5. Mikyx zderzył się ze ścianą (i to dosłownie)

Ostatnie zestawienie wątpliwej jakości zagrań zawodników LEC otworzy akcja w wykonaniu czterokrotnego mistrza tego roku. Jest to zawodnik, który akurat mimo tylu osiągnięć pokazywał, że miewa pewne problemy. A zwłaszcza w ostatnim czasie. Wielokrotnie zdarzało mu się niepotrzebnie umierać w początkowych etapach gry, a czasem nawet prawie w pojedynkę przegrywać potyczki swojej drużynie. Wiecie o kim mowa? Tak, to Mihael "Mikyx" Mehle.

Wspierający G2 Esports sporą wpadkę zaliczył w czwartej grze serii finałowej przeciwko Fnatic. W okolicach 14. minuty zjawił się on bowiem w przeciwnej dżungli z zamiarem wyczyszczenia wrogiej wizji. Problem w tym, że Czarno-Pomarańczowi byli w pełni świadomi, co Słoweniec ma na celu i prędko tam przybiegli. Jak się natomiast okazało, nie musieli się oni wcale spieszyć. Wszystko za sprawą tego, że grający Rell 25-latek przecenił możliwości swojego herosa i próbował nim przeskoczyć przez jedną z najgrubszych w LoL-u ścian. Efekt? Wjazd prosto w nią i pogodzenie się z tym, że za moment reprezentanci brytyjskiej organizacji wyślą go na fontannę, ale w akompaniamencie szarego ekranu.

4. Panie Junie, siwy dym

Żeby jednak nie było tak cukierkowo i żeby Mikyx nie poczuł się szczególnie urażony, to dla równowagi zagranie zawodnika Fnatic. Co ciekawe, też wspierającego – Yoona "Juna" Se-juna. Trzeba przyznać, że Koreańczyk ma za sobą naprawdę dobry sezon i jak na debiut w lidze może być zadowolony po całym roku w swoim wykonaniu. Do tego raczej rzadko uwzględnialiśmy go na naszej liście największych wpadek każdego tygodnia LEC. A to dlatego, że po prostu nie było takiej potrzeby. Tym razem nie możemy przepuścić mu tego płazem.

Wszystko wydarzyło się w końcówce pierwszej batalii z G2 w finale. Starcie to było niezwykle zacięte i praktycznie do samego końca trudno było powiedzieć, kto ostatecznie wyjdzie z niego zwycięsko. W 49. minucie jednak to Samuraje przejęli pałeczkę i zaczęli swoje natarcie na wrogą bazę. FNC natomiast starało się bronić sojuszniczych struktur jak najdłużej. Ale takiej obrony nie dało się trzymać wiecznie. Dlatego też Jun postanowił pociągnąć za spust. Grający Leoną Azjata sflashował do przodu, chcąc zaskoczyć Stevena "Hansa samę" Liva. Od razu rzucił w jego kierunku swoje ostrze zenitu i zaraz po tym chciał dorzucić ulta, aby przedłużyć efekt kontroli tłumu. Problem jednak w tym, że... nie trafił pierwszą z umiejętności. Finalnie wyszło na to, że po prostu wystrzelił wszystkie swoje skille w powietrze, na co nie omieszkali zwrócić uwagi komentatorzy.

3. Fatalna decyzja mistrza LEC

Wpadka numer trzy naszej listy pochodzi z półfinału LEC. Tym razem nie dotyczy ona Mikyxa, lecz jego kolegi z drużyny – Rasmusa "Capsa" Winthera. Duńczyk uważany jest przez wielu ekspertów za absolutnie najlepszego zawodnika, jaki tylko kiedykolwiek pojawił się w Europie. Nie sposób się z tym nie zgodzić. 24-latek ma na swoim koncie wiele tytułów, a do tego bardzo często jest też wybierany MVP czy to splitów, finałów czy ogólnie całego sezonu. Zresztą, podobnie było i w tym roku. Ale oczywiście, jak to w sporcie oraz w życiu bywa, nie jest on nieomylny i zdarzają mu się gorsze decyzje. Jedną z nich zobaczycie poniżej.

W 12. minucie trzeciej gry pojedynku z MAD Lions KOI doszło do zanurkowania na górnej alejce po Alejandro "Myrwna" Pastora Villarejo. To właśnie tam skierowana została uwaga kamery. A to z uwagi na to, że hiszpańskiego toplanera udało się dorwać. W międzyczasie zaś niebiorący udziału w akcji Caps wrócił z mida do bazy i chciał obronić dolną wieżę, która atakowana była przez rywali. Sęk w tym, że samemu teleportował do struktury, która nie miała zbyt dużej ilości zdrowia, a do tego było tam trzech wrogów. I jak szybko Caps pojawił się na miejscu, tak szybko został też zgładzony.

2. I ty Hansie samo przeciwko mnie?

Nie wychodzimy poza mecz pomiędzy G2 a MAD Lions. Niemniej jeśli chodzi o miejsce drugie, to musimy cofnąć się do pierwszej potyczki tego spotkania. W niej bowiem wydarzyła się sytuacja wręcz komiczna, gdyż jeden z graczy można by rzec, że zabił swojego sojusznika. Mowa tutaj o Hansie samie, który pozwolił jego wspierającemu umrzeć.

Niedługo po wybiciu 21. minuty na zegarze doszło do bitwy na środkowej linii. W tamtej walce drużynowej zdecydowanie lepiej wypadły Lwy, które z nieciekawej sytuacji wyszły górą. Wszystko dzięki wspaniałemu ultowi Miss Fortune, którą władał David "Supa" Martínez García. W efekcie na Summoner's Rifcie przy życiu utrzymał się jeszcze tylko botlane Samurajów, choć i on był mocno poturbowany. Starał się on jeszcze ratować i zaczął zwiewać w stronę swoich wież. Ale hiszpański strzelec nie miał zamiaru im odpuścić. Rozpoczął gonitwę za Hansem, w którego wystosował Dwustrzał. W tym samym momencie Francuz użył Błysku, aby oddalić się od wroga. Niefortunnie jednak spozycjonował się przed ledwo żywym Mikyxem, który właśnie dostał drugi strzałem MF-ki i tym samym spotkał się z kostuchą. Jakby tego jeszcze było mało, to Liv ostatecznie i tak upadł, lecz z rąk Myrwna.

1. Noah całkowicie zignorował obecność wieży

Finał LEC to nie tylko wspaniałe widowisko i szansa na zrobienie czegoś wielkiego. To także spora odpowiedzialność, presja i stres. Niejednokrotnie widzieliśmy, że takiej rangi wydarzenie mocno oddziałuje na niektórych graczy. Jednym z nich jest Oh "Noah" Hyeon-taek. Strzelec Fnatic zresztą wcale się z tym nie kryje. Kilka razy już wspominał o tym w swoich mediach społecznościowych. Zresztą, nawet gdyby o tym nie mówił, to można to było bardzo łatwo zauważyć na kamerach. A co to ma do rzeczy? A no to, że wydaje nam się, że w akcji, którą zobaczycie poniżej, właśnie wspomniany już stres miał spory na nią wpływ.

W 22. minucie trzeciej gry doszło do dość dziwnej walki. W czystej teorii Caps został zaatakowany przez Marka "Humanoida" Brázdę i Noaha. Czarno-Pomarańczowi zamknęli go z dwóch stron – strzelec biegł od strony swojej bazy, natomiast Czech teleportował mu na plecy. Szybko jednak okazało się, że to "wyłapanie" w zasadzie nim nawet nie było, bo to dwójka graczy Fnatic znalazła się w opałach. Spora w tym zasługa midlanera G2, który rozstawił wieżę Azira w pobliżu i zaczął uciekać w jeszcze inną stronę. Do tego jeszcze na miejscu zjawili się już jego sojusznicy. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, co zrobił marksman FNC. Ten wyglądał jakby nie zauważył w ogóle wieży imperatora Shurimy, albo ją po prostu zignorował. Problem w tym, że ona nie zignorowała jego i zaczęła go dość mocno bić. Finalnie wyszło na to, że zrobiła ona 90% roboty i nawet nie wiadomo, czy nie zabiłaby go sama. Niemniej Capa zdecydował się dopełnić dzieła zniszczenia i wrócił na miejsce, dobijając po chwili 22-latka.


To wszystko jeśli chodzi o rozgrywki LEC. Teraz wspomniane trzy ekipy będziemy mogli oglądać na Worldsach, które startują 25 września. Pełen zestaw informacji na temat finałów sezonu LEC 2024 znajdziecie w naszej relacji tekstowej, do której możecie przejść, klikając poniższy baner:

LEC 2023