innocent gorzko o polskiej scenie

O stanie CS-a w swojej ojczyźnie podczas niedawnego wywiadu z HLTV opowiedział też Paweł "innocent" Mocek. Prowadzący Rebels Gaming z dziennikarzami porozmawiał przy okazji Elisa Masters Espoo 2024, z którą to imprezą jego zespół pożegnał się już po dwóch meczach. – Powiedziałbym, prawdopodobnie, że [polska scena – przyp. red.] nie istnieje. To naprawdę zaskakujące, bo nawet w czasach po Virtus.pro mieliśmy x-kom i Illuminar. W IHG wygraliśmy międzynarodowego lana, pojechaliśmy na dwa DreamHacki, gdzie mogliśmy zajść daleko, chociaż się nam to nie udało. Nie chcę wchodzić tutaj w szczegóły, bo w tym czasie wydarzyło się kilka interesujących rzeczy. Niemniej zainteresowanie zniknęło.

– Osoby zajmujące się turniejami to prawdopodobnie źli ludzie w dobrych butach. Myślę, że gdyby zajmowali się tym inni ludzie, mający wszystkie zasoby, które mają ci organizatorzy, byłoby znacznie lepiej. Teraz jednak zainteresowanie CS-em praktycznie umarło. Nawet w kwestii streamów. W Polsce jest może pięciu graczy, którzy mogą utrzymać dobrą oglądalność. Ale z reguły ludzi to nie obchodzi, a wcześniej było zupełnie inaczej – podsumował gorzko 30-latek. A wie, o czym mówi, wszak jego profesjonalna kariera zaczęła się jeszcze w czasach Counter-Strike'a 1.6.

"Gdybym miał grać w polskiej organizacji, to prawdopodobnie nie grałbym wcale"

Nie wiem, czy to kwestia braku wyników, czy też ogólnie braku wszystkiego. Mieliśmy lany, mieliśmy ESL Mistrzostwa Polski, które zapewniały miejsce na IEM Katowice. Teraz zaś ESL Polska jest zamknięte. Mieliśmy Polską Ligę Esportową, ale tam mieli długi w stosunku do wielu, wielu ludzi. Do tego dochodzą organizacje, które również zalegają z pieniędzmi – przyznał Mocek, by potem dodać: – Gdybym miał teraz grać w polskiej organizacji, to prawdopodobnie zdecydowałbym się nie grać wcale, bo to nie ma sensu. Anonymo nadal jest mi winne sporą sumę pieniędzy i nie sądzę, bym teraz zaufał komukolwiek.

– Możesz dostać dobre zarobki i wszystkie inne rzeczy. Ale jeżeli zarobki te istnieją tylko na papierze, a nie na twoim koncie bankowym, to jest to dość przykre. Sądzę, że to również wpłynęło na ludzi. Na mnie na pewno wpłynęło w dużym stopniu. Nie miałem depresji, to mocne słowo. Ale budząc się każdego dnia ze świadomością, że zalegają mi z 2 tysiącami euro, a pięć miesięcy później z 20 tysiącami euro, zastanawiałem się, co się dzieje. Nie można się wtedy skupić. W takiej sytuacji jest teraz BLEED. Sądzę, że to sytuacja niezbyt dobra dla wszystkich. Tak długo, jak wszystko będzie tak wyglądać, polska scena będzie według mnie mimo wszystko martwa.

Czy polska scena jeszcze wróci?

Już niedługo innocent i Rebels pojawią się na Regional Major Ranking, gdzie zawalczą o awans na Perfect World Shanghai Major 2024. Sam prowadzący większej szansy na zmianę obecnego krajobrazu upatruje w wymianie personalnej. Chodzi o sytuację, w której obecnie działające w branży osoby zostaną zastąpione np. przez byłych graczy. Teoretycznie bardziej wyczulonych w kwestii potrzeb i oczekiwań środowiska. Aczkolwiek i to niekoniecznie musi pomóc w odbiciu się polskiej sceny od dna. – Taka jest prawda i mam nadzieję, że gdy zmieni się generacja i niektórzy gracze, którzy mają wiedzę w kwestii tego, jak to robić i czego oczekują zawodnicy, przejmą inicjatywę, to może coś się zmieni. Nie wiem jednak, czy będzie jakiekolwiek zainteresowanie polską sceną CS-a w Polsce ze strony sponsorów itd. – zakończył swój wywód innocent.

Pełną rozmowę HLTV z Mockiem znaleźć można pod tym adresem. Polski strzelec opowiedział tam również o występie na Elisa Masters Espoo 2024, sytuacji w składzie Rebels oraz nadchodzącym RMR-ze w Szanghaju.