5. FlyQuest postawiło krok za daleko
Zaczniemy od akcji, która miała miejsce w pojedynku pomiędzy Hanwha Life Esports a FlyQuest szóstego dnia fazy Swiss Worlds 2024. Sytuacja, o której będziemy wspominać, tak na dobrą sprawę mogłaby być rozumiana dwojako. Niektórzy stwierdziliby, że w tym momencie prawdziwym męstwem popisał się Park "Viper" Do-hyeon. Z drugiej zaś strony prawda jest taka, że gdyby nie przesadna pewność siebie reprezentantów LoL Championship Series, to do niczego takiego by nie doszło. I my właśnie na tym delikatnym zlekceważeniu chcielibyśmy się skupić.
W 27. minucie starcia FlyQuest niespodziewanie odniosło zwycięstwo w walce drużynowej. Było to efektem naprawdę dobrej koordynacji umiejętności i wykorzystania gorszej pozycji rywali. Po takim odwróceniu spraw FLY poczuło wiatr w żaglach i z rozpędu zabrało się za atakowanie wież na środkowej alejce. Problem był jednak taki, że nie wszyscy gracze tej formacji zdecydowali się na taki ruch. I to właśnie okazało się zgubne. Fahad "Massu" Abdulmalek poczuł się na tyle pewnie, że praktycznie w pojedynkę wskoczył w koreańskiego strzelca. Szybko jednak się opamiętał i cofnął do swoich sojuszników. Ale wtedy już było za późno. Viper wyczuł moment i wskoczył w niego ultem Kai'Sy, zaczynając okładać Kanadyjczyka, a przy okazji także i Alana "Busia" Cwalinę. Finalnie po jego natarciu zginęli obaj rywale, a marksman HLE bezpiecznie wrócił do bazy.
4. Hans sama myślał, że ot tak pokona mistrza Worlds 2023?
Wielokrotnie już w historii naszych zestawień prezentowaliśmy zagrania, w których ktoś był pewny, że uda mu się zgładzić przeciwnika, a ostatecznie kończyło się na tym, że sam został posłany na deski. Stary schemat. Nie inaczej było podczas jednego z momentów podczas fazy Swiss Worlds 2024. Konkretniej mowa tutaj o spotkaniu G2 Esports z T1. Mecz ten był absolutnym bangerem, jeśli chodzi o emocje ze strony kibiców. Samo starcie natomiast mogło też takie być, ale finalnie Koreańczycy dość łatwo rozprawili się z mistrzami LoL EMEA Championship.
Niemniej sam początek serii zwiastował, że Samuraje nie będą chcieli łatwo ulec i nawiążą walkę. Tym samym widzieliśmy kilka naprawdę ciekawych akcji z ich strony. Jedną z nich miała być ta z szóstej minuty pierwszej gry meczu. Wówczas Steven "Hans sama" Liv zdecydował się pociągnąć za spust i zaatakował Choia "Zeusa" Woo-je. Francuz zaczął pakować topory jeden za drugim w twarz wrogiego Gragasa. Początkowo Koreańczyk jedynie przyjmował ciosy, uciekając w stronę swojej wieży. Kiedy jednak zbliżał się już do niskiego paska zdrowia sam stwierdził, że trzeba położyć temu natarciu kres. Wtedy wykorzystał kombinację E + ulti Karczemnego Zabijaki, po której francuski ADC znalazł się pod czerwoną budowlą. Hans nie chciał jeszcze dawać za wygraną i zużył oba swoje Czary Przywoływacza, aby pogonić za Zeusem, lecz ten świetnie zagrał na czas i poczekał na odnowienie swoich umiejętności. Finalnie to Europejczyk gryzł glebę, a Azjata utrzymał się na powierzchni.
3. To miał być genialny plan, a wyszło tragicznie
Ostatni dzień fazy Swiss Worlds 2024 to była prawdziwa jazda bez trzymanki. Otrzymaliśmy trzy pełne serie BO3, gdzie praktycznie do samego końca nie wiedzieliśmy, kto finalnie wygra. Szczególnie pierwsza z nich była naprawdę zacięta. Wówczas miecze skrzyżowali gracze Dplus KIA i Weibo Gaming. Teraz wiemy już, że górą wyszła chińsko-koreańska piątka, która zresztą już jutro wyjdzie na Summoner's Rift i zawalczy o półfinał rozgrywek.
W tym miejscu jednak chcieliśmy skupić się na jednym z reprezentantów przeciwnej drużyny, czyli dżunglerze DK – Choiu "Lucidzie" Yong-hyeoku. Nastoletni leśnik nie rozgrywał najlepszych zawodów tego dnia, często gubiąc się na mapie i robiąc niepotrzebne rzeczy. W końcówce ostatniej gry tej serii mógł jednak zostać prawdziwym bohaterem swojej ekipy. Weibo Gaming na tamtą chwilę miało prawie siedem tysięcy sztuk złota przewagi nad Koreańczykami i było o krok od wygranej. Gracz Dplus KIA jednak zaczaił się w jednym krzaku, gdzie po chwili okazało się, że został niezauważony i w efekcie był na plecach przeciwników. Wystarczyło zatem znaleźć tylko dobry moment na zaskoczenie oponentów. Mimo takiej pozycji Lucida ten nie wykorzystał okazji i nie dość, że zbyt długo decydował się na wejście, to jeszcze wykorzystał umiejętność specjalną Vi na rywala, który miał na sobie tarczę Morgany, dzięki której nie został on podrzucony. Ostatecznie z takiej szansy skończyło się na błyskawicznym zgładzeniu 19-latka, a potem także na rozsmarowaniu reszty formacji DK.
2. Ta walka drużynowa miała potoczyć się całkowicie inaczej
A skoro już o niewykorzystanych momentach mowa, to takich było znacznie więcej i to w innych starciach. Kolejnym przykładem akcji, która mogła całkowicie zmienić przebieg gry, jest to, co stało się w pojedynku pomiędzy Teamem Liquid Honda a LNG Esports. "Bohaterem" tej sytuacji jest Eain "APA" Stearns, czyli amerykański midlaner. W starciu tym sterował Neeko, więc była to postać, która faktycznie mogła wiele napsocić (w końcu z tego jest znana). I okazja na tego typu zagrywkę miała miejsce w 25. minucie.
Wtedy drużyny zebrały się pod leżem smoka, tocząc o niego bój. APA natomiast poszedł nieco bardziej okrężną drogą i przedostał się na tyły wroga. Oczekiwał w krzaku jedynie na idealny moment. Kiedy pasek zdrowia ognistego potwora zbliżał się do zera, to wtedy 22-latek przeszedł do ataku. Jego pozycja była fantastyczna i już w głowie miało się to ulti kameleona, które podrzuca cały przeciwny zespół. Problem natomiast taki, że środkowy TL nie tylko pospieszył się z użyciem Skocznego Rozkwitu, ale też źle użył swojego Błysku. Tym samym z "podrzutu całej drużyny" wyszło to, że APA podrzucił jedynie powietrze, bo w zasięgu jego umiejętności specjalnej ostatecznie nie było nikogo. Zaraz po tym Liquid przegrało walkę i znalazło się w solidnych tarapatach.
1. 30 sekund prawdziwej fiesty na Worlds
Dotarliśmy do samego końca naszego zestawienia największych wpadek Worlds 2024. I jeśli chodzi o wybranie najbardziej kuriozalnego zagrania z fazy Swiss, to z tym nie było żadnego problemu. Sytuacja z meczu o wszystko pomiędzy MAD Lions KOI a GAM Esports była na tyle absurdalna, że nie pozostawiła żadnych wątpliwości. Szczerze mówiąc, nie wiemy nawet, czy nie był to największy fail w ogóle w całym roku, a nie tylko na mistrzostwach świata.
Chociaż fail to mało powiedziane, bo to wyglądało, jakby to była kompilacja faili puszczona jeden po drugim. Ale to wszystko wydarzyło się naprawdę i to w przeciągu 30 sekund. Po wybiciu 20. minuty na zegarze obie formacje zdecydowały się na walkę drużynową przy środkowej alejce. Teoretycznie zainicjowali ją gracze GAM, lecz MDK szukało też szansy na jakieś umiejętne odwrócenie. Cały cyrk zaczął się w zasadzie od ulta Đỗ "Leviego" Duy Khánha, który skorzystał z Cyklonu Wukonga, nie trafiając nikogo. Ale to jeszcze był mały pikuś. Zaraz po tym jego kompani dorzucili do pieca. Nguyễn "Emo" Thái Vinh myślał, że wyłapie poza pozycją Alexa "Myrwna" Pastora Villarejo i chciał zaatakować go ultem Yone. Ostatecznie tak nim wycelował, że strzelił idealną bramkę pomiędzy Hiszpanem a Bartłomiejem "Fresskowym" Przewoźnikiem. Chwilę po tym pałeczkę przejął Trần "Kiaya" Duy Sang, który puścił Tnącą Burzę Kennena w powietrze.
Ale, ale, żeby nie było – nie tylko Wietnamczycy zagrali tak znakomicie. Żeby trochę dołożyć balansu do całej sytuacji, to wspomniany już Myrwn spuścił rakiety Rumble'a tak, że w sumie prawie połowa z nich znalazła się w ścianie i niewiele wniosła do całej walki. Całość spuentował jeszcze Fresskowy, który starał się złapać wrogiego wspierającego na buziaka Ahri, ale też nie trafił.
Kolejne zmagania w ramach Worlds 2024 możecie śledzić już od jutra. Wtedy rozegra się pierwszy ćwierćfinał pomiędzy LNG Esports a Weibo Gaming. Transmisję z rozgrywek będziecie mogli śledzić z polskim komentarzem na Polsat Games i na co-streamach Damiana "Nervariena" Ziaji oraz Pawła "delorda" Szabli. W języku angielskim transmitować będzie natomiast Marcin "Jankos" Jankowski. Po więcej informacji na temat Worlds 2024, uczestników i harmonogramu zapraszamy do naszej relacji tekstowej, w której znajdziecie się, klikając poniższy baner: