Team Heretics 1:2 GIANTX

Wymiana ciosów na dobry początek

Na początku pierwszej gry wszystko układało się po myśli Teamu Heretics. LEC-owi weterani radzili sobie wyśmienicie na każdym froncie, a ceną za trzy wczesne zabójstwa i pierwszego smoka były jedynie trzy Czerwie Pustki i głowa Adriana "Trymbiego" Trybusa. Z biegiem czasu dynamika meczu odwróciła się – dwa kolejne drake'i powędrowały do GIANTX, podczas gdy TH przejęło pozostałe fioletowe stwory. Choć Adam "Jackies" Jeřábek i spółka znaleźli dla siebie też kilka eliminacji, to formacja Polaków na każdą odpowiadała ze zdwojoną siłą, powiększając swoją przewagę w złocie... do czasu. Ryzykowne podejście pod Nashora w wykonaniu GX okazało się dobrym krokiem. Nieprzygotowani Heretics stracili dwóch zawodników, co pozwoliło ich rywalom bez problemu przejąć bestię, a krótko po niej trzeciego już smoka. Na tym się nie skończyło – drugi Baron i Dusza Smoka Górskiego również trafiły do Gigantów. Wzmocnienia pozwoliły im poczuć się na mapie jak w domu i mimo kiepskiego startu rozpocząć serię od wygranej.

Druga odsłona serii przyniosła draftowy powiew świeżości. GIANTX zdecydowało się na popularny niegdyś duet Yasuo z Dianą. Prawdziwe szaleństwo rozpoczęło się jednak dopiero na Summoner's Rifcie – nieprzypadkowo z udziałem tej dwójki. Przedłużona potyczka zakończyła się śmiercią obu leśników i midlanerów. Lee "Juhan" Ju-han znalazł też dwie okazje na górnej alei, ale Artur "Zwyroo" Trojan odpowiedział skuteczną wycieczką na bota. Walka w górnej części rzeki także rozstrzygnęła się na korzyść ekipy Marcina "Jankosa" Jankowskiego, która raz jeszcze weszła w środkowy etap rozgrywki z niemałą przewagą. I tym razem Heretycy nie zamierzali wypuścić jej z rąk – 3 tysiące w ciągu kilku minut zmieniły się w 8. Przejęcie Nashora i domknięcie gry były jedynie formalnością, a seria sprowadziła się do decydującego BO1.

Koniec marzeń o finałach LEC, koniec marzeń o Worldsach

Juhan i Jackies nie zamierzali rezygnować z niekonwencjonalnych wyborów i sięgnęli po Morganę oraz Zeri. Tym razem obyło się jednak bez wybuchów i fajerwerków. Oba zespoły grały zachowawczo, przez co licznik zabójstw w 17. minucie wskazywał zaledwie 3 kille. Pierwsza poważna walka rozegrała się dopiero przy okazji trzeciego smoka. Zawodnicy TH weszli zdecydowanie za głęboko i oddali nie tylko bestię, ale też złoto z trzech głów. Sytuacja nie była natomiast tragiczna – GX pomimo prezentu od rywali wciąż znajdowało się w niewielkim deficycie. Ponownie do czasu... Kolejna potyczka, tym razem w okolicach Barona, również zakończyła się przegraną Trymbiego i jego kompanów. Tym sposobem Giganci wyszli na prowadzenie, dodatkowo odbierając Heretics szansę na całkiem szybką smoczą duszę. Ta przyszła 5 minut później, ale to nie wystarczyło. GIANTX wymazało ekipę Polaków z mapy i zakończyło ich sezon LEC już w lipcu, tym samym odbierając im marzenia o Season Finals i Worldsach.


Szansę na pozostanie w grze wciąż ma Bartłomiej "Fresskowy" Przewoźnik, który wraz ze swoim MAD Lions KOI za chwilę zmierzy się z Karmine Corp. Transmisja dostępna będzie w języku polskim na kanałach Polsat Games w telewizji, na Twitchu oraz w serwisie YouTube. Po więcej informacji na temat letniej edycji rozgrywek zapraszamy do naszej relacji tekstowej.

LEC 2023