę się bardziej skupić na shotcallowaniu całej gry, więc mi to odpowiadało. A ogólnie było dobrze jak na pierwszy sezon.

Odczuwałeś z początku presję związaną z oficjalnymi meczami?

Na początku nie miało to na mnie dużego wpływu, ale przy wyniku 0-4 w fazie zasadniczej było inaczej. Nikt z nas nie wiedział, z czego wynikają te porażki, gdyż na scrimach radziliśmy sobie dużo lepiej. Podczas meczu z Forsaken, który dał nam przełamanie, czułem dużą presję, to było bardzo ważne spotkanie.

Myślisz, że z czego wynikały te porażki? Potrzebowaliście więcej czasu na zgranie z Kozim?

Wydaje mi się, że zgranie nie było problemem, ponieważ ta jedna zmiana nie miała takiego dużego wpływu. Ja chciałem carry toplanera, chciałem Koziego. Największym problem było zaś przejście z naszego stylu na nowy styl, który chcieli wprowadzić VoV i Tuksiarz. Mieliśmy na początku problemy z odczuciem mety.

Komentatorzy podkreślali już podczas fazy zasadniczej, że byliście sporym zaskoczeniem. A jakie było twoje nastawienie do celów na ten split?

Ja patrząc na składy wyznaczyłem sobie taki cel, że top 3 to minimum. Jeśli byłoby coś poniżej tego, to byłoby mi bardzo przykro. Wszystkim się nam wydawało, że jesteśmy drużyną na czołową trójkę Ultraligi.

Jak ci się współpracowało z cenionym na polskiej scenie VoVem?

Bardzo dobrze mi się z nim pracowało. Na początku trochę nie doceniałem jego wkładu, ale z każdym kolejnym tygodniem bardzo dużo nam pomagał i wydaje mi się, że spora część naszego wyniku to jego zasługa.

Jak wspominasz wasz bootcamp? Teraz w Ultralidze to rzadkość.

Ja powiem tak: grałem w drugiej dywizji Ultraligi przez cztery splity i w każdym miałem bootcamp, więc nie jest to dla mnie nowość. Natomiast ten był najlepszy, atmosfera była rodzinna, ale to poprzednie bootcampy były bardziej chillowe, a teraz był tryhard, wstawaliśmy zawsze o danej godzinie i mieliśmy wszystko rozplanowane. Wszystko było na poważnie, mi się podobało i chłopaki też dobrze to wspominają. Poza tym dużo pomogło nam spędzanie wieczorów razem i robienie wszystkiego razem, bardziej się zgraliśmy.

Czujesz, że to przejście na wyższy poziom?

Wydaje mi się, że tak. Jest to wejście z amatorki na ten wyższy poziom.

Jak przygotowywaliście się do play-offów? Jak wyglądały wasze scrimy, bo to różnie wygląda wśród ultraligowych ekip?

W trakcie sezonu mieliśmy scrimy na topowe drużyny z nieakredytowanych lig i słabsze formacje z głównych regionów. Na początku wyglądało to bardzo dobrze, a później trochę gorzej, ponieważ te słabsze zespoły z topowych EMEA Regionalnych Lig już odpadły z rywalizacji o play-offy, a z tymi najlepszymi ekipami nie scrimowaliśmy, więc poziom naszych treningów się trochę obniżył, ale na początku był bardzo dobry.

Jakie były twoje wrażenia z meczu z Forsaken? Spodziewałeś się, że będzie tak łatwo?

Pamiętam, że przed spotkaniem wszedłem na Discorda z Syzyfem i ten powiedział, że nie chce być egoistyczny, ale patrząc na to, jak wyglądają nasze scrimy, to będzie 3:0. Ja się z tym stwierdzeniem jak najbardziej zgodziłem. Mamy bardzo podobny styl do Forsaken, ale my robimy wszystko lepiej. To jest taka sama gra, ale my potrafimy w nią lepiej zagrać.

A jak oceniasz swoją grę na przestrzeni tego splitu?

Na początku były kłopoty, ale to jak u każdego w drużynie. Z każdym kolejnym meczem się docinaliśmy i próbowaliśmy odkrywać nowe style, a w play-offach mój performance był już bardzo dobry.

Widać to było szczególnie w meczu z Zero Tenacity, o którym chciałbym teraz porozmawiać. Jak od wewnątrz wyglądało prowadzenie gry podczas drugiej odsłony serii z Z10? Widać było, że graliście bardzo ostrożnie, czuliście presję związaną z tym, by Zero Tenacity nie wyrwało wam wygranej z rąk?

Presja zaczęła się od tego, że przegraliśmy pierwszą grę w głupi sposób. Sforsowaliśmy calla na Nashorze, a Neeko uciekła od Koziego teleportacją, mając 10 punktów zdrowia. Chcieliśmy wtedy za szybko zagrać, więc podczas drugiej gry unikaliśmy tego błędu.

Wkradał się spory stres w tej 50. minucie rozgrywki?

Ja nie czułem stresu, ponieważ wiedziałem, że mamy Smoldera, który jest giga mocnym herosem. Zadawał już połowę punktów zdrowia przeciwnym tankom, więc gdy zobaczyłem, że ja Ivernem miałem cztery przedmioty, a Smolder posiada pełne wyposażenie, to powiedzieliśmy sobie, że to jest nasz czas, Syzyf wskakuj do przodu. Tak więc zrobił, wyeliminował Oriannę i poszliśmy środkiem skończyć grę.

Byliście zaskoczeni, że Smolder przeszedł w drafcie? W końcu Salami dużo nim grał na SoloQ.

My chcieliśmy go oddać podczas pierwszej gry i sprawdzić, jak nam pójdzie przeciwko niemu. Chcieliśmy sprawdzić, czy uda nam się go docisnąć na tyle, żeby nie był użyteczny. Tak więc po tej grze myśleliśmy, że skoro ten Smolder jest dla nich tak priorytetowy, że wzięli go od razu, to jeśli wzięliśmy niebieską stronę, zbanują go nam. Zdziwiliśmy się, że go nam oddali.

Następnie przyszła świetna trzecia gra w waszym wykonaniu i backdoor Koziego. Ty go callowałeś, czy jak wyglądała ta decyzja w ostatniej walce drużynowej?

Jak podejmowaliśmy walkę, to wiedzieliśmy, że to jest potyczka, w której możemy sobie poradzić czterech kontra pięciu lub czterech kontra czterech. Ogólnie to zwykle Kozi sobie takie rzeczy sam wyznacza, ja przeważnie chcę go w walce, ale w tym przypadku daliśmy mu wolną rękę. My się zaczęliśmy bić z przeciwnikami, a on mówi, żebyśmy dali mu 15 sekund, gdyż on kończy grę. Tak więc podjęliśmy walkę i chcieliśmy jak najwięcej czasu kupić, a Kozi leciał do odciny z bazą rywali i mu się udało.

Jak wyglądało wasze nastawienie podczas prowadzenia 2:1 w serii z faworytem do mistrzostwa?

Bardzo się cieszyliśmy. Natomiast wiadomo, jeszcze wszyscy byliśmy skupieni na tym, by dopiąć serię. Okrzyki radości po wygraniu trzeciej gry oczywiście były, ale każdy wiedział, że to jeszcze nie jest koniec.

Czego zabrakło w takim razie w dwóch kolejnych grach?

Podczas czwartej gry zabrakło zdecydowania, co trzeba zrobić. Gra była przegrana po pierwszej walce przy smoku, przegranej przez nas 5-1 w eliminacjach. Chociaż potem kradzież Starszego Smoka pomogła, ale powinniśmy bić pierwszy cel albo się wycofać, a poszła spora miskomunikacja. Salami próbował zabić HARPOONA, my skupiliśmy się na pierwszym celu i zabrakło zdecydowania, przez co prawie dokonali asa. Natomiast podczas piątej gry nie czułem trochę wyboru czerwonej strony – wydaje mi się, że niebieska strona dałaby nam więcej, ponieważ wtedy moglibyśmy sobie wybrać herosa, wokół którego chcielibyśmy grać. Ponadto trochę nie byliśmy przygotowani na wybór Zeri. Z10 nas bardzo tym zaskoczyło i to był taki punkt, który przeważył na ich korzyść.

Myślisz, że kto wygra w takim razie w wielkim finale, na którym również będziecie?

Anonymo jest trudniejszym rywalem, nie chcieliśmy grać z OAE w małym finale. To drużyna z niewygodnym stylem gry. Z jednej strony skalujący środkowy, z drugiej pr1me próbuje robić akcje sam przeciwko czterem. Jeżeli Z10 dotnie, chociaż nie wydaje mi się, żeby miało dociąć, to ja obstawiam 3:1 dla Anonymo.

A w czym ty się rozwinąłeś najbardziej na przestrzeni tego splitu w Back2TheGame?

Dla mnie największym celem było sprawienie, by nie tracić czasu na losowym bieganiu po lesie. Chciałem dostosować swoje robienie kampów, do zagrań na mapie, żeby się na tym najbardziej skupiać, i to pomagało. Natomiast nie wiem, czy rozwinąłem się tak, jak chciałem. A shotcalling miałem dobry i dalej pozostaje dobry.

Wracając jeszcze do meczu z Zero Tenacity. Widziałeś, że byłeś najbardziej chwalonym zawodnikiem?

Szczerze nie wiem, jeszcze nie oglądałem tej serii. To był dla mnie smutny mecz, miałem urodziny tego dnia, a nie udało się wygrać. Jeszcze z chłopakami nadrobimy tę serię, ale na razie przygotowujemy się do wyjazdu na lana, ogarniamy bilety, nie było czasu na oglądanie powtórek, ale wydaje mi się, że bardzo dobrze zagrałem.

Macie już jakieś plany na przyszły split?

Totalnie jeszcze nie wiem. Trudno powiedzieć, czy organizacja chce, żebyśmy zostali. Wydaje mi się, że tak, ale sam nie mam pojęcia. Jeszcze będzie to omawiane później.

A gdybyś miał do wyboru zostać w Back2TheGame lub zagrać w słabszej drużynie z głównego regionu, to na co byś się zdecydował?

Jedyny problem Ultraligi jest taki, że trudno się przebić przez te dwie najlepsze drużyny. Natomiast nie chciałbym iść do słabszych drużyn z głównych regionów. Wolałbym grać w topowych formacjach z takich regionów jak Czechy lub Włochy, gdyż stamtąd łatwiej się dostać na EMEA Masters i to dużo daje do kariery, a w Polsce EM jest trudne do osiągnięcia przez te dwie potęgi, jakimi są Zero Tenacity i Orbit Anonymo.

W co w takim razie teraz celujesz indywidualnie?

Na pewno chciałbym dobić challengera i chcę się pouczyć trenowania osób, a do tego zacząć streamować. Do challa nie brakuje dużo, bo chyba trzy gierki, a do streamowania coś nie mogę się zabrać, ponieważ muszę jeszcze załatwić praktyki na studiach.


Wielki finał Ultraligi Orbit Anonymo vs Zero Tenacity rozpocznie się 23 marca o godzinie 12:00 w klubie Stodoła w Warszawie. Transmisję internetową ze spotkań Samsung Galaxy Ultraliga 2024 Spring możecie zobaczyć na kanałach Polsat Games na YouTube oraz na Twitch. Relację z całego turnieju możecie zaś śledzić, klikając w ten baner:

Ultraliga Spring 2024 – relacja tekstowa