5. Oscarinin uciekł spod topora

Zestawienie otworzy nam sytuacja z sobotniego pojedynku o awans do wielkiego finału LEC pomiędzy MAD Lions KOI a Fnatic. Mecz ten stał pod znakiem wielu zwrotów akcji i tak naprawdę do samego końca nie było wiadomo, kto sięgnie po zwycięstwo. Finalnie to Czarno-Pomarańczowi mogli cieszyć się z zaklepania sobie miejsca w ostatecznej batalii rozgrywek. Za całą serię nagrodę MVP otrzymał Óscar "Oscarinin" Muñoz Jiménez, który wielokrotnie pokazywał, że jest bardzo dobrze dysponowany. Poniżej zresztą macie jeden z dowodów.

W drugiej potyczce tego spotkania w 12. minucie hiszpański toplaner wymieniał się ciosami ze swoim rodakiem z przeciwnej drużyny na dolnej alejce. W międzyczasie na plecy wyskoczył mu Javier "Elyoya" Prades Batalla, który miał wspomóc swojego kompana i ubić Oscarinina. Zawodnik Fnatic wiedział, że jest to odpowiedni moment do ucieczki. Wykorzystał zasoby Poppy i użył E na przeciwnego stwora, aby oddalić się od rywali. Zaraz po tym też sflashował.

Niestety, wrogi dżungler i tak przyciągnął się do niego z ulta Vi, kupując trochę czasu Myrwnowi na skrócenie dystansu. Czarno-Pomarańczowy nie dawał za wygraną i od razu po wydostaniu się z podrzutu biegł dalej. I udało mu się dotrzeć do swojej wieży, jednak miał już bardzo niski pasek zdrowia. Wydawało się, że nie przetrwa naporu obrażeń ze strony rywali. W idealnym momencie jednak podbił ich swoim młotem, co w połączeniu z dalszym ostrzałem ze strony sojuszniczego budynku zmusiło oponentów do odwrotu. W ten sposób Hiszpan uchronił się przed śmiercią.

4. Walka MAD Lions docięta na żyletki

Jak już wspomnieliśmy, starcie Fnatic z MAD Lions było niezwykle zacięte i wiele z wymian kończyło się raz wygraną jednej drużyny, a raz drugiej. Często też polegało to mniej więcej na tym, która z ekip popełni mniej błędów podczas bójek. W poniższym klipie zobaczycie walkę, która dosłownie do ostatniej sekundy jej trwania mogła zakończyć się zwycięstwem innej formacji.

Wszystko miało miejsce w 28. minucie trzeciej gry. Wówczas na środkowej alei zgromadziły się oba zespoły i zaczęły się ze sobą ścierać. Z pewnością jednym z celów było to, aby zdobyć lepszą pozycję przed pojawiającym się za kilkanaście sekund Smokiem Piekielnym. Wszystko zaczęło się od postawionej przez Marka "Humanoida" Brázdę ściany Taliyah. Ta miała odseparować rywali od siebie, jednak nie do końca się to udało. Mimo to Oh "Noah" Hyeon-taek rozpoczął ostrzał ultem Miss Fortune, który nie do końca trafiał oponentów. Poza tym zmusił go do ustawienia się w jednej pozycji, co wykorzystał od razu Bartłomiej "Fresskowy" Przewoźnik. Ten zrobił flankę Tristaną i wpakował spore obrażenia Koreańczykowi, na sam koniec wystrzeliwując go w stronę swoich sojuszników. Tym samym Azjata został błyskawicznie zgładzony.

Ale to nie był wcale koniec bijatyki. Ta trwała, a gracze Fnatic nie chcieli dać za wygraną. Zaczęła się prawdziwa wojna na śmierć i życie. Wkrótce jednak Czarno-Pomarańczowi zaczęli upadać, a zawodnicy MDK stali twardo mimo utrzymywania się na oparach zdrowia. Świetną robotę wykonał wtedy polski midlaner, który skasował aż trzech oponentów i wyratował swój zespół przed potencjalną klęską.

3. Fresskowy rozstawia graczy Fnatic po kątach

A skoro już o Fresskowym i jego Tristanie mowa, to ten popisał się jeszcze jedną naprawdę godną podziwu akcją w miniony weekend LEC. Było to podczas tej samej gry, z której pochodził poprzedni materiał, jednakże wydarzyło się to dużo wcześniej, bo na przełomie 11. i 12. minuty. Stan pojedynku był wyrównany i raczej mało kto spodziewał się, że wydarzy się zaraz coś wyjątkowego.

Przewoźnik po powrocie na linię od razu wyczuł okazję, aby zaatakować Humanoida, który bił jego wieżę. Momentalnie wskoczył mu na głowę, co mogło być skontrowane kamieniami Taliyah. Czech jednak się trochę spóźnił i kiedy rzucił głazy pod nogi rywala, to ten już zdążył wylądować, przez co uniknął efektu kontroli tłumu. I ten błąd kosztował środkowego Fnatic dużo, bo jego głowę. Na tym agresja Fresskowego się nie zakończyła. Dosłownie kilka sekund później wypatrzył on za ścianą Ivána "Razorka" Martína Díaza i tak samo jak poprzednio władował mu się na kark. Spowolniony dżungler starał się nawet jeszcze ratować Błyskiem, uciekając pod niebieską wieżę, lecz Polak odnowił sobie kolejny skok i raz jeszcze skrócił dystans, zadając ostateczny cios. Tym samym poznaliśmy prawdziwą moc midlanera Lwów, który jak chce, to potrafi.

2. Noah z kluczową eliminacją w trudnym momencie

Żeby jednak nie było aż tak kolorowo i aby zachować pewien balans, to musimy przytoczyć tutaj akcję, w której akurat Fresskowy był ofiarą i prawdopodobnie nawet powodem, dla którego finalnie trzecia odsłona meczu pomiędzy Fnatic a MAD Lions została wygrana przez FNC. Bohaterskim czynem bowiem popisał się Noah, który mimo arcytrudnej sytuacji swojej drużyny postanowił zaryzykować i postawić wszystko na jedną kartę.

W 38. minucie gry zawodnicy MDK mieli zamiar dobrać się do bazy wrogów po tym, jak zgarnęli Barona. Podopieczni Tomáša "Nightshare'a" Kněžínka natomiast trzymali twardą defensywę i nie pozwolili wedrzeć się rywalom po dolny inhibitor. Z tego powodu też Lwy musiały się wycofać. Na odchodne Fresskowy postanowił jeszcze zabić falę niebieskich stworów i dopiero zacząć odwrót. I to był jego gwóźdź do trumny. Sterujący Miss Fortune Noah wystrzelił w niego kilka pocisków, które zadały kolosalne obrażenia. To chyba dało mu jeszcze więcej pewności siebie, bo mimo tego, że w pobliżu znajdował się Elyoya, to strzelec FNC ruszył w pogoń za Polakiem. Ostatecznie udało mu się go dopaść po skorzystaniu z Błysku i posłać go do piachu. Jak się później okazało, było to kluczowe w dalszym przebiegu potyczki, gdyż Fnatic zdołało triumfować.

1. Perfekcyjne zgranie mistrzów LEC

Od początku listy najlepszych zagrań poprzedniego tygodnia LEC skupiamy się na meczu MAD Lions kontra Fnatic. I nie ma co się dziwić – to było naprawdę emocjonujące starcie, które obfitowało w wiele interesujących plejsów. Nie oznacza to natomiast, że pojedynek G2 Esports z Teamem BDS nie miał miejsca. Co to, to nie. Niemniej musimy przyznać, że więcej w nim było chaosu i wątpliwej jakości akcji, niżeli faktycznie dobrych, przemyślanych zagrywek.

Ale jak już coś się stało, to na pełnym gazie. I to w wykonaniu trzykrotnych złotych medalistów tego sezonu LEC. W decydującej potyczce numer pięć presja była ogromna po obu stronach – BDS próbowało obronić się przed reverse sweepem, a G2 z kolei starało się go dopiąć. Każdy błąd zatem mógł wiele zmienić. Samuraje natomiast nic sobie z tego nie zrobili i ciągle byli aktywni, szukając dla siebie okazji na wyjście na prowadzenie. Takowa właśnie miała miejsce w dziwiątej minucie.

Wtedy podczas powrotu na swoją alejkę Steven "Hans sama" Liv wystrzelił Zaczarowaną Kryształową Strzałę Ashe na mida. Często oglądamy takie obrazki, które są swego rodzaju próbami – jak się uda trafić, to może coś z tego wyjdzie, jak się nie uda, to trudno. I tutaj akurat francuski strzelec wycelował perfekcyjnie, gdyż jego pocisk przemierzył długi dystans i rozbił się prosto na głowie Iliasa "nuca" Bizrikena. Wtedy do akcji wkroczył Rasmus "Caps" Winther. Władający Tristaną Duńczyk od razu po uderzeniu przeflashował za plecy wrogiego środkowego i podrzucił go swoim sojusznikom Niszczącym Strzałem. Zawodnik BDS nie miał tak naprawdę jak na to odpowiedzieć. Musiał po prostu pogodzić się z takim losem.


Już w najbliższy weekend czekają nas dwa ostatnie starcia w ramach tego sezonu LEC. W sobotę G2 Esports podejmie MAD Lions o awans do finału zmagań. W niedzielę zaś wygrany poprzedniej batalii zmierzy się z Fnatic o mistrzostwo ligi. Nadchodzące starcia będziecie mogli oglądać na kanałach Polsat Games w telewizji, na Twitchu oraz w serwisie YouTube. Po więcej informacji na temat finałów sezonu LEC 2024 zapraszamy do naszej relacji tekstowej, w której znajdziecie się, klikając poniższy baner:

LEC 2023