Gen.G Esports 3:1 Bilibili Gaming

Dobry początek BLG, ale to GEN szybko doprowadza do punktu meczowego

Wielki finał MSI lepiej rozpoczął się dla gospodarzy. Ci zdołali wyprowadzić dwa ciosy, dwukrotnie posyłając Kima "Kiina" Gi-ina na deski. Ale długo na odwet nie trzeba było czekać. Gen.G odpłaciło się pokonaniem Chena "Bina" Ze-Bina. Niemniej to BLG zdołało wyprowadzić przewagę w złocie. Mistrzowie Chin poszli natomiast o krok dalej i dość szybko zapisali na swoim koncie Duszę Smoczycy Chemtechowej. Ale jak się później okazało, niewiele to dało. GEN zaczęło coraz lepiej radzić sobie w walkach drużynowych i konsekwentnie zmniejszało finansowy deficyt. Koniec końców wszystko rozstrzygnęło się na drugim Starszym Smoku, którego ukatrupili Koreańczycy. Zaraz po tym wymazali przeciwników z powierzchni Summoner's Riftu i skończyli grę.

Druga gra to już popis umiejętności Gen.G. Co prawda początek był naprawdę wyrównany, ale jedna walka sprawiła, że to złoci medaliści League of Legends Champions Korea wysunęli się na prowadzenie. Prawdziwy pokaz talentu w tej potyczce pokazał nam Kim "Peyz" Su-hwan. Nastoletni strzelec zgarniał eliminację za eliminacją, przez co był absolutnie kluczowym elementem mocy GEN. Nie obyło się natomiast bez chwil grozy u Koreańczyków. W 33. minucie Zhuo "knight" Ding i Bin świetnie skoordynowali swoje umiejętności, wygrywając walkę drużynową. Być może niektórzy wierzyli, że jest to początek odwrotu losów starcia. Ale tak się nie stało. Mistrzowie LCK w kolejnych bijatykach i tak byli lepsi i ostatecznie domknęli tę grę. Na kartach historii zapisał się natomiast wspomniany już Peyz, który zgromadził aż 28 zabójstw, ustanawiając tym samym rekord zdobytych wykluczeń w jednej grze na MSI oraz Worlds.

Chovy zdobywa trofeum MSI

Trzecia odsłona serii była bardzo wyrównana. BLG postawione pod ścianą grało świetnie, ale GEN nie dawało za wygraną. Dlatego też mimo sporej przewagi dla mistrzów Chin wcale nie było im tak łatwo sięgnąć po zwycięstwo, które pozwoliłoby im nieco odetchnąć. Ale finalnie po nie sięgnęli, dzięki fantastycznej walce na środku i znakomitej dyspozycji Bina w niej. Mieliśmy zatem 2:1. Trzeba natomiast przyznać, że to, co wydarzyło się w czwartej grze przeszło wszelkie oczekiwania. Dość szybko mogliśmy się przekonać, że to Gen.G będzie jednak chciało dokończyć dzieła zniszczenia. Udane akcje pozwalały się zbliżyć do zwycięstwa.

Kiedy wydawało się, że Koreańczycy mają już wszystko pod kontrolą, to do gry wszedł Peng "Xun" Li-Xun i w genialnym stylu skradł Barona. To pozwoliło BLG wrócić do gry. Zawodnikom z Państwa Środka udało się otworzyć wrogi Nexus, ale nie zakończyli rozgrywki. Dalsze minuty to już prawdziwa nerwówka z obu stron i oczekiwanie na błąd rywali. Zwieńczenie całego szachowania się miało miejsce na Starszym Smoku. Tego ukatrupili Peyz i jego koledzy, podczas gdy dwóch oponentów starało się zrobić backdoora. Defensywa jednak była na tyle szczelna, że plan zakończył się fiaskiem. W ten sposób to właśnie Gen.G Esports oficjalnie zostało mistrzem MSI, a Chovy w końcu sięgnął po trofeum na arenie międzynarodowej.


To już wszystko jeżeli chodzi o tegoroczną edycję MSI. Po pełny zestaw informacji na temat turnieju zapraszamy do naszej relacji tekstowej, w której znajdziecie się po kliknięciu poniższego baneru: