Zero Tenacity | ![]() |
2:0 | ![]() |
Team Phantasma |
Zero Tenacity wysuwa się na prowadzenie
Już od samego startu było widać, że jest to mecz o ogromnej wadze. A to dlatego, że obie drużyny bały się pociągnąć za spust. Tym samym pierwsze kilkanaście minut spędziliśmy na bezkrwawych wymianach. Nie oznacza to, że potyczek na mapie nie było – po prostu żadna z nich nie kończyła się eliminacją. Pierwsza krew przelana została dopiero w 18. minucie. Wtedy też ze swoim życiem pożegnać musiał się Paweł "Vasco" Machnik. To natomiast nie otworzyło worka z zabójstwami, bo przez kolejne minuty wciąż byliśmy świadkami swego rodzaju impasu. Zmieniło się to dopiero podczas walki na dolnej alejce, kiedy to Zero Tenacity zagrało fenomenalnie, ukatrupiając łącznie trójkę wrogów.
Sytuacja jednak wciąż była niejasna. Dużo natomiast wyjaśniła akcja przy Baronie, którym zajmował się Team Phantasma. Z10 nie pozostało bierne w tym temacie i skutecznie przeszkodziło oponentom, posyłając kilku z nich do grobu, a później samemu zgarniając wzmocnienie. To co prawda jeszcze nie przeważyło o losach gry, ale znacznie poprawiło sytuację mistrzów Rift Legends. Ci ostatecznie byli w stanie dopiąć swego, choć dopiero po zdobyciu drugiego fioletowego potwora.
Udany comeback w wykonaniu Z10
Druga gra to już natomiast całkowicie inna historia. W niej akcja była od samego początku. Ciosy szły zarówno z jednej, jak i drugiej strony. Częściej jednak punktowali reprezentanci ligi greckiej. Szczególnie dobry występ w tej potyczce zaliczał strzelec Phantasmy – Nikola "Axelent" Petrusev. Grający Jhinem Macedończyk siał postrach na Summoner's Rifcie. Mimo iż TP miało przez dłuższy czas przewagę, to Zero Tenacity się nie podłamało. Złoci medaliści naszego podwórka dobrze wyczuwali momenty na odwrócenie losów niektórych sytuacji. To też poskutkowało tym, że krok po kroku zmniejszali oni dystans do rywali. Aż finalnie udało się przejąć pałeczkę w starciu i wyjść na prowadzenie. Niesamowicie silny był Vasco, który zaczął miażdżyć wrogów. I ostatecznie Z10 udało się doprowadzić comeback do końca. Tak więc przedstawiciele serbskiej organizacji poszli śladami STORMMEDIA FMS i wciąż liczą się w grze o awans do kolejnego etapu EMEA Masters.
Wybrane mecze będziecie mogli obejrzeć z polskim komentarzem na kanałach Damiana "Nervariena" Ziai na Twitchu oraz w serwisie YouTube. Po pełen zestaw informacji na temat EMEA Masters 2025 Spring zapraszamy do naszej relacji tekstowej, w której znajdziecie się po kliknięciu poniższego baneru: