Wersja wideo wywiadu dostępna pod tym adresem
Maciej Petryszyn: Jak to często bywa, sukces ma wielu ojców i w momencie, gdy trafiłeś do Liquid, wiele osób zaczęło sobie przypisywać zasługę przy tym, że w ogóle wypłynąłeś na tej polskiej scenie. A gdybyś ty sam miał to ocenić, to kto według ciebie był pierwszą osobą, która na poważnie dała ci szansę, żeby zaistnieć?
Roland "ultimate" Tomkowiak: Wiadomo jest, że to był pasha, bo przecież na jego obozie dostałem pierwszy zastrzyk rozpoznawalności. Ale nie całej publiki CS-a, tylko takiej wśród lepszych drużyn. Dzięki temu, że wszyscy zawsze patrzą na pashę, to on trochę mnie na tym obozie rozpromował. Przez to, że wygrałem i doszedłem do drużyny Pasha Gaming Camp, dostałem sporo możliwości. Można powiedzieć, że on to zapoczątkował. A poza tym osób, które mi pomogły, to było zapewne mnóstwo. Każdy w mniejszym lub większym stopniu coś tam od siebie dał.
Biorąc pod uwagę, że Jarek sam przez lata grał jako snajper, to starał się coś ci podpowiadać z uwagi na swoje ogromne doświadczenie?
Na pewno. We wczesnych fazach grania to na pewno. Mówię tutaj o graniu w drużynie z obozu, na którym byłem. Wtedy na pewno tych podpowiedzi było sporo, dużo mnie nauczył. Mniej o grze, ale bardziej o tym, jak się w grze po prostu zachowywać.
Jako Pasha Gaming Camp zagraliście nawet w PLE. Dla ciebie jako dla w gruncie rzeczy nowicjusza to było coś, co plątało nogi, czy raczej nie podchodziłeś do tego w ten sposób?
Wtedy to było coś. Nie będę tutaj udawał. Jeszcze przed obozem miałem inną drużynę i wtedy chcieliśmy się bardzo dostać do PLE, bo to było coś. To nie było tak, że zakładałem sobie "o, jakieś PLE, to sobie zagram". Wtedy był stresik, była duża motywacja, żeby wygrać. I nawet coś się udało.
Wiedziałeś, że twoje występy zwróciły na ciebie uwagę organizatorów, którzy posądzali cię o to, że możesz cheatować? Jarek niedawno wspominał tę sytuację.
Tak, coś o tym widziałem. To znaczy, wtedy nie myślałem, że to jest aż tak poważne. Bardziej traktowałem to tak, że ktoś mówi to dla jaj. Tak jak z reguły się mówi, że ktoś dobrze gra, więc pewnie cheatuje. Ale okazuje się, że jednak to było trochę na poważnie. Ale generalnie, to takie ploteczki zawsze sobie można rzucać.
Niemniej w twoim wypadku, jako młodego zawodnika, nie podbudowało to trochę twojego ego? Że grasz tak dobrze, że nawet ludzie z PLE sądzą, że możesz być cheaterem?
Nie, akurat w moim przypadku to tak nie zadziałało. Wtedy już to zlewałem, ale wcześniej miałem problem z tym, że ludzie tak mówili. Wtedy trochę mnie to oburzało, denerwowało. Uważałem, że przez to, że oni tak myślą, dostaję mniej możliwości wśród drużyn, bo te mają o mnie złe zdanie.
Ale mimo wszystko pojawiła się szansa na jeszcze większy przeskok, czyli przejście do AGO, które wtedy, jakby nie patrzeć, było topową organizacją w Polsce. A mimo to wzięli takiego żółtodzioba jak ty. I do tego po to, żebyś zastąpił mhL-a.
Oni mi zaufali, dali szansę. Może nic wielkiego z tego nie wyszło, ale miło z ich strony.
Wielkiego może nie, ale zadebiutowałeś w ESL Pro League.
Sam na to nie zasłużyłem, bo to oni slota mieli. Ale sobie pojechałem, to prawda.
Z czego w ogóle wynikało to, że ta przygoda w AGO była w tak krótka? Występowałeś tam chyba pół roku i potem odszedłeś?
W gruncie rzeczy to wydaje mi się, że po prostu słabo grałem. Nie grałem tak, żeby spełnić oczekiwania. Wiadomo, że nie miałem jakiejś wielkiej presji, bo oni nie stawiali przede mną oczekiwań, które miałbym wprost powiedziane. To w jakimś stopniu byłoby trudne do zniesienia dla młodego zawodnika. Ale były jakieś wymagania, które musiałem spełnić i ich nie spełniłem, więc dla mnie zasłużyłem na to. Była akcja, była reakcja. Nie zagrałem wystarczająco dobrze, to musieli wziąć inną osobę.
A to, że potem po AGO tak długo nie miałeś żadnej nowej organizacji, to też była reakcja na ten słabszy okres? Czy to bardziej była twoja decyzja albo wynikało to jeszcze z czegoś innego?
Szukałem wtedy drużyny. Nie tak aktywnie jak powinienem, bo podejrzewam, że znalazłbym szybciej, gdybym robił to aktywnie. Ale dałem sobie, można powiedzieć, trochę czasu na pozbieranie myśli, bo wiedziałem, że to nie jest to, jak chcę grać. Wiedziałem, że to nie jest poziom, który reprezentowałem wcześniej i który będę reprezentować w przyszłości. Wiedziałem, że to był zły okres i po prostu musiałem trochę poukładać sobie w głowie. Bo posadzenie na ławce w AGO napsuło mi dużo humoru.
Uważasz, że w tamtym momencie mogło być dla ciebie jeszcze trochę za wcześnie na taki duży skok jak przejście do AGO?
Wydaje mi się, że wtedy nie było za wcześnie, tylko po prostu okoliczności się ze sobą nie zgrały. Jestem osobą, która bardzo ceni sobie ceni zdanie innych, a szczególnie pseudoidoli z dziedziny. Więc wszystko traktowałem bardzo poważnie i mimo że każdy miał wobec mnie dobre intencje, to ja wszystko starałem się robić zbyt idealnie. Chciałem być idealny, żeby co do sekundy trzymać jakiś granat. Chciałem po prostu być pod każdym względem zbyt idealny, a tak ta gra nie działa. Teraz już to wiem.
Czyli można powiedzieć, że trochę głowa nie dojechała.
Nie zgodzę się z tym, że głowa nie dojechała. Bo jeżeli chodzi o granie pod presją, to nie miałem z tym żadnego problemu. Grałem nawet lepiej, więc moim zdaniem to było bardziej teoretyczne podejście do gry. Na tamten czas traktowałem ją zbyt poważnie. Nie miałem problemów z tym, żeby robić swoje rzeczy, ale dałem się zepchnąć na dalszy plan. A snajper niestety tak nie może. Po części więc może faktycznie głowa nie dojechała.
Przechodząc do PGE Turowa miałeś według ciebie wszystko już bardziej ułożone w głowie? Chodzi o te wszystkie kwestie, o których wspominałeś, a które w AGO nie do końca były dopięte.
Moim zdaniem to był taki etap, że w kwestie te miałem dopięte w głowie już wcześniej. A to była drużyna, w której sprawdzałem, czy mam rację, że dobrze to sobie poukładałem. Po prostu próbowałem przełożyć swoją gierkę na ich playbook. Starałem się jak najwięcej wychodzić z własną inicjatywą. Po prostu robiłem tak, żeby ta gra mi pasowała. I wtedy cała drużyna by z tego korzystała. Bo jeżeli miałbym impact, to wiadomo, że my wtedy wygrywamy i każdy na tym korzysta. To nie do końca się udało, ale jestem bardzo zadowolony z tego czasu, bo pierwszy raz było tak w drużynie, że faktycznie stawiałem na swoim za wszelką cenę.
Zacząłeś mieć jakiś poważniejszy głos w zespole?
Można tak powiedzieć. Nie miałem tam aż tak poważnego głosu, ale mimo że go nie miałem, to i tak stawiałem na swoim. To mi dużo dało.
Tak czy inaczej, twoje odejście z PGE Turowa miało miejsce w zaskakującym momencie. Z tego co pamiętam, to jakoś krótko przed końcem drugiego splitu PLE opuściłeś ekipę. Skąd akurat taki właśnie timing?
Grałem tam, więc wiem, co się działo. A szczerze powiem, że było tak, iż nie czułem po prostu, że możemy więcej. Czułem, że uderzyliśmy w sufit i się od niego odbiliśmy. I że jak jest opcja szukać dalszych wrażeń, dalszych doświadczeń, to z tego skorzystam. Ale z każdym jestem w bardzo spoko relacjach. To nie jest tak, że my się rozeszliśmy w złej atmosferze, bo Faceitka mógłbym pyknąć z każdym. Nie ma z tym problemu.
Gdy odchodziłeś z PGE Turowa, rozmawiałeś już z NOM, by się tam przenieść? Czy te dwie rzeczy przypadkowo zbiegły się w czasie?
Nie, oni odezwali się dopiero jakiś czas po odejściu. Byłem chwilę bez zespołu. Ciężko mi szło to szukanie drużyn. Odchodziłem sobie w losowym momencie, potem przez chwilę była cisza i dopiero jakieś szukanie. I przez to pojawiały się te przestoje. Ale nie żałuję. Przynajmniej zawsze miałem czas na zebranie myśli po każdej drużynie.
Ale fakty są takie, jak mówisz. Po każdej ekipie miałeś tak naprawdę kilkutygodniowe czy nawet kilkumiesięczne białe punkty w karierze.
To prawda. Ale potem zaczęło się NOM i to też było fajne doświadczenie.
fot. ESL/Adela Sznajder |
NOM, czyli pierwsza drużyna zagraniczna. Jak wspominasz te występy? Mieliście tam prawdziwą mieszankę narodowościową. Byłeś ty, byli Izraelczycy, był chyba też zawodnik z Macedonii. Wyniki nie były wybitne, ale była szansa, żeby poznać trochę innego grania niż w Polsce. Bardzo się to różniło od tego co znałeś z AGO, Turowa czy innych ekip?
Szczerze powiem, że różnica była spora. To była pierwsza drużyna, która miała pełny spokój w grze. Dla nich było niedopuszczalne, żebyśmy wściekali się na siebie w jakiś poważny sposób. Taki, żebyśmy się wyzywali, podnosili na siebie głos w trakcie meczów. Tam bardzo dbali o to, żebyśmy cały czas byli w dobrej relacji. Żebyśmy na bieżąco rozwiązywali problemy. To było moim zdaniem bardzo fajne, tak to powinno wyglądać. Super doświadczeniem było, że mogłem porozumiewać się w grze po angielsku. Nie chcę przesadzić, ale uważam, że to było w top 3 moich najważniejszych doświadczeń w karierze, jeżeli chodzi o granie. To zdecydowanie, bo pierwsza drużyna, gdzie musiałem ciągle rozmawiać po angielsku. To moim zdaniem daje bardzo dużo do przyszłościowego grania.
Top 3... A to poza komunikacją w języku angielskim co jeszcze?
Reszta topki to już w innych drużynach. Myślę, że top 1 doświadczeniem było AGO. Była to jednak pierwsza duża organizacja, pierwsze doświadczenia zaczerpnięte z wielkich turniejów. Mimo wszystko należy się tutaj top 1.
A drugie czy tam trzecie miejsce?
Drugie miejsce, to zdecydowanie wydaje mi się Illuminar. Tam poznałem gierkę i w pełni robiłem to, co miałem ochotę robić. Nie miałem żadnych ograniczeń.
Właśnie, Illuminar. Wspominałeś, że odchodziłeś z drużyn w losowych momentach. Przygoda z NOM w gruncie rzeczy też nie była specjalnie długa, bo trwało to tylko kilka miesięcy. A potem niespodziewanie odszedłeś i wróciłeś na polską scenę. Dość nietypowy kierunek, szczególnie że w tym NOM wcale źle sobie nie radziłeś.
Traktowałem to bardziej jak... Nie powiem, że byłem tam tylko ze względu na angielski, bo był w tej drużynie potencjał. Ale starałem się wybierać przytomnie, co jest dla mnie dobre, a co złe. Fajnie mi się grało, ale było za dużo zmian. Nie podobało mi się, że nie było opcji zgrać się ze sobą. Ciągle ktoś odchodził, ciągle ktoś przychodził, więc stwierdziłem, że ja w coś takiego nie wchodzę. Nie podobało mi się to po prostu i nie chciałem się męczyć. Stwierdziłem, że szukam dalej. A że się trafiło na Illuminar, to miałem okazję skonfrontować z Furlanem swoją grę z czasów AGO. Miałem dużą ochotę, by zrobić coś takiego, by udowodnić sobie, że jestem już lepszym graczem. Miałem przeczucie, że w jego oczach dalej jestem szarakiem, który mało mówi, trzyma jakieś granaty itp. Poczułem wewnętrzną potrzebę, by coś udowodnić.
I masz poczucie, że udało ci się pokazać Damianowi, że to jednak nie jest już ten sam ultimate, co w 2022 roku?
Wydaje mi się, że tak, że było znacznie lepiej. Tak jak mówiłem, to była pierwsza drużyna, w której miałem poczucie, że mogę robić po prostu to, na co mam ochotę. Kiedy chcę, jak chcę. I nikt nie będzie miał z tym problemu.
Niemniej mówisz, że denerwowały cię ciągłe zmiany. Tymczasem przyszedłeś do Illuminar, też minęła chwila i wymieniliście jednego z zawodników.
Tak, ale można powiedzieć, że tamte zmiany w NOM nie były tak potrzebne, jak potrzebna była ta zmiana. Nie było po prostu wyboru. Byliśmy postawieni pod ścianą i można powiedzieć, że nie było dobrej decyzji. Albo się kogoś wymienia, albo cała drużyna męczy się dalej. Uważam, że keis to bardzo fajny gość i też dobry zawodnik. Dobry jak na tamten czas, bardzo przyjemnie mi się z nim grało. Ale po prostu miał za mało czasu, żeby grać. Nie może być sytuacji, że na meczach musi stand-inować ktoś iny. Dla mnie taka sytuacja jest niegrywalna.
Rozumiem. Sądzisz, że gdyby nie nowe możliwości, które pojawiły się latem, nadal występowałbyś w Illuminar?
Wydaje mi się, że tak. <pauza> W sumie jednak nie. Tak sobie myślę, że jednak nie.
No to szybko zmieniłeś decyzję.
Wtedy po Illuminar dostałem jeszcze parę propozycji. Po takich, można powiedzieć, niektórych wybitnych meczach, które tam zagrałem. Po mapach, gdzie faktycznie siadły niezłe życiówki. Dostałem sporo propozycji i wydaje mi się, że nie kontynuowałbym kariery w Illuminar.
A te plotki o Fnatic to była prawda?
Nie, Fnatic akurat nie.
W ogóle nie było takiego tematu?
Nie, nigdy. Ja przynajmniej nic o tym nie wiem. A jestem osobą, która powinna wiedzieć, jeżeli to by była prawda.
Pamiętam, że pasha wspominał, że kiedyś nawet osobiście polecał cię do Fnatic. Myślałem więc, że może sobie gdzieś zapisali twoje nazwisko w kajeciku.
To akurat bardzo miłe. Ja o tym nie wiedziałem. Zakładam, że pasha mi tego nie mówił, żeby nie sprawić mi przykrości tym, że mu nie odpisali i że mnie nie chcieli.
To było dwa lata temu, gdy odchodził smooya.
To bardzo miłe. Dziwne, że potraktowali tak pashę, że nawet mu nie odpisali. To dla mnie dość zaskakujące, ale to są ich decyzje. Niech się bawią, tak?
W takim razie, jeżeli nie Fnatic, to możesz zdradzić przynajmniej jakieś nazwy, które jeszcze się do ciebie odzywały?
Wiesz co, chyba nie chcę. Nie ma co robić szumu. To były takie... Mogę powiedzieć, że jedna była z Polski i jedna z zagranicy. I tyle.
A to z zagranicy to coś podobnego kalibru jak Liquid, czy jednak mniejszy format?
Mniejszy, trochę mniejszy.
Jeżeli chodzi o Liquid, to skąd w ogóle oni się o tobie dowiedzieli? Skąd wiedzieli, że jest taki ultimate i że może warto go przetestować w drużynie tier 1?
Z tego co mi wiadomo, to Liquid miało jakiś inny plan na snajpera, chcieli wziąć kogoś innego. Nie udało się im dopiąć tego transferu, a trochę byli pod presją czasu. Bo mimo wszystko, jak się sezon zaczyna za 3 tygodnie, a się nie ma zawodnika, to już można to nazwać presją czasu. Także oni wtedy się rozglądali, szukali i akurat zbiegło się to z tym, że miałem dobre wyniki z Illuminar. I to nie przeciwko słabym drużynom, co też na pewno przyciągnęło uwagę. Graliśmy z GamerLegionem, graliśmy z B8 i można powiedzieć, że wtedy wyniki były najlepsze.
Zaczęło się to chyba tak, że Twistzz zaczął oglądać mecze. Potem zaczęli oglądać demka. Chyba wspomniał o mnie też YEKINDAR – że może tego spróbujemy, że całkiem fajnie gra czy coś takiego. I tak to się rozbujało. Potem zaprosili mnie na rozmowę. Rozmawiało się bardzo dobrze. Można powiedzieć, że gadka się kleiła. I wydaje mi się, że stwierdzili, że zaryzykują.
Gdy przychodzi do ciebie taka marka jak Liquid, to zastanawiasz się w ogóle nad tym, że nie byłeś ich pierwszym wyborem, więc odezwali się do ciebie dlatego, że ktoś inny tam im nie wypalił? Czy raczej to jest taka renoma, że nie ma to w tej sytuacji znaczenia?
Realistycznie patrząc, byłem w pełni świadomy, że jestem na przetrzymanie miejsca, jeżeli nie będę dobrze grał. To jest logiczne i nie miałbym nawet za co ich winić. Przecież jakbym słabo grał, to jakim prawem miałbym tam być z nimi? Ale z drugiej strony nawet jak bym grał fatalnie, to nic a nic bym na tym nie stracił. Mogłem tylko zyskać. Ryzyko było po ich stronie i jestem wdzięczny, że to ryzyko podjęli. Teraz wiadomo, że mamy miarę dobre wyniki, coś sobie pykałem i jest już trochę więcej takiej presji. Trochę więcej wymagań na następne turnieje. Przynajmniej ja mam je wobec siebie, bo patrzy się już trochę inaczej. Ale za ten pierwszy ruch jestem im bardzo wdzięczny, bo raczej nikt inny z topki by w ten sposób nie zaryzykował.
Ale miałeś też pewnie świadomość tego, że ostatnie miesiące, jeżeli chodzi o Liquid to też nie był okres zbyt dużej stabilności. Próbowali robić tam co chwilę kadrowe rewolucje i niewiele z tego wynikało. I tak naprawdę twój transfer to był element kolejnej takiej rewolucji.
Pewnie, byłem tego świadomy, ale z drugiej strony wydaje mi się, że ten skład ma trochę inną perspektywę, jeżeli chodzi o granie. Wiem, że w składzie, w którym ja jestem żółtodziobem, będzie się po prostu dobrze grało.
Można powiedzieć, że trafiłeś do drużyny samych weteranów. Każdy gracz poza tobą ma duże otrzaskanie międzynarodowe. Jak się odnajdujesz w tym zestawieniu? Jak koledzy cię przyjęli, biorąc pod uwagę, że nie masz wyrobionego nazwiska, a oni tak?
Uważam, że szczerze powiedziawszy lepiej trafić nie mogłem. Z czystym sumieniem mogę to powiedzieć, bo wszyscy są bardzo uprzejmi. Zawsze są skłonni do pomocy, nieważne, z czym mam problem. Zawsze mogę dopytać, zawsze mogę coś się od nich dowiedzieć. Wszyscy jako ludzie są naprawdę super. Każdy jest w miarę otwarty na rozmowę czy na jakiejś aktywności. Można sobie np. przed meczykiem przejść i poodbijać w koszykówkę. Jestem bardzo pozytywnie nastawiony na tę drużynę.
fot. BLAST/Stephanie Lindgren |
Tylko jak to wygląda, musisz w związku z tym przeprowadzić się do Stanów? Czy to Liquid siedzi cały czas w Europie?
Nie wiem, kto puścił wam ten wałek, że jak się idzie do Liquid, to trzeba iść do Stanów, ale mu gratuluję, bo pomyłka. Liquid akurat ma swoją siedzibę w Holandii. Teraz jest to, można powiedzieć, europejska drużyna. Także nie ma żadnej przeprowadzki, zostaję w Polsce.
Ale jeżeli chodzi o jakieś eliminacje to Liquid jednak najczęściej gra w NA. Nawet na RMR-ze będziecie grali jako ekipa z Ameryki Północnej. Nawet jak gracie eliminacje np. do IEM-ów, teraz będziecie grali choćby o Rio, to jednak w regionie NA.
Tak, w regionie NA. Po prostu każda drużyna podróżuje. Trzeba będzie polecieć.
I jak rozumiem, ty wtedy też udasz się do Ameryki Północnej? Nie będziesz tak jak vinS próbował radzić sobie z Polski?
Nie no, ja tam na 150 pingu bym sobie pograł. Nic tylko grać. Nie no wiadomo, będziemy podróżować.
Rozmawiałem wczoraj z vinSem wczoraj i mówił, że Szwedzi od niego z Wildcard grali na pingu 140 i dawali sobie dobrze radę. Więc chyba jednak można.
Nie, raczej bym tak nie chciał. To byłaby dla mnie słaba perspektywa.
Tak czy inaczej, po twoim transferze nie da się ukryć, że tak jak w Polsce ludzie byli zachwyceni, tak za granicą dało się wyczuć trochę zwątpienie. Dla zagranicznych kibiców czy ekspertów jesteś pewnie gościem anonimowym. Sam pewnie też spotykałeś się z komentarzami ludzi, którzy nie wiedzieli w ogóle, skąd Liquid cię wytrzasnęło. Wpływało to na ciebie jakoś motywująco albo demotywująco?
Myślę, że bardziej motywująco. Wydaje mi się, że jestem taką osobą, której to pomaga. Nieważne co piszą. Jak wspierają, to coś tam pomoże. Jak nie wspierają, to pomoże jeszcze bardziej.
Na BLAŚCIE było widać, że pomogło. Bo w gruncie rzeczy, jak na lanowy debiut na scenie tier 1 w barwach Liquid zaprezentowałeś się z dobrej strony. Ty też masz takie poczucie, że to był dobry turniej w twoim wykonaniu?
Jestem, można powiedzieć, po tych dwóch turniejach zadowolony, ale jeszcze nie usatysfakcjonowany. Wiem, że mogę znacznie lepiej.
Szczególnie chyba po Kolonii, gdzie indywidualnie miałeś dobre mecze, ale zabrakło wam trochę, żeby jednak awansować. Mecz z FaZe trochę się może śnić po nocach.
Nie no, co tam jest, taki comeback z 1:11? Zdarzyło się. Trzeba zapomnieć i jedziemy dalej.
Tak z ciekawości, co się dzieje w drużynie po czymś takim jak prowadzisz 11:1 i przegrywasz mecz? Jest cisza, bo nikt nie wie, co powiedzieć. Czy są jakieś krzyki? Jak wygląda atmosfera w zespole po czymś takim?
Wydaje mi się, że reakcja była odpowiednia. Każdy był lekko zasmucony, ale nikt nie miał do siebie pretensji. Przegrywamy jako drużyna, wygrywamy jako drużyna. Nie możemy po jednej przegranej się łamać, ani się na siebie wściekać, gniewać, bo to też do niczego nie prowadzi. Każdy był potem w jakimś stopniu przybity, ale wyjaśniliśmy sobie, pogadaliśmy, co się stało. Ja uważam, że to było super doświadczenie, że to się zdarzyło na początku, bo jeżeli to by się zdarzyło w finale jakiegoś Majora, to wtedy by nas bardziej zabolało. A to był pierwszy turniej, gdzie nie mieliśmy postawionych żadnych oczekiwań.
Z tego co było słychać, ta drużyna to jest projekt przyszłościowy, także nie mieliśmy żadnych oczekiwań. Zdarzyło się, trudno, można wyciągnąć wnioski. Ja na przykład wiem teraz, co w tamtej sytuacji źle zrobiłem, co mogłem zrobić inaczej. Także wydaje mi się, że to jest po prostu super lekcja na przyszłość i tylko tak to mogę traktować.
Jak w ogóle gra ci się pod wodzą Twistzza, bo przecież dla niego to też nowa sytuacja, że jest on IGL-em? Jak z twojej perspektywy radzi on sobie z dowodzeniem?
Jeżeli chodzi o moje preferencje, to jest on tak zwanym IGL-em idealnym, bo jest bardzo dużo wolności. Zależy mi na tym, żebym miał kompletnie wolną rękę i to się faktycznie udaje. Są pewne sytuacje, gdzie muszę dorzucić jakieś granaty, bo wiadomo, gramy w CS-a, gramy w drużynie i trzeba mieć jakieś zadania przydzielone. Ale jeżeli chodzi o całokształt gry, to uważam, że jest super. Że też pod tym względem też lepiej trafić nie mogłem.
A jak jks? Za nim ponad pół roku przerwy od grania. Widać, że trochę zardzewiał, czy w ogóle nie jest widoczne, że tak długo nie grał?
Taki gracz mógłby dwa-trzy lata nie grać, wróciłby i też grałby dobrze. Wydaje mi się, że u niego to kwestia pogrania trzech dni praków czy meczów treningowych, żeby wrócić do formy. Sądzę też, że ma on ogromne pojęcie o grze i ja jako nowy zawodnik mogę podpatrzeć u niego dużo fajnych rzeczy.
Wspominałeś o rzucaniu granatów, a rozmawiamy w dniu, w którym w tej kwestii pojawiła się duża zmiana. Można rzec, że jump throwy zostały usunięte. Z twojej perspektywy dobra decyzja Valve? Masz już jakąś wyrobioną opinię na ten temat?
Jak dla mnie najlepszy update tego roku. Ja i tak nie lubię ani używać, ani kupować, ani mieć granatów. Także dla mnie super. Nie będę musiał rzucać.
Ale taka zmiana przed całym cyklem RMR to jakby się nie patrzeć dość karkołomny ruch.
Może i tak. Ja na to żadnego wpływu nie mam. I nawet jakbym się wściekał to tego nie zmienią. Jak się nie będę wściekał też tego pewnie nie zmienią. Tak że po prostu gram, na czym mam grać i tyle.
Można powiedzieć, że za kilka tygodni historia trochę zatoczy koło. Na poziomie tier 1 pokazałeś się w EPL-u jeszcze z AGO, a teraz 5 sezonów później wracasz do EPL-a, ale już jako gracz Liquid. Według ciebie przez te 2 lata i 5 sezonów EPL-a w czym ultimate zmienił się najbardziej? W czym najbardziej poprawiłeś się jako zawodnik?
Wydaje mi się, że to... Całokształt. Największą zmianą jest na pewno to, że na ESL Pro League Season 15 byłem bardzo ograniczonym zawodnikiem. Nawet jak miałem dobry mecz, to nie potrafiłem iść za ciosem i wziąć więcej, więcej zabić i więcej wygrać. Nie potrafiłem się napędzać każdą wygraną rundą. Teraz nie mam tego problemu. Jak mam dobry mecz, to wszystko znika i skupiam się tylko na tym, żeby naklepać jak najwięcej. To jest ta różnica. Teraz, jak mi idzie, to po prostu potrafię zdominować drużynę przeciwną. Wtedy nie potrafiłem tego robić. Nawet jak mi dobrze szło, to grałem na przeciętnym dla siebie poziomie.
ultimate w formie na pewno się Liquid przyda, bo chwilę potem będzie RMR. A jak sam pewnie dobrze wiesz, Liquid zabrakło na ostatnim Majorze. Tym bardziej oczekiwania, że jednak wrócicie na mistrzostwa, będą spore, także ze strony samej organizacji. Ty masz presję jakąś z tego powodu?
Presji nie mam. Na razie nie odczuwam tutaj żadnej presji. A w ogóle, o jakiej presji mówimy? O własnej na siebie narzuconej czy od otoczenia, czyli od organizacji, od graczy i tak dalej?
I to, i to. I od organizacji samej w sobie, ale też takiej wewnętrznej. Ciebie jako zawodnika.
Od organizacji, od graczy nie mam żadnej presji. Oni zawsze mnie tutaj wspierają. Mówią, że to nie ma znaczenia, czy będę dobrze grał, czy źle, bo dopiero się uczymy, zaczynamy. Tak że oni bardzo dbają o to, żebym nie miał presji. Jestem im za to wdzięczny, bo to mi może pomóc w kluczowych momentach. Teraz za dużej presji nie było, ale gdy się wychodzi na scenę, to podejrzewam, że presja rośnie, więc na to się przygotowywaliśmy. Ja sam u siebie mam narzuconą bardzo dużą presję. I to nie od dzisiaj. Staram się od zawsze mieć narzuconą na siebie jak największą presję, bo wiem, że pod presją po prostu działam najlepiej. Także o to też dbam.
Czyli ta presja nie plącze nóg, tylko bardziej właśnie motywuje do lepszej gry.
Tak, tak mi się wydaje.
Dwa miesiące temu o tej porze byłeś jeszcze w Illuminar. Teraz jesteś w Liquid. Trochę tak, jakby w twoim wypadku spełniał się amerykański sen.
Na tier 3 też się fajnie grało.
Skoro tak mówisz. No dobra, to życzę ci powodzenia. Żebyś dostał się na Majora, żeby poszło ci w EPL-u. No i dalszego rozwijania kariery w takim tempie. Dzięki bardzo.
Dziękuję bardzo.