5. Niezbyt optymalna decyzja Trymbiego
I niestety, już na starcie polscy kibice z pewnością nie będą zadowoleni. A to za sprawą tego, że listę failsów LEC otworzy Adrian "Trymbi" Trybus, czyli przedstawiciel Teamu Heretics. Ekipa rodzimego wspierającego jak na razie nie błyszczy, mając na swoim koncie zaledwie jedno zwycięstwo i dwie porażki. Nadzieje natomiast bez dwóch zdań daje to, że żaden z rozegranych przez TH meczów nie był do jednej bramki. Nawet podczas przegranych podopieczni Víctora "Machukiego" Machucy Segury radzili sobie przyzwoicie, a o końcowych wynikach zaważyły detale.
Nie ma co natomiast ukrywać, że czasem zdarzały się gorsze momenty i takowy miał m.in. 23-letni wspierający w pojedynku z Teamem BDS. W okolicach 16. minuty teoretycznie nic się nie działo. Strzelec szwajcarskiej organizacji przepychał środkową alejkę, podczas gdy dwójka reprezentantów Heretics ubijała smoka. Wtedy jednak dziwną decyzję podjął Trymbi. Ten wracał na mida z górnej części swojego lasu i zamiast wybrać całkowicie bezpieczną drogę, postanowił przejść ścieżką pomiędzy krzakami a obozem Brzytwodziobów. Został natomiast zauważony przez przeciwników, których akurat w pobliżu było aż trzech. I nawet mimo tego, że ostatecznie dołączył do niego także Artur "Zwyroo" Trojan, to Trybus został wciągnięty w łańcuch kontroli tłumu i musiał uznać wyższość rywali.
4. Carzzy się doigrał
Spokojnie, to koniec obecności Polaków w prezentowanej przez nas liście. Teraz pora pochylić się nad Teamem Vitality, którego jeden z graczy także nie popisał się właściwą decyzyjnością. Mowa tutaj o Matyášu "Carzzym" Orságu. Pszczoły pierwszej rundy LEC 2024 Summer nie mogą zaliczyć do udanych. Wręcz przeciwnie, był to fatalny start ekipy Jamesa "Maca" MacCormacka. Póki co legitymuje się ona wynikiem 0-3. Mimo to jeśli chodzi o samego Czecha, to ten akurat prezentował się całkiem przyzwoicie na tle całej drużyny. Miał kilka ciekawych akcji, jak np. skradnięcie Barona z ulta Ziggsa. Zdarzyły się jednak także te dużo gorsze, a poniżej jedna z nich.
Ta wydarzyła się w pierwszej z batalii z udziałem VIT, w której zespół mierzył się z BDS. Przez bardzo długi czas wydawało się, że przedstawiciele francuskiej organizacji mają ten mecz w garści. Z czasem jednak to Adam "Adam" Maanane i jego towarzysze zaczęli coraz bardziej wybrzmiewać i przejęli kontrolę nad przebiegiem spotkania. Całkowicie szanse Vitality na odzyskanie przewagi zostały utracone w 33. minucie. To właśnie wtedy Linas "Lyncas" Nauncikas i Carzzy nie docenili rywali i chcieli przemknąć obok nich do swojej wieży. Lekkomyślny ruch wykorzystał od razu Labros "Labrov" Papoutsakis. Ten wymierzył ultem Nautilusa w Litwina, jednakże udało mu się zwiać Błyskiem. W teorii kupiło to także czas Orságowi, aby ten także zaczął wiać. Z jakiegoś powodu nie miał on jednak takiego zamiaru. A gdy się okazało, że oponenci jednak są zbyt blisko i jest ich zbyt dużo, to na ewentualny ratunek było już za późno.
3. nuc poczuł się zbyt pewnie
Wracamy raz jeszcze do pojedynku, o którym już dzisiaj trochę opowiedzieliśmy. Mamy tutaj na myśli starcie BDS z TH. Tym razem jednak rolę się odwrócą i przedstawimy wam wpadkę jednego z zawodników szwajcarskiej organizacji. Konkretniej chodzi o Iliasa "nuca" Bizrikena. Ten akurat w całym meczu poradził sobie wyśmienicie. Co prawda nie znalazło to może idealnego odzwierciedlenia w jego statystykach, ale i tak, zakończył potyczkę z bilansem 2/1/6, do tego przeważając nad Zwyroo w kwetii zabitych stworów.
Jedynym dobrze zauważalnym błędem była właśnie sytuacja, w której Francuz został uśmiercony. Miało to miejsce w 25. minucie w pobliżu leża Barona Nashora. Chwilę wcześniej wydarzyła się tam niemała bitka, z której górą wyszli Heretycy, zabijając dwóch rywali, a przypłacając to tylko głową swojego toplanera. Na tym miało się wszystko zakończyć, ale nucowi było za mało. Ten zauważył, że w jednym z krzaków Trymbi czyści totem wizji. I zdecydował się zaatakować naszego rodaka. Wyszło jednak na to, że niedaleko nadal obecny był Zwyroo. Bizriken o tym nie wiedział i się przeliczył. Grający Nautilusem Trybus złapał go kotwicą, a Trojan przedłużył efekt kontroli tłumu przerzutem z jednej z umiejętności Taliyah. Niedługo po tym przeciwny środkowy był już martwy.
2. Wątpliwe zagranie Lyncasa w jego debiucie w LEC
Nie trzeba być alfą i omegą, aby domyślić się, że pierwsze kroki w LEC bywają trudne. Tym bardziej jeśli chodzi o zawodników, którzy przychodzą na najwyższy poziom w naszym regionie z niższego szczebla. Dobitnie przekonał się o tym sam Lyncas, czyli właśnie jeden z graczy, który wpisuje się idealnie w te ramy. Pozyskany z Karmine Corp Blue nowy dżungler Vitality nie miał łatwego startu. I nie chodzi tutaj już nawet o sam wynik, a o to, że w niektórych sytuacjach Litwin po prostu się gubił.
Idealny tego przykład macie poniżej. W drugim starciu Teamu Vitality w poprzedniej rundzie rywalizacji mierzył się on z Rogue. I do pewnego momentu wszystko wyglądało fantastycznie. Pszczoły przeważały nad rywalami w kwestii zarówno eliminacji, jak i złota. Można by rzec, że przebieg potyczki był kontrolowany. Zaczęły jednak pojawiać się małe błędy, które na pierwszy rzut oka może i nie miały negatywnych konsekwencji, ale ich kumulacja zaczęła stwarzać realne problemy. Jednym z pierwszych takich potknięć była właśnie akcja Lyncasa. On i Vincent "Vetheo" Berrié uciekali do swojego lasu, a goniła ich dwójka przeciwników.
W tym samym czasie sterujący Ashe Markos "Comp" Stamkopoulos wystrzelił Zaczarowaną Krystaliczną Strzałę w stronę, w którą zwiewali rywale. Leciała ona jednak na tyle długo i była widoczna przez długi czas, że obaj reprezentanci VIT ją zauważyli. Niemniej, nowy gajowy francuskiej organizacji musiał i tak skorzystać z Błysku, którym... wbił się prosto w lecący pocisk. A to oznaczało, że został on unieruchomiony na wieki, dzięki czemu przybiegający na miejsce oponenci mogli zrobić sobie z niego ucztę.
1. BrokenBlade po raz pierwszy i po raz drugi
Lane swapy były bardzo popularne jeszcze w końcówce poprzedniego splitu. Wówczas warunki idealnie sprzyjały do tego, aby z nich korzystać. Teraz powoli odchodzą już do lamusa, ale nadal niektóre ekipy decydują się na takie rozwiązania. I skorzystać z tego zdecydowało się BDS w batalii z G2 Esports. Na górnej alejce zatem Sergen "BrokenBlade" Çelik mógł pożegnać się z dobijaniem wrogich sługusów i musiał przecierpieć kilka minut.
To znaczy, powinien to zrobić. Niemiec natomiast postanowił, że chce to rozegrać inaczej. Mimo że był świadomy tego, że przy jego linii kręci się łącznie trzech rywali, miał on zamiar przemknąć pod swoją wieżę Kennenem, aby złapać chociaż trochę doświadczenia i dobić kilka stworów. Najwidoczniej źle jednak przeliczył czas powrotu do bazy przeciwnego duetu, bowiem w momencie, gdy przebiegał do sojuszniczej struktury, to wrogowie przerwali swoje recalle. Następnie zanurkowali po 24-latka i bez większego problemu posłali go do grobu.
I okej, takie coś widywaliśmy już dość często. Toplaner G2 po prostu niedokładnie wykalkulował i musiał za to przypłacić życiem. Ale mu nadal było za mało. Od razu po odrodzeniu użył on teleportacji do wieży, mimo tego, że ciągle gdzieś dokoła biegała trójka rywali. Co więcej, na miejsce przybył także Théo "Sheo" Borile. Tak więc bezbronny Kennen został tym razem napadnięty przez czwórkę reprezentantów drużyny niebieskiej i ponownie oglądać musiał szary ekran. Skończyło się zatem na jego dwóch śmierciach w przeciągu niespełna dwudziestu sekund.
LEC jutro rusza z drugim tygodniem
Druga kolejka LEC startuje już jutro. Na sam początek będziecie mieli okazję obejrzeć starcie pomiędzy Teamem BDS a SK Gaming. Transmisja dostępna będzie w języku polskim na kanałach Polsat Games w telewizji, na Twitchu oraz w serwisie YouTube. Po więcej informacji na temat letniej edycji rozgrywek zapraszamy do naszej relacji tekstowej.