Mortal Kombat na CEO 2024

Na CEO 2024 nie brakowało największych gier, w tym takich jak Tekken, Street Fighter czy też Mortal Kombat. My skupimy się jednak na tym ostatnim tytule. Do rywalizacji w Mortal Kombat 1 przystąpiło bowiem 114 graczy, których podzielono na osiem drabinek. Najlepsza czwórka z każdej z nich awansowała do drugiej fazy. W tej zaś selekcja trwała, bo z 32 zawodników do finałowej drabinki podwójnej eliminacji przetrwało jedynie ośmiu. Ósemka ta ewidentnie zdominowana została przez Amerykanów, chociaż był też rodzynek. Rodzynek z Portoryko, Yadriel "Yadriel-el-punk" Sanchez z Backdash Fighting League. Ale to nie o nim bynajmniej będzie mowa w tym tekście.

Bohaterem jest bowiem Alex "Dyloch" Ruiz. Reprezentant REZ Esports zaczął od półfinałowego triumfu nad Andrew "Semiijem" Fontanezem, by potem już w finale górnej drabinki pokonać 3:1 wyżej notowanego Curtisa "Rewinda" McCalla. Los jednak chciał, że gracze REZ i Pittsburgh Knights spotkali się ponownie w wielkim finale po tym, jak Rewind poradził sobie z Semiijem. I tym razem górą wynikiem 3:1 był Dyloch. To on zaczął od wygranej 2:1 Generałem Shao nad Reiko. Sytuacja powtórzyła się też w drugiej potyczce i dopiero trzecia dała McCallowi punkt kontaktowy. To za sprawą wygranej 2:1 jako Li Mei, która jednak osiągnięta została rzutem na taśmę. Ale ostatnie słowo należało do Ruiza. Ten czwarty raz wyszedł na ring jako Shao i tym razem zmiótł Li Mei z powierzchni ziemi, triumfując 2:0.

Uwaga, latające krzesła!

Amerykanina po tym sukcesie rozpierała radość. I to na tyle duża, że... podniósł krzesło, na którym siedział i rzucił nim ze stylizowanej na ring sceny. Pech chciał, że trafił w oświetlenie warte ok. 3 tysiące dolarów. – Zna ktoś PayPala Dylocha? Bo ktoś musi zapłacić za to zniszczone oświetlenie i nie jestem to ja – napisał w mediach społecznościowych założyciel CEO, Alex Jebailey. Potem dodał: – Jeżeli ktoś jeszcze czymś rzuci, zostanie zbanowany z każdego turnieju, jaki jeszcze kiedykolwiek zorganizuję. To ostatnie ostrzeżenie na przyszłość. Nie rzucajcie rzeczami. Sam Dyloch natomiast zobowiązał się do naprawienia wyrządzonych szkód. – Biorę odpowiedzialność za to oświetlenie – zapewnił amerykański gracz.

I wszystko fajnie, tylko nie da się ukryć, że finansowo reprezentant REZ nie wyszedł na tym najlepiej. Jak zostało wspomniane, wartość zniszczonego wyposażenia wynosiła około 3 tysiące dolarów. Tymczasem Dyloch jako triumfator turnieju Mortal Kombat 1 podczas CEO wygrał... 565 dolarów. To oznacza, że Amerykanin po tym, jak wygrał lanowe zawody, jest 2,5 tysiąca dolarów na minusie. Bez wątpienia średni to układ, chociaż sam zawodnik nie wydaje się tym szczególnie przejmować. Tym bardziej że Daytona Beach we Florydzie opuszcza nie tylko z lżejszym portfelem, ale i z pasem mistrzowskim budzącym bokserskie skojarzenia. Bo właśnie tak wyglądały trofea dla najlepszych uczestników CEO 2024.