5. Najbardziej losowy pentakill w LEC

Zaczynamy od zagrania, które miało miejsce w starciu półfinałowym pomiędzy Teamem BDS a G2 Esports. Jego przebieg był naprawdę nietypowy i mimo ogromnych problemów Samurajów ci zdołali doprowadzić go do szczęśliwego dla siebie końca. Tym samym mogli być pewni rewanżu w finale z Fnatic. Poniżej zobaczycie jeden z momentów, który mógł pokrzyżować plany obecnych mistrzów LEC. A to za sprawą świetnie rozegranej walki przez Adama "Adama" Maananego.

W 24. minucie czwartej potyczki G2 zdecydowało się podejść pewnie pod wrogą wieżę na górnej alejce z zamiarem jej rozbicia. BDS jednak ani myślało o oddawaniu tego obiektu za darmo i podjęło rękawicę. W całej sytuacji zagubił się Rasmus "Caps" Winther, którego trzecim Q przerzucił za plecy grający K'Sante Adam. Później przedłużył łańcuch kontroli tłumu, wykorzystując Na Całego, a efektem tego była pierwsza eliminacja na jego koncie. To był bowiem dopiero początek bijatyki. Od razu po zabójstwie gracze BDS ruszyli na oponentów na czele ze swoim toplanerem. Ten zaczął okładać wszystkich rywali po kolei i to na tyle mocno, że ci zaczęli upadać. Drugą jego ofiarą był Martin "Yike" Sundelin, potem Mihael "Mikyx" Mehle, a jeszcze później Steven "Hans sama" Liv. Wszystkie cztery wykluczenia padły łupem francuskiego górnoalejkowicza, a na placu boju z graczy G2 został już tylko Sergen "BrokenBlade" Çelik. Ostatecznie i on musiał upaść i to właśnie z rąk Maananego, co dało 22-latkowi jego pierwszego pentakilla w LEC.

4. Mikyx znajduje okazję i ją wykorzystuje

Nie ma jednak co ukrywać – najlepszymi akcjami w trackie finałowego weekendu LEC popisali się zawodnicy G2 Esports. Triumfatorzy rozgrywek drogi do trzeciego w tym roku mistrzostwa nie mieli łatwej i żeby koniec końców wygrać całe rozgrywki, musieli wspiąć się na wyżyny w najważniejszych momentach. Aby takowe się wydarzyły, potrzebni byli bohaterowie, którzy nie bali się zaryzykować i spróbować różnych zagrywek. Autorem kilku z nich był w minionym tygodniu Mihael "Mikyx" Mehle.

Wspierający Samurajów w pierwszej grze ostatecznego boju z Fnatic na początku nie pokazał się z najlepszej strony, notując błyskawiczną śmierć. Kilka minut później natomiast miał możliwość się odgryźć. Na dolną alejkę zmierzał Iván "Razork" Martín Díaz w asyście Yoona "Juna" Se-juna. Słoweniec ich zauważył i mógł szybko wymyślić plan, jak skontrować natarcie. I jego pomysł okazał się być genialny.

Podczas gdy sterujący Zyrą Hiszpan zarzucił w jego stronę pnączami, ten użył Błysku w ich kierunku i wykorzystał pobliską ścianę, aby wbić w nią dżunglera FNC. Do pomocy swojemu kompanowi z linii doskoczył Hans sama, który od razu wystosował kombinację umiejętności prosto w twarz przeciwnego leśnika. To w połączeniu z Nawałnicą Mieczy od Miky'ego pozwoliło wymazać Czarno-Pomarańczowego z powierzchni Summoner's Riftu, a finalnie zażegnać potencjalne kłopoty, gdyż pozostała dwójka rywali po stracie sojusznika nie była już skora do walki.

3. Kluczowe zagranie mistrza LEC, które odwróciło losy gry

Jak już wcześniej wspomnieliśmy, Mikyx podczas ostatniego weekendu LEC kilkukrotnie zaliczył akcje, które mogły na dobrą sprawę zaważyć o losach całego meczu. Największym jednak heroizmem popisał się w późniejszym etapie pierwszej gry z Fnatic. W 26. minucie Samuraje odrabiali już powstałe straty, jednak tamten moment mógł zaprzepaścić cały powrót do rywalizacji. A to za sprawą tego, że wyłapany został Caps.

Sytuacja miała miejsce przy Baronie, którego zamiar mieli ukatrupić Czarno-Pomarańczowi. Grający Corkim Duńczyk nadchodził od góry, lecz drogę przeciął mu wspierający FNC. Dzięki temu, że sterował Rell, mógł zatrzymać go na długi czas. A tę chwilę wykorzystał od razu Oh "Noah" Hyeon-taek. Rozłożył on Kurtynę Jhina i zaczął ładować pociskami w ledwo ruszającego się MVP finału. Z odsieczą nadszedł wówczas Mikyx. Ten najpierw naciągnął młot Poppy i wyrzucił Razorka z leża Nashora, a później dobiegł do koreańskiego strzelca i wsmarował go w ścianę, przerywając ulta. Timing miał wręcz idealny, gdyż marksman Fnatic miał już wystrzeliwać ostatni, ulepszony pocisk, który na pewno zgładziłby Winthera. Mehle ostatecznie musiał pożegnać się z życiem, ale nie dość, że uratował swojego midlanera, to jeszcze zakończył atak przeciwników na Barona.

2. Akcja, która zapoczątkowała jeden z największych comebacków w LEC

Każdy, kto oglądał wielki finał LEC, wie, że przebieg tej serii był kuriozalny. We wszystkich grach to Fnatic wychodziło na prowadzenie i to spore, jednak żadnej z nich nie potrafiło doprowadzić do szczęśliwego dla siebie końca. I jak jeszcze podczas dwóch pierwszych potyczek, w których Czarno-Pomarańczowi mieli około pięciu tysięcy sztuk złota przewagi, jesteśmy w stanie zrozumieć ewentualny odwrót losów, tak to, co miało miejsce w trzeciej odsłonie spotkania, przeszło już ludzkie pojęcie. FNC bowiem wypuściło wygraną z rąk podczas starcia, w którym miało prawie dziesięć tysięcy złotych monet więcej od swoich rywali.

A wszystko zaczęło się od wyłapania Noaha oraz Juna poza pozycją. Dwójka ta wracała do bazy we wrogiej dżungli, jednak recall strzelca został przerwany przez W Kai'Sy, którą władał Hans sama. Duet Azjatów tym samym zdecydował się na pieszą ucieczkę. Drogę natomiast zastawił im Yike, który użył Błysku, aby skrócić dystans, a później idealnie wymierzył wszystkie umiejętności Zyry w rywali. I to okazało się dla G2 zbawieniem. Na miejsce swoim ultem od razu doskoczył Hans, a zadane przez niego obrażenia sprawiły, że Noah wyparował. Później Samuraje zmienili cel na Juna, który co prawda wytrzymał nieco dłużej, jednak ostatecznie także został posłany do piachu.

1. Czy to tank, czy to asasyn? Nie, to po prostu Ornn

I choć poprzednie zagranie było arcyważne w tym najtrudniejszym dla G2 powrocie ostatniego weekendu LEC, to najbardziej efektowną i wręcz genialną akcją popisał się BrokenBlade w drugiej z potyczek finału. W okolicach 30. minuty wyłapać w bardzo niefortunny sposób dał się Caps, co na tamtą minutę oznaczać mogło zgarnięcie Barona przez którąś z drużyn. A że to Czarno-Pomarańczowi byli w przewadze liczebnej, to postanowili ruszyć po fioletowe wzmocnienie.

Podopieczni Dylana Falco jednak nie chcieli tak łatwo dać za wygraną i i tak zjawili się na miejscu, aby zawalczyć o bestię. I rozegrali to niemalże perfekcyjnie. Hans sama rozstawił się z ultem Jhina w bezpiecznej pozycji i zaczął ostrzał. W tym samym czasie BB użył Zewu Boga Kuźni Ornna i trafił nim aż trójkę oponentów. To pozwoliło mu nabrać wiatru w żagle. Zaraz po tym znalazł idealną szansę na kolejne podbicie wspomnianego trio, uderzając Żarliwą Szarżą w ścianę. Wymierzył znakomicie, kupując czas swojej drużynie. To znaczy na to się zapowiadało. Jak natomiast się okazało później, Niemiec ani myślał się zatrzymywać i pakował dalej swoje obrażenia w dość miękkich przeciwników, zabijając najpierw Marka "Humanoida" Brázdę, a później jeszcze mocno obijając Noaha. Finalnie akcja zakończyła się 4 za 0 dla G2, czego efektem był łatwo zgarnięty Baron i powrót do gry.


Teraz czeka nas chwila przerwy od zmagań w LEC. 10 sierpnia natomiast rozpoczynają się finały sezonu. Na sam ich koniec poznamy dwóch pozostałych reprezentantów regionu EMEA na Worldsach. Nadchodzące zmagania będziecie mogli oglądać na kanałach Polsat Games w telewizji, na Twitchu oraz w serwisie YouTube.