STORMMEDIA FMS 1:2 GIANTX PRIDE

FMS wyprowadza mocny cios na start serii

FMS swój debiutancki mecz na EMEA Masters rozpoczęło od pierwszej krwi! Eliminację otwierającą tabelę wyników zdobył Dominik "Zamulek" Biela. Później jeszcze zabójstwo do swojego dobytku dorzucił Krzysztof "frajgo" Chibowski. Niemniej, całkiem niezły początek pod względem killi nie przełożył się na przewagę. Ba, GIANTX PRIDE za każdym razem szybko odpowiadało, a do tego miało przewagę pod względem zabitych stworów m.in. w dżungli. W pełni polska piątka na szczęście nie dawała za wygraną. Udało się jej kilkukrotnie złapać rywali w gorszej pozycji, co poskutkowało kolejnymi fragami. Najważniejsze jednak dla FMS było to, że bardzo szybko groziło zgarnięciem duszy smoka. I to finalnie się udało, bo wzmocnienie Hextechowe wpadło w ręce wicemistrzów Rift Legends. I z takim wyposażeniem już na Polaków nie było mocnych – przedstawiciele Hiszpanii starali się jeszcze coś wskórać, ale na nic się to zdało. Zamulek i spółka zatem wyszli na prowadzenie w serii.

GIANTX PRIDE odbija się w dwóch kolejnych grach i triumfuje

Przegrana w pierwszej grze najwidoczniej jednak rozjuszyła graczy GIANTX PRIDE, którzy w drugą potyczkę weszli z kopyta. Początek bez dwóch zdań należał do Berata "Aetinotha" Tıknazoğlu, który zgarnął kilka eliminacji. Później pałeczkę przejął Jeong "Feisty" Seong-hoon, siejąc spustoszenie Azirem. Gra układała się niemal perfekcyjnie dla srebrnych medalistów Superliga Domino's. Aż do końcówki 18. minuty, kiedy to FMS znalazło znakomitą okazję do podjęcia walki, wysyłając w zaświaty czwórkę oponentów. Po tym sytuacja zmieniła się diametralnie, a ekipa z Polski nawet na moment wysunęła się na przód. Ostatecznie jednak mogliśmy oglądać równą batalię, która finalnie też przeistoczyła się w grę nerwów. I koniec końców próbę tę wytrzymało GXP, które w 35. minucie zdołało unicestwić rodzimy skład, doprowadzając do remisu.

Wszystko zatem rozstrzygnąć miała trzecia gra. W tę lepiej weszli reprezentanci Hiszpanii, którzy przeprowadzili udanego dive'a na górnej alejce. Na szczęście długo na odpowiedź FMS nie trzeba było czekać – Polacy odpłacili się pięknym za nadobne podczas walki o smoka. Radość natomiast nie trwała zbyt długo, bo GXP ponownie stać było na przeprowadzenie dobrej walki na górze, co pozwoliło zdobyć kilka tysięcy sztuk złota przewagi. Formacja naszych rodaków, podobnie jak w grze numer jeden, szybko zaczęła grozić smoczą duszą. Kiedy z upragnieniem czekaliśmy już na pojawienie się czwartego potwora na mapie, nieoczekiwanie doszło do bójki, która rozwiała wszelkie wątpliwości. Niestety, z niej górą wyszli wicemistrzowie Superligi, którzy jak gdyby nigdy nic po prostu skończyli grę.


A już jutro do boju wchodzi Zero Tenacity. Wybrane mecze będziecie mogli obejrzeć z polskim komentarzem na kanałach Damiana "Nervariena" Ziai na Twitchu oraz w serwisie YouTube. Po pełen zestaw informacji na temat EMEA Masters 2025 Spring zapraszamy do naszej relacji tekstowej, w której znajdziecie się po kliknięciu poniższego baneru:

EMEA Masters