El Clásico na korzyść G2 Esports

Pierwsza gra serii G2 Esports kontra Fnatic była dokładnie tym, czego oczekiwalibyśmy od LEC-owego szlagieru. Od samego początku obie ekipy wymieniały się ciosami, a potyczki toczyły się raz po myśli jednych, raz po myśli drugich. Pierwsza poważna walka postawiła natomiast w lepszej pozycji Czarno-Pomarańczowych i wydawało się, że od tamtej pory to oni będą dyktowali warunki. Tak było – aż do bitwy o Atakhana. Wtedy do głosu ponownie doszli Samuraje, kradnąc bestię i wygrywając walkę. Bynajmniej nie był to jednak koniec, bo FNC z kolei położyło swoje ręce na Baronie. Przepychanki trwały w najlepsze, ale skalowanie było po stronie G2. Finalnie więc to Rasmus "Caps" Winther i jego towarzysze po ponad 45-minutowej batalii zapisali na swoim koncie pierwszy punkt.

Podobnie zresztą rysowały się początki gry drugiej. Fnatic triumfowało w dolnej części mapy, a G2 sprawowało rządy na górze. Po 20 minutach wciąż nie było mowy o żadnej przewadze po którejkolwiek stronie. Aż ponownie nadeszła walka o Atakhana. W niej to Marek "Humanoid" Brázda i jego kompani pociągnęli za spust, ale rozproszeni zawodnicy brytyjskiej organizacji nie byli w stanie wykluczyć ani jednego rywala. W efekcie cała piątka graczy FNC trafiła w zaświaty, a bestia powędrowała do ich przeciwników. Przez kolejne dziesięć minut ekipa Eliasa "Upseta" Lippa wciąż próbowała podgryzać, ale bezskutecznie. Kolejna przegrana potyczka zakończyła ich marzenia o zwycięstwie w El Clásico.

Francuzi mają powody do radości

A jeśli chodzi o mecz Karmine Corp z Movistar KOI, to początek pierwszej odsłony serii przebiegał w pełni po dyktando KC. MKOI oddawało swoim rywalom niemal wszystko na mapie i po pierwsze zabójstwo sięgnęło dopiero w 18. minucie, i tak będąc do tyłu niemal pięć tysięcy sztuk złota. Nic się zresztą nie zmieniło do samego końca. Ten jeden kill i cztery przejęte wcześniej Czerwie Pustki to było wszystko, na co było stać formację Javiera "Elyoyi" Pradesa Batalli. KCorp z kolei z Duszą Smoczycy Chemtechowej, Atakhanem i wreszcie Baronem nie wahało się pójść po swoje, kończąc grę w niecałe 27 minut.

Z pierwszych minut drugiej odsłony serii hiszpańscy kibice mogli być znacznie bardziej zadowoleni. MKOI rozpoczęło ją bowiem od serii udanych zagrań i wysunęło się na drobne prowadzenie w złocie. Były to jednak tylko miłe złego początki. Po długim przestoju w akcji Karmine Corp ponownie doszło do głosu w walce o trzeciego smoka, niemal całkowicie neutralizując przewagę przeciwników. W kolejnych potyczkach znów to ulubieńcy Francuzów byli górą, gwarantując sobie wzmocnienie Atakhana i wczesną Duszę Smoka Powietrznego. W menu miał pojawić się także Nashor, ale... ten został skradziony przez Elyoyę. To na niewiele się jednak zdało, bo KC wciąż królowało w walkach drużynowych i chwilę później poszło po koniec nawet bez fioletowego błogosławieństwa. Dzięki tej wygranej Caliste "Caliste" Henry-Hennebert i spółka zmierzą się o wielki finał LEC z G2 Esports.

Harmonogram poniedziałkowych zmagań w LEC 2025 Winter:

17 lutego
18:00 Fnatic 0:2 G2 Esports BO3
20:00 Movistar KOI 0:2 Karmine Corp BO3

Wszystkie mecze z polskim komentarzem będziecie mogli oglądać na kanałach Damiana "Nervariena" Ziai na Twitchu i na YouTube. Po więcej informacji na temat bieżącego splitu zapraszamy do relacji tekstowej, w której znajdziecie się, klikając poniższy baner:

LEC