Poznaliśmy drugiego finalistę EPICENTER: Moscow. Do Polaków z Virtus.pro dołączyło Team Dignitas, które w drugim półfinale pokonało faworyzowaną drużynę Natus Vincere. Do awansu skandynawska formacja potrzebowała aż trzech map, a losy awansu ważyły się do samego końca.
- Natus Vincere 1:2 Team Dignitas – Cobblestone 9:16, Overpass 16:13, Nuke 12:16
Drugi półfinał rozpoczął się na Cobblestonie, mapie wybranej przez dignitas. Kompletnie nie było tego jednak widać, bo, mimo względnie wyrównanej gry, minimalną przewagę mieli gracze Na'Vi. Do pewnego momentu wydawało się, że spokojnie dowiozą kilkurundowe prowadzenie aż do zmiany strony, ale ostatecznie zmniejszyło się ono tylko do wyniku 8:7. Po chwili przerwy Skandynawowie doprowadzili w końcu do remisu, a następnie nawet zyskali przewagę. Wtedy drużyna Mathiasa "MSL-a" Lauridsena rozpoczęła swój koncert, oddając rywalom zaledwie jedną rundę po stronie CT i w cuglach zdobywając 16. oczko. W efekcie, pierwsza mapa wpadła na konto dignitas.
Na Overpassie miało być lepiej, bo przecież to Na'Vi chciało na nim grać. Zespół ten miał odpowiedzieć i doprowadzić do trzeciej mapy. Jednakże, po drużynie z Europy Wschodniej w ogóle nie było widać, że jeszcze przed godziną to ona wydawała się faworytem do gry w finale. Dignitas było bezwzględne i bardzo pewne w swoich poczynaniach. Jeśli ktoś oglądał wcześniejszy pojedynek między Virtus.pro a SK na Cobblestonie i widział, jak bardzo bezradni byli Brazylijczycy to miał pełny pogląd na to, jak prezentowało się Na'Vi. Do przerwy duńsko-norweski skład wygrywał aż 12:3 i był na najlepszej drodze do tego, by wygrać. Wtedy Natus Vincere się przebudziło i pełnym tempem ruszyło do odrabiania strat. Taki obrót spraw musiał zaskoczyć Skandynawów, bo nie otrząsnęli się już do końca meczu. Mimo wysokiego prowadzenia do zmiany stron, ostatecznie dignitas przegrało 13:16.
Napędzone poprzednim zwycięstwem Na'Vi ostro wzięło się do pracy, błyskawicznie wypracowując sobie przewagę na trzeciej mapie. W pewnym momencie wschodnioeuropejska formacja prowadziła już 5:1, ale w kilka minut roztrwoniła przewagę. Do przerwy ekipa Denisa "seizeda" Kostina mogła pochwalić się już tylko wynikiem 8:7 i po zmianie stron Natus Vincere kompletnie się pogubiło. Dignitas zdobywał kolejne oczka z prędkością karabinu maszynowego, aż wreszcie zwyciężyło 16:12.
Wielki finał EPICENTER: Moscow między Team Dignitas a Virtus.pro rozpocznie się już o godzinie 18. Transmisję z meczu finałowego znaleźć będzie można pod tym adresem.