Wielkie ambicje i solidne cele przed startem sezonu

Gdy Zero Tenacity ogłosiło swój skład na 2024 rok, to chyba każdy z fanów polskiej sceny był bardzo szczęśliwy. W końcu po przeciętnym pod względem wyników roku 2023 mówiło się, że formacja ma opuścić Ultraligę i przenieść się do mającej niezapełnione miejsca ligi francuskiej. Natomiast właściciel Z10, Dimitrije "Hebihime" Malesevic, zatrudnił Adriana "hatchy'ego" Widerę jako dyrektora sportowego, wraz z którym organizacja miała wejść na wyższy poziom. Obaj podkreślali, że Z10 już teraz ma fanów z Serbii oraz Polski, a w przyszłości ma być wschodnioeuropejskim odpowiednikiem Karmine Corp i to jest projekt długoterminowy.

Sam hatchy wspominał w wywiadzie dla Cybersport.pl, że w 2026 lub 2027 roku organizacja chce wejść do League of Legends EMEA Championship jako przedstawiciel takiego rynku, którego jeszcze w LEC-u nie ma. Celem Zero Tenacity na 2024 miały być zaś dobre występy na EMEA Masters. Robert "Erdote" Nowak powiedział w rozmowie z nami, że celem minimum, który by go satysfakcjonował, byłoby top 4 podczas letniej edycji EM, gdyż ta jest ważniejsza w odbiorze. Do tego polski wspierający chciał wygrać Ultraligę dwukrotnie w tym samym roku, ponieważ nikt wcześniej nie dał rady tego dokonać. Do tego wywiadu jeszcze w tym artykule wrócimy, ale już w nieco innym kontekście.

Słodko-gorzka wiosna Zero Tenacity

Początek wiosennego splitu był dla Zero Tenacity trudny. Poprzeczka była zawieszona bardzo wysoko od startu, a w fazie zasadniczej lepsze okazało się Orbit Anonymo. Ponadto w pierwszym meczu play-offów Michał "Roison" Dubiel i spółka również byli górą. OAE zwyciężyło 3:2 po jednej z lepszych serii w historii Ultraligi i każdy był pewny tego, że w wielkim finale w warszawskiej Stodole zobaczymy raz jeszcze spotkanie tych dwóch ekip. Tak rzeczywiście się stało, aczkolwiek droga okazała się bardziej kręta niż podejrzewano. Z10 bowiem starło się z debiutującym na najwyższym szczeblu Back2TheGame i w pewnym momencie było nawet pod ścianą. To za sprawą tego, że Michał "ShazQ" Szymiczek i jego kompani w kapitalnym stylu wygrali drugą oraz trzecią odsłonę serii. W kolejnych dwóch również nie zabrakło emocji, ale w kluczowych momentach Zero Tenacity stanęło na wysokości zadania i poszło po triumf 3:2.

Po tych występach już pojawiły się negatywne głosy w społeczności. Fani nie byli zadowoleni, że formacja, która miała zwojować region EMEA, męczy się w Ultralidze. Na szczęście dla ekipy Dawida "Melonika" Ślęczki wszystko to udało się odczarować w finale. Warto wspomnieć, że z jego okazji organizacja zaprosiła 50 najwierniejszych fanów do kibicowania w specjalnym sektorze i to zrobiło zarówno na mnie, jak i na innych widzach olbrzymie wrażenie. Dzięki temu był to finał z prawdziwego zdarzenia.

A w nim Z10 wyglądało znakomicie podczas każdej gry i bez problemów wygrało 3:0 z Orbit Anonymo. Nagrodę najlepszego zawodnika serii otrzymał toplaner zespołu, który chwilę później wspomniał w wywiadzie dla nas, że wraz z resztą drużyny na EMEA Masters powinni wyjść z grupy, gdyż wygrywali scrimy z ekipami spoza LFL-a. W zbiorze A mieli tylko takie (Geekay Esports, Los Heretics oraz Beşiktaş Esports), aczkolwiek i tak skończyło się fatalnie. Zero Tenacity przegrywało spotkanie za spotkaniem, a gra mistrzów była daleka od ideału.

Drama alert

Gdy Zero Tenacity było już pewne odpadnięcia z turnieju, doszło do bardzo kontrowersyjnej sytuacji. Ostatnią grę na środkowej alei rozegrał Hebihime. Oczywiście ta została sromotnie przegrana przez Z10, a po tym Hebi włączył transmisję na Twitchu, gdzie pod wpływem sporych emocji narzekał na turniej, graczy i wszystko wokół. Spore grono widzów podejrzewało, że jest on również pod wpływem alkoholu, natomiast oczywiście nie ma tego jak zbadać. Samo wejście do składu było natomiast zachowaniem bardzo nieprofesjonalnym. Z10 co prawda grało już o przysłowiową pietruszkę, ale pozostałe trzy formacje w grupie A dalej walczyły o awans do play-offów, a tylko akademii Teamu Heretics przypadło darmowe zwycięstwo. Po tak udanym pod każdym względem finale Ultraligi przyszło EMEA Masters i ta sytuacja, która bezsprzecznie zgorszyła wielu fanów i ekspertów.

Kryzys w najgorszym możliwym momencie

Już na starcie letniego splitu pojawiły się posty hatchy'ego w mediach społecznościowych tłumaczące się ze słabych wyników. Franciszek "HARPOON" Gryszkiewicz i spółka przegrali dwa pierwsze spotkania z B2TG i Forsaken. Natomiast na tych dwóch porażkach się skończyło i później widzieliśmy już Z10 w tylko coraz lepszej formie. Formacja wygrała dwanaście meczów z rzędu w Ultralidze i zapewniła sobie pierwsze miejsce w fazie zasadniczej, a jednocześnie dominowała w European Pro League Season 2. Z10 wygrało ligę bez żadnych problemów, ogrywając 3:0 Back2TheGame w wielkim finale. Play-offy Ultraligi okazały się jednak zupełnie inną parą kaloszy. W pierwszym meczu B2TG sensacyjnie doprowadziło do Silver Scrapes, ale tym razem zadało decydujący cios. Dużo więcej emocji, niż każdy zakładał, przyniósł również finał drabinki przegranych. W nim Forsaken postawiło trudne warunki przeciwnikom i Zero Tenacity zwyciężyło 3:2 po zaciętej i emocjonującej serii.

W międzyczasie Hebihime znów zabłysnął w negatywnym świetle, obrażając właściciela Forsaken w swoich mediach społecznościowych. To była jednak sytuacja losowa, nie dotyczyła wyników Z10, a tego, że FSK miało sponsora z dziedziny bukmacherskiej. Okazało się, że Zero Tenacity również chciało takiego pozyskać, ale nie dostało zielonego światła od Ultraligi. A przy okazji oberwało się kilku osobom postronnym. Kilka dni wcześniej hatchy wraz z właścicielem Z10 słusznie narzekali na to, że z własnych pieniędzy muszą opłacić przyjazd oraz zakwaterowanie zawodników i sztabu podczas finału Ultraligi w Gdańsku. Natomiast mimo to Z10 zorganizowało oficjalne watchparty i opłaciło przyjazd oraz hotel pięciu fanom, co było kolejną świetną inicjatywą. Ponadto finał znów był fenomenalny w wykonaniu zawodników Z10, którzy ograli rywali 3:0. Tym samym Zero Tenacity zostało pierwszą w historii Ultraligi drużyną, która jednego roku wygrała oba splity.

Pogrzeb Zero Tenacity na EMEA Masters

Nadzieje przed EMEA Masters były różne. Patrząc na odbiór fanów, to mało kto wierzył w wielkie sukcesy. Natomiast ludzie liczyli na to, że Zero Tenacity dostanie się do fazy pucharowej. Już po pierwszych dwóch meczach optymizm zmalał. Z10 trafiło co prawda na mistrzów ligi tureckiej i trzecią formację z ligi niemieckiej, ale zostało całkowicie zdominowane. Po kolejnych dwóch grach już zdecydowana większość społeczności skazywała ten split na porażkę. HARPOON i spółka ledwo wygrali z holenderskim mCon esports, a dzień później ulegli w starciu z greckim Teamem Phantasma. To były fatalne spotkania, a w serii o utrzymanie czekało BK ROG Esports, które definitywnie przekreśliło szanse Z10 na play-offy EM.

Podsumowując, trzeba uznać ten rok Zero Tenacity za rozczarowanie. Co prawda w Ultralidze Z10 udało się przełamać klątwę i dwukrotnie podnieść trofeum. Ale jednak zawodnicy i trenerzy wspominali, że głównym celem na ten sezon było EMEA Masters. Ponadto w wielu wywiadach i wpisach zawodnicy i trenerzy Z10 twierdzili, że radzą sobie bardzo dobrze na scrimach. Nawet Kacper "Nahovsky" Merski w wywiadzie dla Cybersport.pl wspomniał, że Zero Tenacity na scrimach grało lepiej niż w meczach oficjalnych. Natomiast o tym wspominał też Erdote w poruszanym przeze mnie wywiadzie przed startem sezonu. – Dużo gier, draftów i innych rzeczy na scrimach to trochę fake – słowa polskiego wspierającego chyba się sprawdziły, ale nie w taki sposób, jak by tego chciał. Jeśli rzeczywiście Z10 radziło sobie dobrze na scrimach, to widocznie nie potrafiło tego przekuć na gry oficjalne. Sami zawodnicy, sądząc po reakcjach, nie wiedzą, dlaczego tak się stało.

Potencjał na lepszą przyszłość

Z10 znów rozczarowało na międzynarodowym turnieju i to już jest jakiś wyższy rodzaj klątwy, pecha lub złego przygotowania. Miejmy jednak nadzieję, że ta formacja zostanie na polskiej scenie i poradzi sobie dużo lepiej w przyszłym sezonie. Mimo słabych wyników i różnych dziwnych zachowań właściciela w mediach społecznościowych jest bowiem Ultralidze potrzebne jak kurze ziarno. Bez Z10 nasza już teraz będąca w opłakanym stanie scena mogłaby być na samym dnie. Zresztą hatchy zapowiedział na platformie X, że Zero Tenacity rusza z projektem, który ma wyłonić graczy na przyszły sezon. Zgłaszać mogą się wszyscy Polacy mający więcej niż 500 LP w kolejce rankingowej na serwerze zachodnim. Oby to wypaliło.