Kolejny słaby występ Virtus.pro spowodował w zawodnikach jeszcze większe rozczarowanie i smutek, co było widać podczas spotkania z mediami na ESL One Cologne 2017. Jarosław "Pasha" Jarząbkowski w wywiadzie z Cybersport.pl przyznał, że czują dużą złość, ale wiedzą też co poprawiać i pracują nad tym jeszcze w Kolonii, gdzie korzystają z komputerów rozgrzewkowych ESL One.
Jak czujecie się po tych dwóch dniach od odpadnięcia? Emocje trochę opadły?
Szczególnie teraz jak wchodzi się do areny to czuć tę atmosferę. To jeden z najlepszych turniejów na świecie, dla nas zawsze fajne miejsce. Teraz jest inaczej. Przychodzimy na wywiady i czujemy się dziwnie. Na pewno jest duża złość, ale mamy tutaj komputery do trenowania, więc korzystamy z tego. Wiemy co poprawiać.
Zdążyliście już przeanalizować te mecze w Kolonii?
Popełniliśmy dużo błędów. Przegrywaliśmy sporo pojedynków aimowych i nad tym przede wszystkim musimy pracować. Musimy też wiedzieć to, jakim stylem chcemy grać. Niedawno Snax przejął prowadzenie, nie ma w tym zbyt dużego doświadczenia, więc też potrzebuje trochę czasu. My musimy zabijać, a on musi dawać dobre calle
Mówiłeś, że wykorzystujecie tutaj czas na trening. Do samego wyjazdu z Kolonii będziecie przeznaczać czas na przygotowania?
Gramy kilka godzin dziennie. Komputery mamy do niedzieli, w poniedziałek musimy jeszcze zagrać mecz w piłkę z SK, we wtorek lecimy do domu, w środę mamy trening, a w czwartek znów do Krakowa, więc w następnym tygodniu nie będzie zbyt dużo czasu na grę.
Po odpadnięciu z ESL One zamieściłeś bardzo emocjonalny wpis, wspominając, że jak przetrwacie te trudne chwile, to będzie „cud nad Wisłą”. Naprawdę czujesz, że jest to ostatni moment na przełamanie?
Przez 3-4 miesiące kompletnie nic nie działa. Pokazujemy, że możemy być mocni w BO3, ale jak dochodzi już do BO1 to jest bardzo ciężko. Czy to ostatni moment? Czuć na pewno, że to może być to. Presja jest ogromna, ale jesteśmy mocnymi zawodnikami i w historii takie momenty już się zdarzały. Tylko chyba nigdy nie było aż tak bardzo źle. Chcemy pokazać, że jeszcze wrócimy.
W takich chwilach czujesz bardziej wsparcie kibiców, czy jednak więcej hejtu i żalu?
To jest podzielone. Wydaje mi się, że więcej jest pozytywnych gości, którzy kibicowali i kibicują nam zawsze. Wiadomo, że zdarzają się hejterzy, którzy oczekują nie wiadomo co, a nie mają pojęcia o niczym. To jest normalne, że się wygrywa, przegrywa, przegrywa, przegrywa i następne pół roku można wygrywać. CS jest teraz taką grą, że mousesports przyjeżdża na turniej, ma 2:0, a nagle 2:3 i odpada. My mamy 0:3, z nikim nie wygrywamy. I kto się spodziewał? W sumie ludzie mogli się spodziewać po naszej ostatniej formie…
Czy Ty wewnątrz drużyny dostrzegasz już progres?
Staramy się coś zmienić, wprowadzamy fajne taktyki, ale brakuje nam jeszcze takiego zgrania, dzięki któremu kiedyś wygrywaliśmy. Brakuje dobrej komunikacji i timingu, by wejść w odpowiednim czasie. Na razie tego nie czujemy. Mamy sztywne taktyki, ale najważniejsze jest to, by się dogadywać, mieć fajne calle, wygrywać clutche.
Te kilka dni, które zostały do Krakowa to wystarczająco czasu, by ta dobra komunikacja wróciła, czy jednak musicie liczyć na trochę szczęścia?
Jest to zbyt mało czasu. Liczymy na szczęście, bo na co możemy liczyć. Tydzień przed najważniejszym turniejem w roku nic nie idzie, więc szczęście jak najbardziej musi pomóc.
W pierwszym meczu Majora w Krakowie zmierzycie się z Vega Squadron i sporo ludzi mówi, że mieliście łatwe losowanie. Tylko czy to nie jest tak, że przez to, że rzadko z nimi gracie, to ten rywal jest trudniejszy?
Im mniej o rywalu wiesz, tym gorzej. Dla jednych to dobre, bo tak się człowiek nie spina, ale Vega Squadron to naprawdę mocny skład. Zakwalifikowali się na Majora, wcześniej wyeliminowali NiP. Graliśmy kilka pcw z nimi i to najwyższa półka jeśli chodzi o strzelanie. Chcą zniszczyć wszystkich aimowo.
Co możesz przekazać kibicom przed Majorem?
Liczę na to, że w końcu zobaczymy się z kibicami w hali głównej, by ludzie mogli zobaczyć, że w Polsce kibicowanie i społeczność esportowa jest na najwyższym poziomie.
Dla przypomnienia - Virtus.pro na ESL One Cologne 2017 przegrało trzy mecze. Najpierw poległo Immortals 12:16, później 9:16 SK Gaming, a na końcu 9:16 Heroic, zajmując tym samym ostatnie miejsce w turnieju. Szansa na poprawę wyników już niedługo, bo 16 lipca w Krakowie rozpoczyna się Major PGL. W pierwszym meczu Polacy zmierzą się z Vega Squadron.