Podczas Intel Extreme Masters Katowice 2017 porozmawialiśmy z dwoma zawodnikami Team Kinguin, Grzegorzem "SZPERO" Dziamałkiem oraz Damianem "Furlanem" Kisłowskim. W trakcie wywiadu poruszyliśmy tematy dotyczące m.in. poprzednich turniejów polskich graczy oraz przyczyn słabego występu Virtus.pro w fazie grupowej IEM-u.
Ostatnie miesiące w waszym wykonaniu były bardzo owocne. Pomimo wysokich lokat na żadnym z turniejów nie udało wam się jednak stanąć na najwyższym stopniu podium. Czy nie macie wrażenia, że zwycięstwo na którymś z nich przeszło wam koło nosa?
Furlan: Myślę, że tak naprawdę po każdym z ostatnich turniejów czuliśmy niedosyt, ale to DreamHack Winter był turniejem, który dało się wygrać. Renegades potrafiło jednak zdobywać pięć rund z rzędu korzystając z tej samej taktyki. Nie potrafiliśmy dostatecznie szybko analizować popełnionych błędów i to było przyczyną.
Na WESG natomiast udało nam się pokonać Virtus.pro i można rzec, że klątwa została przerwa. Gdyby finał był innego dnia, to uważam, że bylibyśmy w stanie pokonać EnVyUs. Po meczu z Polakami byliśmy jednak zwyczajnie wycieńczeni psychicznie. Chyba to właśnie nastawienie mentalne odegrało główną rolę.
Dobra dyspozycja w ostatnim okresie dawała spore nadzieje na to, że uda wam się awansować na Intel Extreme Masters Katowice, tymczasem wasza przygoda z kwalifikacjami zakończyła się fiaskiem.
SZPERO: Byliśmy zawiedzeni, że nie udało nam się dostać na IEM Katowice, bo to jedyny turniej takiej rangi w Polsce i chyba każda drużyna z naszego kraju chciałaby się na nim pojawić i zaprezentować przed polską publicznością. Niestety jednak kwalifikacje były na zasadach, które nie cieszą się dobrą sławą wśród czołowych drużyn.
Nie otrzymaliśmy zaproszenia do zamkniętego etapu, więc musieliśmy zacząć od eliminacji otwartych, które bardzo często kończą się dość losowo. Trzeba rozgrywać masę spotkań z zespołami o których do końca się nawet nie słyszało. Czasami dość niesłusznie zdarza się je zlekceważyć. No i tak niestety się stało - trafiliśmy na drużynę ze średniej półki, która mimo wszystko coś ze sobą prezentowała. Nie wiem tak naprawdę, czy to kwestia gorszego dnia, ale przegraliśmy.
Moim zdaniem te kwalifikacje były przeprowadzone w zły sposób. Wydaje mi się również, że powinniśmy otrzymać zaproszenie do zamkniętych kwalifikacji jako drużyna z Polski. Brak awansu oczywiście jest bolesny, ale mamy przed sobą sporo turniejów i musimy się na nich skupić.
Skoro juz przy temacie IEM-u jesteśmy, nie da się nie wspomnieć o rozczarowującym występie Virtus.pro. Co sądzicie o grze naszych rodaków?
SZPERO: Gracze Virtus.pro to nie roboty i zwyczajnie nie mogą wygrywać wszystkiego, co tylko się da. Poziom na scenie tak się wyrównał, że każdy z czołówki może pokonać każdego. Wiadomo, są zespoły, które wiodą prym, ale reszta drużyn - mając dobry dzień - również może sprawić zagrożenie. Wszystko może zależeć od danego dnia czy po prostu szczęścia.
Wydaje mi się, że najważniejszą rolę na turniejach offline odgrywa psychika. Virtus.pro nigdy nie miało z tym problemu, ale fakt, że przegrali w dwóch pierwszych meczach, mógł wywołać pewną presję oraz obawę, że odpadną i nie zagrają przed polską publicznością. To mogło im siedzieć w głowie, wszyscy przecież liczyli na to, że pojawią się w playoffach.
Furlan: Warto też zauważyć, że Virtus.pro brało w ostatnim czasie w wielu turniejach. Najpierw było WESG, potem ELEAGUE, następnie DreamHack Las Vegas i ostatecznie przyjechali na IEM. W takim odstępie czasowym nie da się odświeżyć swojej gry, nie da się przygotować i przećwiczyć nowych taktyk. Do Katowic przyjechali ze starymi zagraniami. Od początku IEM-u Snax też nie grał tak, jak miał w zwyczaju...
SZPERO: To wynikło też z przemęczenia. Nie można grać cały czas na tak wysokim poziomie przy takiej częstotliwości spotkań.
Furlan: Szkoda, że zdarzyło się to akurat na polskim turnieju. Virtus.pro zawsze dostaje zastrzyk energii od kibiców i przyjemnie się to ogląda.
Mówi się, ze spory wpływ na taki obrót spraw mial system fazy grupowej. Jakie jest wasze zdanie na ten temat?
SZPERO: Dla mnie to nie wina formatu, że Virtus.pro odpadło. Wiadomo, przy meczach BO3 byłoby inaczej, ale inny format BO1 przyniósłby takie same skutki. Nie ma co zganiać na to winy. W przeszłości przecież radzili sobie w fazach grupowych. Po prostu nie poszło im w kliku meczach i niewiele można z tym zrobić.
Furlan: Format jest sprawiedliwy. Jest pięć meczów w grupie i aby odpaść, trzeba przegrać aż trzy z nich. To jest po prostu weryfikacja bieżącej formy.
Najwięcej mówi się oczywiście o Virtus.pro, ale na polskiej scenie mamy również inne, mniej lub bardziej obiecujące zespoły. Jak oceniacie obecną sytuację w Polsce?
Furlan: Obecnie mamy oczywiście PRIDE - bardzo dobrą organizację z solidnym zespołem, który tylko umocnił się po dołączeniu Minise'a i Luza. Hyper również ma spory wpływ jako trener. Podobnie zresztą wygląda sytuacja z Team iNETKOX. Zgrana ekipa, która potrafi zaskoczyć w polskich turniejach, za to słabiej wygląda na tle Europy. To zresztą wydaje się być problemem naszych rodzimych ekip. Zawodnicy bardzo często nie mają stałej pensji i bardzo szybko dochodzi do rozpadu. Oprócz wyżej wymienionych mamy oczywiście nas i Virtus.pro.
Da się zauważyć, że z roku na rok sytuacja się poprawia. Polska scena coraz bardziej brnie do przodu. Mamy bardzo dużą liczbę kibiców i liczę, że firmy w końcu dostrzegą potencjał, jaki drzemie w e-sporcie. Póki co wszystko idzie w dobrą stronę.
Jeśli spojrzeć wstecz, przygoda Furlana i rallena z AGG i Vexed nie skończyła się najlepiej. Dużo mówiło się o problemach finansowych, co w efekcie doprowadziło do problemów z wypłatami. Team Kinguin wydaje się natomiast strzałem w dziesiątke.
SZPERO: Po przymusowym rozstaniu z CSGOLounge musieliśmy zacząć rozglądać się za nową organizacją. Mieliśmy bardzo dużo ofert z różnych europejskich drużyn. Włodarze Team Kinguin byli nami zainteresowani i zaprezentowali ciekawą wizję rozwoju. Stwierdziliśmy, że to bardzo dobra okazja - również przez to, że to w Polsce. Wszystko zapowiadało się bardzo profesjonalnie i stąd też taka decyzja.
Furlan: Właściciele mojej dawnej organizacji, Vexed, nie zdawali sobie chyba sprawy z tego, jakie koszta wiążą się z tą branżą. W AGG sytuacja wyglądała zresztą identycznie.
W przeszłości nie brakowało słów krytyki na temat częstotliwości zmian w waszym składzie. Teraz gracie ze sobą od dobrych paru miesięcy i raczej nie zanosi się na roszady.
SZPERO: Ludzie generalnie lubią pisać głupoty oraz bezpodstawnie krytykować. Jeśli wygrywamy to jest super, jeśli przegrywamy - już nie. Ja osobiście staram się nie brać komentarzy do siebie. Ludzie do końca nie zdają sobie sprawy o co tak naprawdę chodzi w grze na profesjonalnym poziomie. Zmiany zawsze robiliśmy w jednym celu - żeby być lepszą drużyną. Faktycznie, wracaliśmy do siebie, ale w końcu stwierdziliśmy, że trzeba się przebudować. I od tego czasu widzimy, że drużyna ma potencjał; wyniki są coraz lepsze. Zmiany są rozwiązaniem wtedy, kiedy są potrzebne. A o tym najlepiej wiedzą gracze oraz trener. Można zresztą rzucić okiem na europejską scenę - cały czas coś się dzieje, dochodzi do wielu zmian w zespołach. Wszyscy decydują się na to, by stać się lepszym.
Po sierpniowych zmianach zasad dotyczących trenerów zmuszeni byliście do wybrania in-game leadera i ostatecznie padło na ciebie. Jak spełniasz się w tej roli?
SZPERO: Nie czuję, że gra mi się dużo gorzej, gdy jestem in-game leaderem, a dużo zawodników na to narzeka. Nasze wyniki generalnie polepszyły się, gdy zacząłem dowodzić w zespole, czyli od DreamHack Winter. Ja skupiam się na podejmowaniu decyzji w trakcie gry, zaś strona taktyczna, czyli wszelkie zagrania i analiza, to działka Mariusza.
Na jakich turniejach zobaczymy Team Kinguin w najbliższym czasie?
Furlan: Na razie skupiamy się na ligach online. Zbliżają się powoli kwalifikacje do różnych turniejów. Walczymy o zaproszenia. Aktualnie nasz czas poświęcamy na grę, chcielibyśmy przebudować lekko nasz styl i zobaczymy co z tego wyniknie.
Sporym sukcesem był awans do ESL Pro League, w którym zresztą zdążyliście już zadebiutować. Jakie są wasze oczekiwania względem tych rozgrywek?
Furlan: Głównym celem będzie dostanie się na finały i myślę, że stać nas na to, bo nieraz pokazaliśmy pazur. Jeśli jednak się nie uda, to przede wszystkim zależy nam na utrzymaniu się w lidze. Cieszymy się, że możemy grać z najlepszymi drużynami na świecie. Możemy zdobyć doświadczenie, które pomoże nam w rozwoju nie tylko całej drużyny, ale również tym indywidualnym. Drużyny z tier 1 prezentują zupełnie inny styl gry niż te z niższych dywizji.
SZPERO: Tak jak wspomniał Furlan, naszym celem są finały i fajnie byłoby się na nie dostać. Póki co wygraliśmy z FaZe Clan, zremisowaliśmy z rodakami z Virtus.pro, co zresztą jest dobrym wynikiem, no i zanotowaliśmy porażkę z mousesports. Przegraliśmy z nimi głównie przez to, że mamy obecnie nieco słabszy okres. Mamy nadzieję, że będziemy walczyć z najlepszymi jak równy z równym i skończymy wysoko w tabeli.