Legendarnego Natus Vincere już nie ma. Jedna z najbardziej znanych i szanowanych na świecie ekip kompletnie zatraciła swój pierwotny kształt i na dobrą sprawę nie byłoby w tym nic złego. Wszak należy iść z duchem postępu, a to, co zdawało egzamin w przeszłości, niekoniecznie musi działaś również w czasie teraźniejszym. Problem jednak w tym, że wschodnioeuropejska formacja, żegnając dwójkę zasłużonych członków drużyny, straciła także inną ważną rzecz - wyniki.
Zmierzch panowania Zeusa
Jeszcze na przełomie 2015 i 2016 roku Na'Vi znajdowało się w absolutnym topie. Zespół dwukrotnie docierał do finału Majora, uznając najpierw wyższość Teamu EnVyU, a następnie Luminosity Gaming. Porażki te nie zmieniły jednak faktu, że formacją z Europy Wschodniej liczyli się wszyscy. Danylo "Zeusa" Teslenkę i jego kolegów zawsze trzeba było brać pod uwagę przy typowaniu faworytów. Byli nieobliczalni i zawsze też trzeba było się ich bać. – Kto znajduje się obecnie w czwórce najlepszych drużyn? Fnatic, Luminosity, Na'Vi i Astralis – stwierdził przed MGL Columbus Robin "flusha" Rönnquist, a jeśli takie słowa padają z ust zawodnika takiego kalibru to cóż, musi to o czymś świadczyć.
Dopiero przy okazji ESL One Cologne 2016 dało się dostrzec, że ta teoretycznie perfekcyjnie naoliwiona maszyna zaczyna się psuć. Już pojedynek ze znajdującym się wtedy w kryzysie Ninjas in Pyjamas nie pozostawił dobrego wrażenia, ale najgorsze miało dopiero nadejść. W ćwierćfinale Natus Vincere trafiło na Team Liquid i nie da się ukryć, że przewidywania były bardzo niekorzystne dla Amerykanów. Głosy analityków nie miały jednak żadnego znaczenia, bo Liquid wsparte Oleksandrem "s1mplem" Kostylievem odesłało rywali do domu, gromiąc ich na trzeciej mapie aż 6:16. Słabego wrażenia nie zatarł późniejszy występ na finałach pierwszego sezonu ELEAGUE, gdzie Na'Vi dotarło do półfinału.
Po tej sytuacji ekipa Sergey'a "starixa" Ischuka zrobiła sobie miesiąc przerwy, zaś plotki narastały. Wszystko w związku z powrotem do Europy wspomnianego już s1mple'a. Jasnym było, że Na'Vi to jedyny zespół z czołówki, który mógłby przyjąć Ukraińca pod swoje skrzydła. Pozostała tylko kwestia tego, czyje miejsce miałby on zająć. Każdy próbował przewidzieć dalszy ciąg zdarzeń, ale mało kto spodziewał się, że padnie na Zeusa. Teslenko po blisko siedmiu latach został zmuszony do rozstania z organizacją i w późniejszych wywiadach czuć było, że cała ta sytuacja mocno do dotknęła. – Nie da się ukryć, że s1mple to świetny gracz, a dla Na'Vi świetne wzmocnienie. Czy myślałem wcześniej o jego pozyskaniu? Mocno wierzyłem w to, że nasza drużyna jest jedną wielką rodziną i zmiana taka, jak ta jest niemożliwa. Wydaje się jednak, że s1mple zasługiwał na dostanie szansy, zaś ktoś musiał odejść. Zatem reszta składu uznała, że tym kimś powinienem być ja – wyznał na początku 2017 roku w rozmowie z serwisem Dot Esports.
Wraz z Zeusem Na'Vi stanęło na podium na następujących imprezach:
Turniej | Miejsce |
ELEAGUE Season 1 | 3-4. |
StarLadder i-League Invitational | 2. |
DreamHack Masters Malmö 2016 | 2. |
MLG Columbus 2016 | 2. |
Counter Pit League Season 2 | 1. |
IEM Katowice 2016 | 3-4. |
DreamHack ZOWIE Open Leipzig 2016 | 1. |
StarLadder i-League StarSeries XIV | 2. |
Proste rozwiązania nie zawsze są najlepsze
– Jestem bardzo szczęśliwy, gdyż dołączyłem do tak wspaniałej organizacji i stałem się częścią mojego ulubionego składu, w którym znajdują się najlepsi gracze świata. Zrobię wszystko co w mojej mocy, by wraz z drużyn sięgnąć po najważniejsze trofea – tak ze wszystkimi kibicami Na'Vi przywitał się s1mple. 19-latek przybywał do nowej ekipy w glorii chwały finalisty Majora. Ukrainiec w ogromnym stopniu przyczynił się do takiego sukcesu swojego byłego zespołu, Liquid, i wszyscy upatrywali w nim ten brakujący czynnik, który pomoże wejść Natus Vincere na sam szczyt. Któż nie czekał z ogromnym zainteresowaniem na pierwszy występ snajperskiego duetu s1mple-GuardiaN? Wyglądało na to, że w tej sytuacji nic nie mogło się nie udać, zwłaszcza że i sam Kostyliev najwyraźniej nieco dojrzał za oceanem.
No i cóż, o postawie samego s1mple'a niewiele złego można powiedzieć. Nastolatkowi zdarzały się zarówno mecze gorsze, jak i lepsze, ale w ogólnym rozrachunku trzymał on poziom. Jednak problemem zaczął stawać się brak prowadzącego z prawdziwego zdarzenia. Po odejściu Zeusa rolę tę przejął dotychczasowy drugi snajper drużyny, Denis "seized" Kostin. I trudno powiedzieć, by wyszło to składowi na dobre. Chociaż nie od razu stało się to jasne. Najpierw siłą rozpędu wschodnioeuropejska formacja wygrała ESL One New York, a także dotarła do półfinału EPICENTER: Moscow. Potem nie było już tak różowo.
Drużynie ewidentnie przestało iść i to bynajmniej nie bez powodu. Miały na to oczywiście wpływ wahania formy poszczególnych graczy, czego największą ofiarą był chyba Ladislav "GuardiaN" Kovács. Będący momentami swoistym "One Man Army" Słowak w pewnym momencie przestał strzelać, co, jak wiemy, odbiera Na'Vi dużą część potencjału. Postawą nie grzeszył również seized, ale jemu we znaki dały się obowiązki związane z funkcją IGL-a. Rosjanin, dopóki miał względną swobodę, był zawsze groźny, ale gdy zmianie uległa jego rola, jego wpływ na grę drużyny paradoksalnie zmalał. Oczywiście to on decydował gdzie iść, gdzie rotować itp., ale jako zwykły szeregowy członek składu dawał kolegom zdecydowanie mniej.
Gdyby to jeszcze wiązało się z dobrym prowadzeniem to pół biedy, ale w grze Natus Vincere zaczęło wręcz roić się od błędnych wyborów, niepotrzebnych zmian, nieudanych ustawień itp.. To wszystko coraz bardziej nie zdawało egzaminu, a problem był ewidentny. Efektem były oczywiście kolejne coraz mniej udane występy - począwszy od 2. sezonu ELEAGUE, poprzez Intel Extreme Masters w Oakland i Katowicach, Majora ELEAGUE, a na DreamHacku w Las Vegas kończąc. Na żadnej z tych prestiżowych imprez Na'Vi nie potrafiło wejść do strefy medalowej, czasami kończąc swój udział już na fazie grupowej. Zrobiło się nerwowo - miał być top, a tymczasem skład niebezpiecznie kierował się w stronę przeciętności.
Wraz z s1mplem Na'Vi stanęło na podium na następujących imprezach:
Turniej | Miejsce |
SL i-League StarSeries Season 3 | 3-4. |
EPICENTER: Moscow | 3-4. |
ESL One New York 2016 | 1. |
Jak wyjść z impasu?
Najnowszym ubytkiem w ekipie Na'Vi jest natomiast wieloletni zawodnik, a przez ostatnie kilkadziesiąt miesięcy także trener, Sergey "starix" Ischuk. Ze Starixem pożegnano się dość niespodziewanie i raczej po cichu, na kilka dni przed kolejnym meczem w ESL Pro League. Zespół objął dotychczasowy analityk Andrey „Andi” Prokhorov, zaś skład ruszył odbudowywać własne imię. Zaczęło się nieźle, od wysokich miejsc 3-4. podczas StarLadder i-League StarSeries Season 3. Potem jednak było sławetne 0:16 z mousesports czy też kompletnie nieudany występ na DreamHack Tours 2017, gdzie lepsze od formacji z Europy Wschodniej okazało się... Misfits. Także awans na lanowe finały ESL Pro League Season 5 przez długi czas wisiał na włosku i udało się go wywalczyć dopiero rzutem na taśmę po trzech dogrywkach z Heroic. Z kolei sam Ischuk skwitował wszystko wiele mówiącym wpisem na Twitterze o treści: – W porządku, Natus Vincere. Kto następny?
Zobaczmy jak w ostatnich formach stopniowo pogarszała się forma Na'Vi:
Data | Rozegrane mapy | Zwycięstwa | Porażki | % zwycięstw |
Z Zeusem i starixem | 112 | 74 | 38 | 66% |
Z s1mplem i starixem | 86 | 46 | 40 | 53% |
z s1mplem i Andim | 33 | 17 | 16 | 52% |
Nic dodać, nic ująć - czarno na białym widać, że to po odejściu dotychczasowego prowadzącego nastąpił dramatyczny spadek formy i nie ma się co temu dziwić. Minęły już czasy, gdy całą grę można było oprzeć wyłącznie o indywidualne umiejętności graczy z zamysłem "jakoś to będzie". Obecnie znowu wraca się do taktycznego grania, czego najlepszym przykładem może być np. FaZe Clan. Skill zawodników tej formacji jest niezaprzeczalny, ale dopiero przyjście Finna "karrigana" Andersena pozwoliło uporządkować ten miszmasz, co przyniosło za sobą wyniki. Zresztą, żeby daleko nie szukać - Gambit Esports od momentu przyjścia Zeusa odmieniło się nie do poznania (cóż za przypadek) i z czystym sumieniem można zespół ten nazwać już czołowym.
Co w takim razie z Na'Vi? Możliwości są dwie. Pierwsza to oczywiście pozostać w obecnym układzie, licząc, że wreszcie coś się zmieni. Że wreszcie wszyscy najważniejsi gracze w tym samym momencie trafią z formą, co pozwoli przykryć taktycznie niedostatki formacji. Drugą jest natomiast dosyć drastyczny krok na stanowisku IGL-a. Dlaczego drastyczny? Cóż, najprawdopodobniej ponownie wiązałoby się to z pożegnaniem któregoś z zawodników. Co gorsza, na wschodnioeuropejskim rynku nie ma obecnie zbyt wielu prowadzących, którzy byliby w stanie realnie pomóc Na'Vi. Tak naprawdę jedynym przychodzącym na myśl nazwiskiem jest Kirill "ANGE1" Karasiow, którego HellRaisers w krótkim czasie poczyniło niesamowity progres i z typowego europejskiego średniaka stało się mocnym graczem, który niejednokrotnie jest w stanie sprawić niespodziankę. Z kolei sam Karasiow to doświadczony już zawodnik i możliwe, że po ponad trzech latach spędzony w HR chciałby zrobić krok naprzód. Chociaż możliwe jest również, że niekoniecznie.
Zresztą, to wszystko to tylko dywagacje, które do niczego nie prowadzą, bo ostateczny głos należy tylko do Na'Vi. Jakby jednak nie patrzeć, jakiś wstrząs faktycznie jest potrzebny. Scena Counter-Strike'a staje się od pewnego czasu wyrównana jak nigdy dotąd, a zespoły, które wcześniej plątały się w ogonach, teraz wygrywają z najlepszymi. W tej w gruncie rzeczy nowej rzeczywistości dobry przewodnik potrzebny jest jak nigdy i jego przywództwo potrafi zdziałać cuda. Wystarczy przypomnieć sobie Tricked Esports, które na wspomnianym już DreamHack Tours rozniosło G2 Esports i to nie dzięki umiejętnościom strzeleckim, bo te ewidentnie leżały po stronie Francuzów. Przeważyły taktyki i rotacje proponowane przez Nicolaia "HUNDENa" Petersena. Jeśli gracze Natus Vincere uznają, że seized faktycznie jest kimś takim albo w niedalekiej perspektywie kimś takim może się stać to warto próbować. Niemniej najpierw warto odpowiedzieć sobie na pytanie czy nie jest to aby ślepy zaułek.